u mnie się sprawdził. W tej kategorii cenowej - 5 gwiazdek
Kupiłam po przeczytaniu recenzji na Wizażu, normalnie nie zwróciłabym uwagi na krem p. Walewskiej ;)
Wahałam się między wersją nawilżającą, a przeciwzmarszczkową - ostatecznie wybrałam pierwszą jako że moja skóra jest wciąż młoda (25 lat).
Opakowanie mi się nie podoba - jest nieporęczne i brzydkie, aczkolwiek na plus, że zrobiono je z ciężkiego szkła, jakoś wolę taki materiał od cieniusieńkiego plastiku. Zakrętka też porządnie trzyma, a sam krem dzięki "nóżce" nie stacza mi się z półki jak czasem inne kremy. Świadomie zaczynam od narzekania na opakowanie, bo jest to właściwie jedyny minus jaki dostrzegam w tym produkcie :)
Krem w słoiczku jest gęsty, zbity, ale w kontakcie ze skórą zmienia się. Bardzo fajnie rozsmarowuje się po skórze, tak z lekkim poślizgiem - można wykonać delikatny masaż, bo świetnie się dzięki temu wchłania. Wystarczy mała ilość, chociaż ja najczęściej nakładam sporo kremiku, bo mojej skórze bardzo służy.
Zapach taki sobie, dość intensywny, chyba klasyczny dla p. Walewskiej. Osobiście na początku nie spodobał mi się, ale teraz nawet go lubię - dobrze mi się kojarzy.
Teoretycznie jest to krem na dzień, natomiast ja używam go na noc, bo przy mojej skórze (mieszana) i ilości jaką stosuję trzeba chwilę odczekać zanim krem się wchłonie. Na początku zostawia leciutką, tłustawą warstewkę, po czym wchłania się (przynajmniej u mnie) do matu). Skóra od razu jest bardziej miękka i sprężysta.
Krem sprawia, że moja skóra jest dobrze nawilżona, uporczywa zmarszczka na czole oraz dwie linie idące od ust do nosa znikają po wieczornym wmasowaniu kremu. Jeżeli ktoś spodziewa się działania przeciwzmarszczkowego, to jednak ostrzegam: krem nie usunie prawdziwych zmarszczek, działa tylko na te, które są wynikiem przesuszenia skóry.
Najważniejsza rzecz: NIE ZAPYCHA, mimo swojej dość bogatej konsystencji. Bez obaw stosuję go obficie i nie zdarzyło się, żeby spowodował jakiś spektakularny wysyp pryszczy, a skórę mam bardzo problematyczną. Podoba mi się też to, że moje oczy go tolerują i nie budzę się z opuchniętymi powiekami, jak ma to miejsce przy większości kremów. Nie zauważyłam też pogorszenia kolorytu skóry, wręcz przeciwnie - skóra wydaje się ujednolicona, jakby mocniejsza, nie czerwieni się tak bardzo na mrozie.
Używam na zmianę z kremem FlosLek Happy Per Aqua na dzień. Po FlosLek sięgam, gdy mam ochotę na lżejszy, mniej bogaty i nawilżający kremik, natomiast p. Walewska zawsze wtedy, gdy chcę zaserwować skórze porządną dawkę nawilżenia (czyli teraz, na zimę i sezon grzewczy jak znalazł).
Myślę, że to fajny krem na noc do każdego rodzaju skóry, na dzień ewentualnie do suchej lub normalnej, dla mieszanej czy tłustej będzie za ciężki. Dużo zależy też od pory roku - latem chętniej sięgałam po FlosLek, teraz, gdy jest zimno i skóra potrzebuje odżywienia i czegoś bardziej treściwego p. Walewska jest niezastąpiona. Generalnie pod makijaż też się nadaje, tylko należy dać mu chwilę, jak w przypadku każdego chyba kremu nawilżającego.
Polecam przed wieczornym użyciem kremiku zrobić porządny peeling, kremu sobie nie żałować, a obudzimy się z miękką, wypoczętą i zadowoloną skórą.
Ach, zapomniałabym: krem kupiłam w Tesco (poza kremem nawilżającym na dzień są jeszcze trzy inne), dałam za niego zaledwie 10zł, także ze względu na działanie w stosunku do ceny z czystym sumieniem daję 5 gwiazdek, bo krem sprawdza się u mnie lepiej niż te kilkukrotnie droższe. Jestem tak zadowolona z tego produktu, że planuję kiedyś zakupić inną wersję (np. przeciwzmarszczkową). Do tej także na pewno wrócę, właściwie krem ten w duecie z kremem FlosLek wyeliminował u mnie potrzebę eksperymentowania z kremami innych marek.
Wydajność bardzo dobra, słoiczek kupiłam dobre kilka miesięcy temu, zużyłam niecałe pół opakowania (oszczędne użycie raz na jakiś czas podczas ciepłych miesięcy + codziennie / co drugi dzień w sporych dawkach od około miesiąca).
Używam tego produktu od: kilka miesięcy
Ilość zużytych opakowań: pół pierwszego, będą kolejne