Sephora Sparkling Powder In A Brush (Puder brązujący w pędzlu) 

Muszę uczciwie przyznać, że ten puder jest dobrej jakości jeśli chodzi o miałkość, sypkość, zapach, przyjemność stosowania. Ale co z tego, skoro nawet najjaśniejszy jego odcień tak jest dopasowany do karnacji przeciętnej Polki jak pięść do nosa... Musiałabym chyba spędzić pół roku w tropikach, by moja cera osiągnęła kolor pozwalający na zastosowanie tego pudru bez narażania się na śmieszność. Zwłaszcza nakładanie pędzlem, w którym się znajduje, daje piorunujący efekt przyprószenia warstwą kruszonej cegłówki; tylko posłużenie się pędzlem naprawdę dużym i grubym umożliwia nałożenie nieco dyskretniejszej, cieńszej warstwy. Ponadto, jak każdy kosmetyk zawierający drobinki, ta Sephora bezlitośnie podkreśla pory skóry. Reasumując, ten puder pewnie byłby idealny dla Mulatek o nieskazitelnej cerze. Na mnie wygląda jak w podsumowaniu recenzji... Bardzo szkoda, bo mógłby być naprawdę fantastycznym kosmetykiem.

Jestem posiadaczką jego transparentnego brata, z którego jestem ogromnie zadowolona, więc postanowiłam wypróbować również ten brązerek i nie żałuję. Wygodny w użyciu, nadaje ładny odcień mojej bladawej cerze, drobinki dyskretnie pobłyskują w słońcu. W żadnym razie nie są nachalne. Ładnie matuje i ujednolica koloryt skóry. Jest trwały i przenośny, same zalety, wad na razie nie zaobserwowałam. Edit: puder jest lekki to prawda, ale sposób aplikacji jest bez sensu, dlatego odradzam, szkoda pieniędzy