Evree Magic Rose, Upiększający krem pod oczy 

Bardzo lubiłam serię kosmetyków Evree z różą i podczas zakupów dorzuciłam ten krem pod oczy. Liczyłam na lekkie nawilżenie, ponieważ nie mam wymagającej czy dojrzałej skóry pod oczami i takie właśnie dostałam. Krem ma bardzo lekką, mało treściwą konsystencję. Łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, ale nie ryzykowałabym nałożenia go pod makijaż. Jest lekko rozświetlający, nie zauważyłam przesadnych drobinek (przy wielkim powiększeniu dostrzegłam kilka, ale nie rzuca się to w oczy bez przypatrzenia). Nie zostawia filmu, po rozprowadzeniu jest transparentny. Ma bardzo ładny, nieprzytłaczający różany zapach. Jeśli chodzi o działanie to jest lekko nawilżający, nie natłuszcza. Nie jest to spektakularny efekt. Z tego względu niektórzy mogą być zawiedzeni, mi wystarczył. Niestety nie spełnia większości obietnic producenta - nie redukuje sińców i obrzęków, nawet po schłodzeniu :( Jest zamknięty w praktycznym, higienicznym opakowaniu, można wydobyć go prawie do końca. Nie rozlewa się, nie brudzi, czego chcieć więcej.

Krem otrzymujemy zapakowany w estetyczne kartonowe opakowanie, każda seria ma swój określony kolor – dla Magic Rose jest to kolor różowy, od składnika. Krem pod oczy otrzymujemy w małej wąskiej tubce, stojącej na głowie. Za 15 ml kremu zapłacimy od ok. 35 zł. Należy go zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Krem ma kremowy odcień i zawiera połyskujące drobinki. Ma dość lejącą konsystencję i różany zapach charakterystyczny dla całej serii Magic Rose, który nie utrzymuje się z byt długo na skórze. Krem wchłania się dosyć szybko, po czasie przechodzi w mat, nadaje się pod makijaż, nie roluje. Dając efekt glow. Upiększający krem Magic Rose może nie jest najsilniej nawilżającym produktem pod oczy jaki miałam, ale stosowany jako krem na dzień wydaje się być ok, oczywiście na nocna pielęgnacje stosowałam "bomby" nawilżającej. Krem w żaden sposób nie wygładza zmarszczek, ale nadaje efekt rozjaśniający, lekkie sińce pod oczami delikatnie zakrywa swymi drobinkami.

Swego czasu bardzo lubiłam kosmetyki marki Evree i używałam ich sporo z rożnych kategorii. Skusiłam się między innymi na krem pod oczy Magic Rose. Z tego co pamiętam był wtedy w cenie na do widzenia w Rossmannie i kosztował bardzo mało. Jego główna wada jest to, ze nie spełnia swoich podstawowych funkcji. Krem ma dość lekką konsystencję, rozświetlającą. Krem bardzo słabo nawilżał, co jest tak ważne w przypadku okolicy pod oczami. Stosowałam go samodzielnie lub pod makijaż, gdzie również się nie sprawdzał, ponieważ korektor wyglądał na nim bardzo ciężko i sucho. Krem miał dawać efekt upiększenia po dłuższym stosowaniu nie zauważyłam żadnej zmiany, tym bardziej upiększenia tej okolicy. Krem zamknięty jest w formie tubki, z której wyciskamy sobie odpowiednią ilość produktu, co jest higienicznym wyjściem. Krem jest jeszcze w kartonowym opakowaniu. Ma również delikatny, różany zapach.

Krem zawiera dosłownie tonę złotego brokatu. Spodziewałam się delikatnego, subtelnego rozświetlenia, a dostałam karnawał w Rio. Produkt źle się wchłania, roluje, drobinki roznoszą się po twarzy. Ma gęstą konsystencję, co obciąża delikatną skórę wokół oczu. Jedynym, małym plusikiem jest to, że jako tako nawilża. Absolutnie nie nadaje się pod makijaż.

