Bardzo lubię markę Evree i często sięgam po ich kolejne produkty. Na tę maseczkę skusiłam się już dosyć dawno, bo jakiś rok, może dwa lata temu. Kupiłam ją razem z czarną maseczką Black Rose tej samej firmy i zawsze stosuję je w duecie. Mam cerę mieszaną, czyli tłusta strefa T i suche boki twarzy.
Maseczka Magic Rose zapakowana jest w kartonowe pudełeczko, na którym szczegółowo mamy opisaną filozofię marki, skład oraz sposób użycia i efekty, jakie mamy z nią otrzymać. Maseczka znajduje się w plastikowej tubce o pojemności 75 ml. Bardzo lubię takie rozwiązania, Spokojnie wystarcza na kilkanaście aplikacji, nie trzeba wciąż kupować saszetek. Tubka jest wygodna, bardzo dobrze dozuje produkt, nie brudzi się. Spokojnie można z tej tubki wycisnąć resztki, więc nic się nie marnuje. Maseczka jest wydajna. Ma przepiękny, różany, dość intensywny zapach. Nie jest sztuczny, bardzo uprzyjemnia mi aplikację. Jest białego koloru. Ma dość dziwną konsystencję, trochę jak glicerynowy krem do rąk. Trochę trzeba czasu, by równomiernie rozłożyć ją na twarzy. Na szczęście nie spływa podczas aplikacji. Nie jest też tłusta. W większości się wchłania. Ja trzymam ją na twarzy zgodnie z zaleceniami, przez 15 minut i zmywam pozostałości wilgotnym wacikiem. Nie mam z tym żadnych problemów, łatwo schodzi, lubię też czasami zostawić jej cieniutką warstwę na twarzy i na to nałożyć krem. Zanim ją nałożę, aplikuję zawsze czarną maseczkę Black Rose od Evree. Powtarzam taki zabieg co mniej więcej 3-4 dni.
Jakie są efekty? Przede wszystkim widoczne już od pierwszego użycia. Naprawdę mam wrażenie, że moja cera jest upiększona! Jest wyraźnie jaśniejsza, zaczerwienienia są wyciszone, buzia jest gładka i miękka w dotyku. Czuję również nawilżenie i odżywienie. Ze zdziwieniem przeczytałam wszelkie opinie, że maseczka podrażnia. Mam cerę wrażliwą na kosmetyki, dość często zdarza się, że po nałożeniu jakiegoś specyfiku buzia szczypie mnie i piecze. Tutaj jednak nic takiego nie miało miejsca, nawet przy pierwszym użyciu, Wręcz mam wrażenie, że łagodzi podrażnienia. Nie mam pojęcia, o co z tym chodzi, cieszę się jednak, że mnie się sprawdza. Nigdy nie używałam jej solo, ale też nie mam takiej ochoty. Skoro rewelacyjnie sprawdza mi się w duecie z Black Rose, to po co kombinować? Na pewno będę do niej wracać.
Zalety:
- ma świetne, wygodne i ładnie wyglądające opakowanie
- ekonomiczna tubka z produktem (75 ml)
- przepiękny, różany, wyraźny, ale nienachalny zapach
- łatwo ją zmyć wacikiem
- efekty są widoczne już od pierwszego użycia
- rozjaśnia, wygładza i nawilża cerę, wycisza zaczerwienienia. Upiększa
Wady:
- ma dziwną, troszkę glutkowatą konsystencję, przez co maseczkę trudno równomiernie rozłożyć na twarzy
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie