Lanvin Eclat d`Arpege Summer EDP 

Nie wiem skąd tyle średnich recenzji! Ja uwielbiam ten zapach. Jak dla mnie to typowo kwiatowy świeżak z nutką bąbelków szampana. Delikatny, ale wyczuwalny. Zarówno dla młodej dziewczyny jak i starszej osoby. Mój KWC z lżejszych zapachów :) Używam tego produktu od: kilku dni Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Od dawna marzyłam, zeby przetestowac ta limitowke, bo flakon mnie szczeze zauroczyl, ale zawartosc rozczarowala. Zapach z gatunku łatwych i przyjemnych owocowo-kwiatowych z odrobina pralinek. Ma w sobie troche slodyczy przełamana swiezoscia i mimo, ze jest ładny to go nie chce. Takich, jak on jest wiele... Trwałosc dobra. Używam tego produktu od:testy Ilość zużytych opakowań:...

Kolejny słodko -pierdzący zapach i kolejna dawka liczi. Nie wiem co ten owoc ma takiego w sobie, poza wyjątkowo wrednym wyglądem, że mnie od niego tak odrzuca. Mdły, pralinkowy, zabarwiony gorzkawym grejpfrutem. Nietrwały na szczęście. Zupełnie nie w moim stylu. Pech chciał, że miałam wielką ochotę na sprobowanie Eclat DArpege a trafilo mi się niezasłużenie, jak mniemam, Summer akurat. I zniechęciłam się tym samym do testów pierwowzoru, jeśli w ogóle można go tak nazwać. Flakonik niekontrolowanie kiczowaty, na zdjęciu wyglądal jak-cię-mogę, na żywo jest mdły i przydymiony, jak i zawartość zresztą. Porażka. Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: odlewka

Są setki takich zapachów, niekoniecznie za takie pieniądze. Kwiatki i... kwiatki. Takie trochę gorzkie za sprawą cytrusów. Nic, ale to nic ciekawego. Podoba się, bo pytałam parę osób o zdanie. Dla mnie jest nudny, nie wnosi nic ciekawego, nie sprawia przyjemności obcowanie z nim. Jestem na nie. Buteleczka paskudna, chociaż na zdjęciach wygląda dosyć wdzięcznie. Używam tego produktu od:- Ilość zużytych opakowań:test

No tak...Jak wreszcie znajdę "letnią" wersję jakiegokolwiek zapachu, która mnie zachwyci, to niechybnie wygłoszę tutaj peany na jej cześć...Jak na razie najdalej od dna mają Chance Eau Fraiche (za obecnośc kompozycji) i Stella McCartney Sheer czy jakoś tak (bo zwyczajnie frezjowo-ładna), większość sezonówek niestety puka w dno od spodu...To nie jest tak, że z zasady nie lubię sezonowych zapachów, ale naprawdę w większośći to gorsze wersje klasyków w pobrzydłej butelce...Eclat dArpege summer nie jest nawet gorszą wersją klasyka, bo w niczym go nie przypomina. Butelka jak butelka, ujdzie. A sam zapach nic szczególnego - popryskałam nadgarstek, powwąchiwałam się, i zapomniałam...Cóż, tyle pamiętam że jest to zapach raczej owocowy, może troszkę ziołowy, cytrusowy...Lekki, letni, bla bla bla.Typowy. Obawiam się, że przepadnie w zalewie podobnych sezonówek...Używam tego produktu od:jeden test w perfumerii Ilość zużytych opakowań:opakowań nie będzie

Absolutnie nie zgadzam sie z opinia poprzedniczki,ze zapach ten jest paskudny.Fakt,nie odkrywa nam zadnych nowych brzegow ani nie obala tradycji-na pewno tworcy tego milego drobiazgu tego nawet nie zamierzali.Powiedzialabym,ze to takie male scherzo na temat orygnalnego Eclat d`Arpege,letnia wariacja " na temat".Nie trzymajac sie doslownie tematu,powstal zapach leciutki,roziskrzony,absolutnie nienachalny i bardzo kobiecy.Pierwsza probke zapachu zostala natychmiast zarekwirowana przez dziewczyny w pracy,musialam tez w ulubionej perfumerii zlozyc zamowienie na kilka flakonikow,ktorych posiadaczki zachwycone sa rownie z zapachu,jak tez z uroczej buteleczki. Czyli-ze na koniec wszystko jest kwestia gustu. Jedno ale-szybko znika.Trwalosc moglaby byc lepsza. Używam tego produktu od:1 mies Ilość zużytych opakowań:1 w trakcie

Mimo mojej absolutnej i nieskończonej miłości do Lanvin z powodu Arpege muszę dać Summer minimum. I to nawet nie z powodu tej przebrzydłej butelki z jakimiś takimi wstążeczkami - tandeta jakich mało, zwyczajnie paskudztwo. Sam zapach jest po prostu tak wtórny i tak o niczym że żałuję chwil z nim spędzonych szczęściem nie były one długie (ulotnił sie po 3 godzinach). Owocowo - kwiatowa mieszanka, z której absolutnie nie da się wyróżnić nut, ot taka mieszanina kompotowa, dosłodzona pralinkami, kończąca się wanilią i piżmem. Kupiłabym go kuzynce (gdybym taką miała) na Pierwszą Komunię albo używałabym jako odświeżacz powietrza w warzywniaku. Szkoda pieniędzy i szkoda też Lanvin, a już najbardziej szkoda nazwy - bo Arpege to absolutne dzieło, a nazwać tak też to okropne coś jest skończoną profanacją. Używam tego produktu od: nie używam Ilość zużytych opakowań: próbka