Żeby zrozumieć obietnicę producenta, że jest to krem `upiększający`, należałoby się zagłębić w znaczenie tego słowa... Mi się wydaję, że to bardzo trafiony marketingowy chwyt, bo może oznaczać wszystko i nic :) Uwielbiam różane kosmetyki, zawartość różanego ekstraktu, różanego olejku. Już nawet tylko obecność różanego zapachu, to mój raj. Może dlatego polubiłam się z kremem Magic Rose z Evree. Lubie go za zapach i za przyjemność stosowania ze względu na konsystencję: nie za rzadki, nie za gęsty, bardzo szybko się wchłania. Ma faktycznie rozświetlające drobinki! Krem idealny dla wrażliwej skóry wokół oczu: nie podrażnia (co przydarzyło mi się wiele razy przy innych drogeryjnych produktach). Oprócz tego dodaje skórze nawilżenia i delikatnie uelastycznia ( choć na pewno nie ma mowy o działaniu napinającym i przeciwzmarszczkowym...). Lubię za efekt rozświetlenia- subtelny, a jednak jest! I nie są to drobinki brokatowe-bazarowe, także nie ma wstydu :) Można powiedzieć, że faktycznie skóra wokół oczu jest `upiększona`: i nawilżona, i rozświetlona, i uelastyczniona. Jeśli chodzi o niwelację cieni i opuchnięć- raczej nie.

Tytuł mojej recenzji jest dosyć długi, ponieważ chciałam podkreślić dla jakiego przedziału wiekowego krem jest odpowiedni. Uważam że osoby w wieku 20+ powinny zacząć swoją przygodę właśnie z nim. Już wyjaśniam dlaczego Skóra młoda nie posiada mocnych i widocznych zmarszczek mimicznych, nie potrzebuje ujedrnienia i napięcia skóry. Jedyne co należy jej dostarczyć to nawilżenie i ładny naturalny wygląd. Określenie go jako upiększający krem w tym przypadku jest bardzo trafne bo młoda skóra potrzebuje naturalnego upiekszenia. Krem ma dosyć gęsta konsystencję, bardzo dobrze się rozprowadza, a pod oczami zostawia efekt złotego glow. Dzięki temu spojrzenie jest rozjasnione i odświeżone. Pozostawia skórę nawilżona i szybko się wchłania. Nadaje się pod makijaż. Zapach na różany ale nie męczący. Zapewne przeczytacie o nim że nie robi nic, nie wygładza zmarszczek, nie ujedrnienia i faktycznie tego nie robi bo nie takie jest jego przeznaczenie. Chcąc wygładzenia należy sięgnąć po nieco mocniejszy krem. Dziewczyny jeśli wasza skóra pod oczami jest młoda i malo problematyczne to jest to świetny krem na początek. Wiadomo że z wiekiem zarówno skóra jak i nasze potrzeby się zmieniają ale jeśli chodzi o początek to ten krem jest idealny.

Nie robi nic. Nie nawilża. Nie upiększa. Zostawia silikonową warstwę. Użyłam kilka razy. Poza tym ma zbyt intensywny zapach. Zużyłam jako krem do nóg, bo pod oczy się nie nadawał.

Zachęcona innymi produktami firmy, zdecydowałam się na kupno tego kremu, lecz przeżyłam rozczarowanie - krem po prostu nie działa. W żaden sposób. Dodatkową wadą jest niepraktyczne opakowanie - po zużyciu części kremu, ciężko wydobyć odpowiednią dla siebie ilość. Oprócz tego, długo się wchłania. Stanowczo nie polecam.

To był mój pierwszy krem pod oczy i dawno nie używałam kosmetyku, który tak bardzo nic by nie robił ze skórą... O ile nałożyłam go o 1/10000 kropeleczki więcej niż powinnam, nieprzyjemnie długo się wchłaniał. Jeśli nałożyłam go dobrą ilość.... No cóż, miałam jedynie z głowy wyrzuty sumienia, że nie mam kremu pod oczami. Nakładany na noc równiez nic nie zdziałał, nawet w minimalnym stopniu. Ciężko powiedzieć cokolwiek o nawilżeniu - prędzej powiem, że nie wysuszał. I to tyle ;)

Bardzo lubię inne kosmetyki z Evree, dlatego bez zastanowienia kupiłam na promocji ten krem, niestety się zawiodłam. Krem ma formułę, która bardzo wolno się wchania i zostawia na skórze nieprzyjemny film po wchłonięciu, nie nadaje się pod makijaż. Od razu po nałożeniu daje efekt roświetlenia, dzięki drobinkom, ale nie zauważyłam działania rozjaśniającego i przeciwzmarszkowego, a nawilżenie jest słabe.

Krem delikatnie rozświetla i ujędrnia skórę. Ma lekką konsystencję i delikatny różany zapach. Przy regularnym stosowaniu rzeczywiście nieco rozjaśnia. Nie wiem czy wygładza istniejące już zmarszczki, bo jeszcze ich na szczęście nie mam, ale można spróbować!

