Lubię je, zwłaszcza Porcelanowy Róż.
Uwielbiam cienie sypkie, swego czasu miałam całkiem niezłą kolekcję, z różnych półek cenowych. Dziś stawiam na pigmenty Inglota albo MAC (ale tylko wybrane kolory), ubóstwiam sypkie cienie Ingrid (te w okrągłych pudełeczkach, gdzie są 4 różne kolory), jednak cienie Brilliant też są niczego sobie.
Mariza oferuje nam dobrą jakość, piękne kolory i trwałość w przystępnej cenie - za 1 g cienia zapłacimy ok. 11 zł, co jest naprawdę uczciwą ceną.
Obecnie kolorów jest 5: Diamentowy grafit, Porcelanowy róż, Opalizujący szmaragd, Połyskujące złoto oraz Złoty kobalt. Był jeszcze Migoczący fiolet, który ja nadal w swych zbiorach posiadam, jednak nie jest on już produkowany - a szkoda. Miałam wszystkie kolory, na dzień dzisiejszy mam tylko Porcelanowy róż, Migoczący fiolet oraz Diamentowy grafit.
Jak się sprawdzają? Naprawdę dobrze, na tyle, że na pewno ponowię zakup.
Cienie znajdują się w malutkich, plastikowych słoiczkach z sitkiem, które ułatwia dozowanie. Zakrętki są czarne, ale nie utrudnia to namierzenia wybranego koloru w kosmetyczce, wystarczy spojrzeć na przezroczysty spód.
Słoiczki są małe, lekkie i poręczne, nie zajmują wiele miejsca i można zabierać je w podróż, choć tutaj warto zabezpieczyć produkt przed wysypaniem się do wieczka - ja po prostu przed podróżą umieszczałam na sitku kawałek płatka kosmetycznego bądź waty, nic mi się nie wysypywało i nie straciłam ani trochę produktu - polecam Wam ten sposób.
Cienie są drobno zmielone i wszystkie mają drobinki - zgodnie z nazwą, zresztą. Nie osypują się jakoś szczególnie, choć najlepiej przed aplikacją zabezpieczyć policzki i obszar pod oczami dodatkową warstwą sypkiego pudru.
Łatwo je rozprowadzić, ja robię to miękkim, szerokim pędzlem - uzyskuję głębię koloru i przecudowne rozświetlenie. Pigmentacja tych cieni jest dobra, nie bardzo dobra czy zachwycająca, niemniej jednak, nadają się dzięki temu do makijażu dziennego. Nawet fiolet nie wygląda groteskowo za dnia, a to akurat cenię. Diamentowy Grafit i Opalizujący szmaragd są mocniej napigmentowane, dobre do makijażu wieczorowego, ponadto trzeba aplikować je rozsądnie i nauczyć się je blendować, by nie skończyć z plamami.
Najlepiej nakładać je na bazę, wtedy trzymają się nienaruszone. Bez bazy bledną w ciągu dnia, niestety.
Nie zbierają się w załamaniu powieki i nie podrażniają, za co je naprawdę lubię.
Makijaż wykonany tymi cieniami wygląda naprawdę efektownie - migoczące drobinki, urocze rozświetlenie, piękne kolory. Porcelanowy róż to mój absolutny hit, jest dziewczęcy i subtelny, fenomenalnie zdejmuje zmęczenie z twarzy i odmładza. Ten cień plus wytuszowane rzęsy i makijaż zrobiony, on naprawdę pięknie podkreśla urodę - na mojej oliwkowej karnacji daje śliczny efekt, zawsze gdy go mam, koleżanki dopytują, czy to nowy krem pod oczy, czy znów kupiłam perfumy, zakochałam się (w narzeczonym :P ) albo może wygrałam w totolotka? ;) To tak pół żartem, pół serio, oczywiście - ale wierzcie mi, on zmienia wizerunek i odświeża go, od razu wyglądam inaczej, radośnie i promiennie :).
Cienie Brilliant są wydajne (moje mam od prawie 2 lat i powoli wykańczam, jedynie ten jaśniutki róż to mój drugi egzemplarz w tym czasie), co przy tak niskiej cenie jest świetną sprawą.
Lubię te cienie, naprawdę - może nie mają tak intensywnych kolorów jak pigmenty, może i trzeba nakładać je na bazę, by trwały cały dzień i nie blakły, ale są delikatne dla skóry, mają cudowne kolory i makijaż wykonany nimi robi wrażenie. Warto je wypróbować, zwłaszcza ten Porcelanowy róż - polecam go wielbicielkom naturalnego makijażu i efektu glow!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie