Początek nawet jako taki, jakieś czerwone owoce. Ale to co wyłazi później.. jakaś metaliczna, gliniasta, mulista, apteczna nuta i puder. Dla mnie nie do przetrawienia. Nie wiem czy takie delikatne "tender", dla mnie te perfumy pachną nieco przeraźliwie, coś jak "Krzyk" Muncha.
PS: Zamieszczam nuty według "Osmoz", ponieważ wydaje mi się że te podane dotyczą Burberry Brit.
Nuta głowy: niedojrzała mandarynka, liście fiołka, pomarańcza, liczi, olejek rożany
Nuta serca: frezja, brzoskwinia, piwonia, jaśminowiec
Nuta bazy: sandałowiec, ambra, piżmo, nasiona ambrette, irys.
Edytowano (!!!)
Jedynym plusem w przypadku takich odrzucających na pierwsze "niuchnięcie" zapachów jest to, że stale próbuję dojść co tak naprawdę mnie tam drażni. I rzeczywiście na początku perfumy wydają się jakieś dziwne, chłodne. Pachną jak cały bukiet bzu i jaśminowca, zerwany w deszczowy dzień, zapach bzu ocierający sie o coś metalicznego, gumowego. Zapach bzu, który dłużej postał w wazonie, już nie tak słodki, bardzo chłodny.
Kojarzy się z parkiem na wiosnę po deszczu, chłód, szare niebo, mokre krzaki jaśminowca, kilka białych piwonii i bez. Park nad rzeką, wyraźnie czuć rzekę w tle.
Ostatnie pudrowe akcenty to czysty zapach irysa.
Niestety coraz bardziej mnie pociągał :) ..i kupiłam.
Jest to chyba jedyny kwiatowy zapach, który mogę teraz na sobie znieść (inne powodują mdłości). A to wszystko przez tę pieprzno-metaliczno-pudrową nutę, która nadaje zapachowi "rusztowanie".
Widzę pewne podobieństwa z Beyond Paradise (kwiecistość) i malutkie z Fragile (kwiaty z syntetyczną nutą gumy).
Na pewno niewielu osobom się spodoba. Jest durzący, może nawet odrzucający, mnie na początku przeraził, ale dałam szansę i nie żałuję.
Trwałosć bardzo dobra.
Flakon śliczny, prosty, w kolorze "jadowitego" różu :)
Używam tego produktu od:
Ilość zużytych opakowań: 1