Chciałabym serdecznie pogratulować marketingowcom z Evree, bo nie wątpię, że tylko dzięki sprytnej sztuczce psychologicznej udało im się tak wiele z nas nabrać na najsłabszy produkt z serii Magic Rose. "Upiększający krem pod oczy" - taka nazwa zobowiązuje. Przyznaję, że tuż po aplikacji efekt jest naprawdę fajny, bo ładnie rozświetla nam oczy i czuć dość dobre nawilżenie. Miły zapach oraz kremowa, nie za rzadka konsystencja także skłaniają do aplikacji. Niestety, efekt rozświetlenia utrzymuje się krótko, a krem jest zupełnie bezradny w walce z cieniami pod oczami i opuchlizną. Ponadto krem dość długo się wchłania. Cieszę się, że trafiłam na niego w promocji, bo cena regularna jest zupełnie nieadekwatna do jakości. Nie skreślam całej serii Magic Rose, bo byłam dość zadowolona z toniku, za krem pod oczy jednak podziękuję.

Uwielbiam serie Magic Rose od Evree, szczególnie tonik, więc nie wahałam się nad zakupem tego kremu. Trochę się jednak rozczarowałam. Nie zauważyłam efektu rozświetlonej skóry wokół oczu, a szkoda, bo bardzo na to liczyłam. Kiedy nałożę ten krem na palec, to widzę drobinki, a przeniesiony na skórę wokół oczu traci tą właściwość. Nie widzę też efektu ładniejszej skóry wokół oczu, ale wątpię, żeby jakiś krem był w stanie np. wygładzić zmarszczki. Ten również tego nie robi. Ma fajną, bogatą konsystencję, a mimo to dobrze się wchłania. Nie podrażnia. Jest odpowiedni pod makijaż, korektor dobrze się z nim dogaduje. Wygodne jest też opakowanie i dozownik kremu. Może rzeczywiście troszkę nawilża, ale to sami robią dużo tańsze kremy. Szkoda, bo liczyłam na niego.

Niestety ten krem pod oczy totalnie na mnie nie działa, może delikatnie nawilża ale efekt jest bardzo krótkotrwały wiec koniec końców i tak krem nawilżający do twarzy nakładam też w okolice pod oczami. W ogóle nie napina mojej skóry, nie działa na sińce pod oczami. Zawiodłam się na tym produkcie, miałam nadzieje że zdziała coś na moje okolice pod oczami ale najwyraźniej jest za słaby.

Bez większych efektów niestety. Nie działa od razu, poza tym bardzo słabo działa i na chwilę. Może trochę rozjaśnia ale nikły efekt i na chwilę bez żadnego efektu naturalnego "glow" - nie przesadzajmy. Myślę, że to rozświetlenie (chociaż małe) spowodowane jest drobinkami. Plusem jest to, że ma przyjemną konsystencję, która nie jest tłusta. Nie eliminuje cieni pod oczami (worków nie mam więc nie ocenię, ale watpię). Na zasinienia też słabizna. Skóra jest nieco może bardziej napięta, ale na chwilę - nie zauważyłam żeby działał jakoś specjalnie na zmarszczki. Może coś nawilża, może odżywia, ale ja większego efektu nie zauważyłam. No i trochę zapach różany, który nie przypadł mi do gustu - nieco drażniący.

Zacznę od tego, że wszystkie drogeryjne kremy pod oczy mnie uczulają i podrażniają, mogę używać tylko tych ziołowych. Doszłam do takiego wniosku po wyrzuceniu trzeciego z nich i wtedy trafiłam na promocję tego kremu, a skoro kosztował grosze zaryzykowałam. No i jest to pierwszy drogeryjny krem pod oczy, który mnie nie uczulił! Dzięki drobinkom rozświetlającym faktycznie tworzy głów pod okiem, a że drobinki są mikroskopijne nie rzucają się chamsko w oczy. Dzięki temu skóra pod okiem jest wizualnie rozjaśniona. Zasinienia, nawet te ciemne, przestają być widoczne, ale... nie jest to efekt na długo, tylko na jakieś 2-3 godziny od aplikacji, a szkoda. Mam wrażenie, że lekko napina skórę wokół oczu tak, że opuchlizna i lekkie worki nie są tak widoczne. To pewnie zasługa odżywienia i nawilżenia jakie krem faktycznie daje skórze. Pachnie bardzo delikatnie różą i ten zapach szybko wietrzeje. Ma fajną lekką konsystencję i tubekę z wąskim dozownikiem, co pozwala na higieniczne wydobycie odpowiedniej porcji kosmetyku. Nie wiem, czy kupię go ponownie- chciałabym mocniejszego i długotrwałego rozjaśnienia cieni pod oczami ( są u mnie dość ciemne), ale duży plus daję za brak podrażnień i boję się sprawdzać inne kremy skoro ten też działa nie najgorzej...

