Balea Duschgel Himbeere Litschi Żel pod prysznic `Maliny i liczi`

Delikatny różowo-perłowy żel który w połączeniu z ciepłą wodą tworzy białą piankę.Pachnie tak cudnie i świeżo że postanowiłam zostawić dla siebie także balsam do ciała i mgiełkę.Żel zawiera formułę AquaCellSoft która bardzo dobrze nawilża skórę i chroni ją przed wysychaniem.Na żelu nie ma informacji że to edycja limitowana więc mam nadzieję że będzie w stałej sprzedaży i będę mogła się cieszyć cudownym zapachem malin i liczi przez dłuższy czas.Kosmetyk zamknięty w 200 ml opakowaniu,oczywiście jak na markę Balea przystało jest bardzo kolorowe.

Zapach od razu bardzo mi się spodobał jest mega intensywny i słodki .Produkt ma idealną konsystencję nie jest za rzadki ani za gęsty. Dobrze się pieni i oczyszcza skórę. Ten śliczny zapach towarzyszy mi tylko podczas kąpieli bo potem niestety znika po osuszeniu się ręcznikiem. Zapach nie jest chemiczny moim zdaniem.Żel nie wyruszył mojej skóry ale też za specjalnie jej nie nawilżył.Opakowanie ma śliczną szatę graficzną, która przyciąga wzrok.Ta wersja jest od dziś moim ulubieńcem.

Żel jest przezroczysty o takim malinowym odcieniu i oczywiście dość skoncentrowanej żelowej konsystencji. Bardzo ładnie się pieni i oczywiście rewelacyjnie pachnie - jak każdy żel z Balea. Bardzo wydajny, nie wysusza skóry, a powiedziałabym że ją lekko nawilża. Jedyną rzeczą do której mogłabym się doczepić to to, że zapach nie utrzymuję się tak długo na ciele.

Na samym początku napiszę że nie mogłam się doczekać nowego zapachu z oferty żeli pod prysznic. Nie wspomnę że sama szata graficzna cieszy oko. Jak w przypadku kosmetyków z balea dobry skład. Tu mamy przezroczysty żel o różowym kolorze. Osobiście wolę bardziej kremowe produkty. Zapach przyjemny, owocowy nie wyczuwam sztucznej, chemicznej woni. Lubie zapach jak i smak owocu Liczi, malinami obadam się będąc u rodziców. Zużyłam i powiem że pod względem zapachu bardziej przypadła mi edycja zimowa. Wydajność standardowa jak w przypadku pozostalych żeli z rodziny około 5-6tygodni. Dostępne wiadomo gdzie, jeśli chodzi o Polskę to nie tylko internet wystarczy się rozglądać. Znalazłam wspomnianą zimową edycję w małej prywatnej drogerii. Nie wiem czy kupię ponownie tylko dlatego że mam już swoich ulubieńców. Zapach też mnie nie żucił na kolana. Cieszę się że wpadł mi w łapki.