Kobo Professional Shine Control, Bibułki matujace z pudrem 

Bibułki matujące Kobo wpadły w moje ręce przypadkiem kiedy szukałam czegoś do poprawienia makijażu i usunięcia nadmiaru sebum podczas zabawy w klubie . Ukryte są w małym tekturowym pudełeczku w formie papierowej pokryte pudrem. Zmieszczą się do każdej damskiej torebki więc są dyskretne Bardzo dobrze zbierają sebum i matują cerę nie naruszając przy tym makijażu. Pozostawiają cieniutką warstwę pudru na twarzy. Są doskonałe na wyjątkowe okazje takie jak wesela, wizyty w klubie czy chwilę przed ważnym spotkaniem. Wystarczy przyłożyć papierek do twarzy, nie trzeba nim pocierać. Niczym nie ujmują tym droższym z drogerii Sephora. Zapewniają komfort na cały dzień.

Utrzymały mój makijaż bez świecenia się przez całą noc mimo weselnych szaleństw. W poniedziałek lecę do sklepu po więcej!(pewnie starczyłoby mi ich na dłużej ale obdzieliłam nimi wszystkie dziewczyny potrzebujące pierwszej pomocy ;) )

Latem nie ruszam się z domu bez bibułek matujących. Mam mieszaną cerę z mocno przetłuszczającą się strefą T, co podczas upałów szczególnie daje mi w kość. Po te bibułki sięgnęłam na promocji, miałam ochotę zdradzić moich ulubieńców z Wibo. Zacznę może od oceny opakowania, do którego nie mam większych zarzutów. Design jest bardzo ładny, dziewczęcy, a sama tektura porządna. Bez problemu można otworzyć i zamknąć opakowanie. Bibułki są dość duże, co ułatwia użytkowanie. Nie są jednak trwałe i lubią się rozerwać podczas używania. Niestety nie podoba mi się efekt użycia tych bibułek. Ściągają trochę sebum, ale mam wrażenie, że nie wszystko i pomimo użycia kolejnych bibułek twarz nie wygląda korzystnie.

Wcześniej używałam bibułek z Wibo - były okej, ale nie byłam z nich do końca zadowolona i chciałam znaleźć coś innego. No i udało się - te z Kobo są po prostu lepsze. Po pierwsze, opakowanie jest solidniejsze i można je nosić w torebce bez obaw, że się porwie, a poza tym po czasie nic nie dzieje się z zamknięciem. Bonusowy punkt za naprawdę ładny design, który w przypadku Wibo jest co najwyżej przeciętny. Po drugie, same bibułki są solidniejsze - te z Wibo na przykład pogniotły się w opakowaniu i do końca musiałam męczyć się przy wyjmowaniu z tym, że były 'zgięte na pół'. Poza tym mam wrażenie, że są trochę większe i grubsze. Jestem zadowolona i do tych z Wibo już nie wrócę - szczególnie, że cena jest bardzo podobna - te z Kobo są chyba minimalnie droższe. Polecam obadać!

nie ruszam się bez nich z domu. zawsze miałam problemy z cerą, trochę się świeci, ale dzięki tym bibułką mogę szybko temu zapobiec. szybko i skutecznie pomagają. cena też dobra, generalnie świetne.

Super wyjście ewakuacyjne w sytuacji podbramkowej. Latem zawsze mam je przy sobie. Szczególnie, że nie mam w zwyczaju nosić dużo makijażu w torebce to zawsze mnie bibułki ratują z opresji gdy makijaż musi jeszcze wytrzymać parę godzin :) Zabierają mało miejsca i wcale dużo nie kosztują :) można spokojnie nosić przy sobie nawet w małej torebce koło lusterka :)

Przy mojej mieszanej cerze bibułki matujące to must have! Te z KOBO są jednymi z najlepszych drogeryjnych produktów tego typu. Z reguły po ok. 4-5 godzinach mój makijaż wymaga drobnych poprawek, kiedy cera świeci się w strefie T a akurat znajduje się na mieście lub w pracy wtedy całą sytuację ratują właśnie bibułki matujące. W szybki sposób usuwają nadmiar sebum a dodatkowo matują skórę na kilka następnych godzin. Nic się nie ciastkuje ani nie waży - wszystko wygląda schludnie i estetycznie :) Na plus wydajność; poręczne, estetyczne opakowanie oraz niska cena. Polecam :)

Idealne w sytuacjach awaryjnych, kiedy nie mam przy sobie pudru albo nie chcę już bardziej szpachlować buźki, a chcę pozbyć się nadmiaru sebum z twarzy. Bibuki są odpowiedniej wielkości, dobrze chłoną i matują, pozostawiają buzię gładką i leciutko przypudrowaną. Cena w promocji - 5 zł, super jak za 50 sztuk. Warto mieć takie bibułki w torebce ;)