Bell Let's Talk About Trend, Liquid Metal Lipstick Metaliczna pomadka do ust

Na dłoni w Biedronce wyglądał pięknie i na bardzo na pigmentowany. W domu już na spokojnie na ustach okazało się coś innego. Bardzo słaby daje kolor i efekt nie jest na pewno metaliczny. Wybrałam najciemniejszy odcień. Żałuję, że ją kupiłam. Nie rozkłada się na ustach równomiernie i są powstają nie estetyczne prześwity. Ten ciemny kolor bardzo nie ładnie wyglądał na moich ustach, mimo, że ciemne kolory mi pasują. Nie da jej się dołożyć, bo tworzy się gruba skorupa na ustach. Wysusza i nie jest komfortowa do noszenia. Brzydko się ściera. Nie tego się spodziewałam, gdy pakowałam ją do koszyka....

Pomadkę kupiłam z ciekawości. W kółko używam albo matowych albo błyszczyków. Stwierdziłam, że można wypróbować. Jak dla mnie za bardzo jest metaliczna. Moje usta wyglądają bardzo niekorzystnie. Ale nietrafiony zakup można wykorzystać inaczej. I tak oto metaliczna pomadka stała się cieniem do powiek. Nie nakładam jej wiele ale efekt jest w porządku.

Chyba każda z nas kupowała swego czasu różnego rodzaju gazety, w których były wszelkiego rodzaju kosmetyki. No i przede wszystkim hitowe błyszczyki! To jest dosłownie ten sam zapach, ta sama konsystencja. Taki typowy błyszczyk z lat 2000. Totalnie lśniący, totalnie brokatowy i totalnie nietrwały... No nie, niestety nic tu nie gra. Był zamysł na pomadkę(?) metaliczną, ale coś zdecydowanie nie wyszło. O trwałości nawet nie wspomnę, bo nie ma o czym. Ale jest jeden plus - optycznie powiększy usta. Dopóki się nie zetrze przy najbliższej okazji :D

Bell uchodzi za jedną z tańszych i w zasadzie łatwo dostępnych marek. Ja zaś swoje metaliczne wydanie tego produktu otrzymałam w paczce za recenzentkę miesiąca- za co pięknie dziękuję. Jednak uważam ten kosmetyk za jeden z najsłabszych.. Dlaczego? Wszystko wytłumaczę. Producent zaznacza nam, iż mamy do czynienia z czymś co jest pomadką. Moim zdaniem takie słowo do czegoś zobowiązuje. Już napewno do trwałości, nawet w minimalnym wydaniu ale jednak. Tutaj w tym egzemplarzu trwałość jest żadna. Jednak od początku. Jest to produkt zamknięty w plastikowej fiolce z pędzelkiem. Na opakowaniu nadrukowana zastanawiająca się dziewczyna- jeśli chodzi o ten nadruk wszystko po prawie dziewięciu miesiącach się zachowało bez zarzutu. Natomiast naklejka na której widnieje nazwa i numer odcienia jakaś klapa starła się już dawno temu. Więc prawdę powiedziawszy na ten moment nie jestem nawet w stanie określić jakiego koloru według nazewnictwa producenta jest moje wydanie. Jedynie idąc na piechotę kolor mogę nazwać tzw jasny odcień różu, a dokładniej jasno- brudny odcień różu. Zasadniczo po nałożeniu na usta bardzo ładnie się prezentuje. W opakowaniu znajdujemy dość sporo formuły lekkiej, lepkiej na ustach. Akurat w tym wydaniu niekoniecznie przyjemne w odczuciu. Pomadka nałożona na usta znika dosłownie w oka mgnieniu. Nie ma co tutaj owijać i opowiadać wielu bzdetów. Nałożona jedna warstwa na usta dosłownie znika po kilku minutach.Nie wspomnę już o sytuacji kiedy coś jemy itp. Poprawka jest koniecznością. Natomiast jeśli chodzi o formułę jest to wydanie o mocnym blasku- tak naładowane brokatem, który dosłownie po kilku poprawkach mam na całej twarzy. Konsystencja szminki jest dosłownie nic nie trwała na ustach, ba na domiar złego jak wspomniałam formuła dosłownie ekstremalnie szybko zasycha na ustach a brokat pozostaje i niestety podczas mówienia po nie niedługim czasie znajduje się na całej twarzy. Przykra sprawa. Jeśli chodzi o zapach itp. aspekty zasadniczo w tym przypadku nie mam się czego doczepić. Nie jest drażniący, nie powoduje szczypania w gardle. W sumie cieszę się, że jest to kosmetyk, który otrzymałam w prezencie. Według mnie nie jest on wart nawet złotówki- kupując go każda potencjalna użytkowniczka dosłownie na własne ryzyko. W żadnym razie nie jest to kosmetyk pielęgnujący usta. Po ciągłym aplikowaniu na usta zauważyłam wręcz, ze powoduje przesuszenie i pękanie warg.