Krem o przyjemnym różanym zapachu, pielęgnuje i nawilża skóre pod oczami. Ma lekką konsystencje, dobrze się wchłania. Nie redukuje cieni pod oczami, lekko rozświetla za sprawą mikroskopijnych drobinek. Dużym plusem jest to że współpracuje z kosmetykami kolorowymi. Używam pod makijaż, jest dobrą bazą pod korektor.

Dorwałam go w Rosku w dość dużej promocji. Nad zakupem zbyt długo się nie zastanawiałam raz , że cenie sobie markę Evree ( nawet linczowane na wizażu produkty z gamy Neroli :) ) a dwa na opakowaniu wyczytałam , że jest to krem upiększający , a upiększający to w moim mniemaniu krem kompleksowy który spełni wszystkie moje wymogi . Krem Magic Rose nie jest może wybitny ale tak jak w tytule recki przyzwoity a o to dlaczego : Forma jego opakowania przypadła mi do gustu. To dość miękka tubka którą bez problemu można rozciąć by zużyć produkt do końca. Zawiera również higieniczny aplikator który nie zapycha się resztkami kremu. Zamknięcie stabilne krem mi się na szafce nie przewraca Zapach faktycznie różany a co najlepsze bardzo delikatny i szybko wietrzejący. Nie lubie silnie pachnących smarowideł do twarzy i pod oczy bo jak wiadomo mamy powody dla których twarzy nie perfumujemy. Konsystencja w momencie gdy nakładałam krem wydawała mi się dość zbita i gęsta jednak przy wklepywaniu zauważyłam , że należy jednak do tych lżejszych i z precyzyjną i szybką aplikacją produktu problemu nie ma Faktycznie to natychmiastowe działanie rozświetlające widzę. Jest to zasługa drobinek którymi napakowany jest krem. Drobinki są maleńkie nie wyczuwalne i nie migrujące do oka. Wizualnie okolica pod okiem po nałożeniu kremu naprawdę wygląda dobrze chociaż może to zasługa tego że : a ) nie mam silnych zasinień pod okiem czasem lekkie gdy sobie w nocy pogrzesze :) b) kremów z drobinkami nigdy nie nakładam pod makijaż zawsze na wieczór--> od rozświetlenia się z rana mam od tego korektor :) Dodatkowo zaraz po nałożeniu czuje leciutkie nawilżenie i zmiękczenie okolicy pod okiem. To oczywiście na plus. Nie czuje jednak napięcia i wygładzenia więc tutaj już jest zgrzyt Po ponad miesiącu regularnego stosowania mam następujące spostrzeżenia ( odnośnie do obietnic producenta oczywiście :) * nawilżenie- tak ale utrzymuje się tylko do momentu zmycia zaaplikowanego na wieczór kremu rankiem. W moim przypadku da się to jeszcze zaakceptować moja cera jest mieszana więc okolica pod okiem nie przesusza mi się jakoś wybitnie *ujędrnienie skóry- nie czuje pod palcami zagęszczenia skóry a mam kremy które to czynią *wygładzenie zmarszczek- tutaj leciutki efekt widze ale moje zmarszczki są na razie płytkie (ołłłl jeee ) więc dużego pola do popisu tutaj krem nie miał *zapobieganie pojawienia się nowych zmarszczek- no faktycznie na daną chwilę nie mam nowych, ale czy to zasługa tylko kremu czy całej kompleksowej pielęgnacji to chyba nikt nie wie :) *rozświetlenie skóry- zgoooda . Są drobinki. Jest Glow. Jest dobrze *rozjaśnienie przebarwień i cieni- na te leciutkie cienie które miewam od czasu do czasu nie podziałał. Bo to , że pokryły je drobinki dając efekt rozproszenia światła przez co optycznie wyglądało to zdrowo to już żadne ździwko (patrz gadka o drobinkach z punktu wyżej) *redukcja obrzęków- a tutaj to wszystkie możemy się pośmiać. Kawalarz z producenta :D Podsumowując nie jest to najgorszy krem świata. Nie uczula nie podrażnia. Ma drobinki więc rozświetla , delikatnie nawilża i ma naprawdę fajną niby bogatą ale przyjemną w pracy konsystencję. No i ekstrakt róży w składzie też na propsie. Jednak nie spełnia wszystkich obietnic producenta a już przy skórze dojrzałej , tej z silnymi zmarszczkami , bruzdami czy cieniami bądź też skrajnie suchej żadnej rewolucji nie uczyni. Ale zużyje do końca- dla drobinek :)