Jest to pierwsza pomadka metaliczna do ust jaką posiadam i jestem mega zawiedziona. Sam kolor jest mega , zdecydowałam się na 03 Just because , konsystencja mi odpowiada , tak samo przyjemny w użyciu aplikator , zapach spoko ale ... no właśnie jest bardzo duże ALE pierwszy chyba raz mi się zdarzyło żeby produkt w ogóle nie miał jakiejkolwiek trwałości, ona dosłownie znika niebawem po nałożeniu , szczególnie szybko jak się coś zje , zostawia , okropną warstwę na szklankach . Myślałam że to tylko pierwsze wrażenie może po dłuższym stosowaniu zauważę jakieś pozytywy ale niestety nie , za każdym razem kiedy się na nią decydowałam musiałam co chwilę ją dokładać co w sumie nie miało sensu ... Jest to chyba pierwszy produkt z bell na którym tak się zawiodłam , co prawda cena jest niska ale mimo wszystko spodziewałam się czegoś więcej...

NIE polecam jej... Moje główne uwagi dotyczące tej pomadki do ust w płynie : - absolutnie nie trwała- szybko się zmazuje, zostawia slady na szklankach -ładne kolory - naprawdę fajny wybór i bardzo ładne oscienie - tania - nie wysusza ust - rozmazuje się -makijaż ust trzeba poprawiać notorycznie, po każdym gryzie, łyku a i bez tego też sama z siebie szybko schodzi

Nie oszukujmy się, że to głównie ceny kuszą przy tego typu produktach. Lubię czasem kupić coś oryginalnego, ale taniego w celu przetestowania. Nie przepadam za dużym błyskiem na ustach. Zdecydowania w mojej kosmetyczce królują maty. Metaliczny pomysł to chyba trend ostatnich miesięcy, jednak nie wszystkie marki mogą się pochwalić swoimi ,,dziełami". Mój odcień to 03, czyli mój ulubiony brudny róż. Może nie jest on typowym,,nudziakiem", a więcej ma z różu niż z brązu, mimo to prezentuje się dość naturalnie. Nie jest to mocny odcień, raczej lekko przygaszony. Jednak wykończenie metaliczne bardziej przypomina mi wykończenie brokatowe, typowego błyszczyku. Żeby uzyskać mocniejszy i bardziej błyszczący efekt należy nanieść sporą ilość pomadki na ustach, co nie wygląda zbyt estetycznie. Pomadka jest bardzo gęsta, mimo to potrafi się rozmazać. Trudno ładnie obrysować nią linię ust. Zawsze widzę jakieś niedociągnięcia. Zbiera jej się za dużo w kącikach. Jest też bardzo lepka i nie zastyga. To uczucie pozostaje już przez resztę czasu, nienawidzę tego ! Zresztą to uczucie długo nie trwa, bo pomadka błyskawicznie zmywa się z ust. Jej kolor już po godzince zanika, a błysk... chyba nie ma nawet co o nim wspominać. Na ustach często tworzy różnego rodzaju grudki. Na całe szczęścia nie wysusza ich. Jak dla mnie zachowuje się jak typowy błyszczyk. Opakowanie przykuwa uwagę. Uwielbiam wszystko co się błyszczy i świeci. Różowa kolorystyka z dodatkiem brokatu zawsze zdobędzie moją pochwałę. Sam w sobie aplikator nie jest zły. Gąbeczka jest dość miękka, nie za duża. Łatwo trzyma ją się w dłoni. Jednak nie daje rady w połączeniu z konsystencją pomadki. Dla mnie cała seria jest bardzo sztuczna. Całość prezentuje się jakby była przeznaczona dla lalek Barbie. Efekt, który pomadka nam daje ciężko nazwać metalicznym. Jest to bardzo przesłodzony błyszczyk. Ja jestem zwolenniczką bardziej naturalnych odcieni, jednak jeśli ktoś czuje się dobrze w tak oryginalnych kolorach, to być może jemu ta seria lepiej się sprawdzi.

Nie robię zakupów w Biedronce regularnie, ale jak już się w niej pojawię, to zawsze zahaczę o szafę Bell. W ostatnim czasie bardzo polubiłam metaliczne wykończenie na ustach, dlatego z nadzieją i przyjemnością sięgnęłam po pomadkę z serii Let's Talk About Trend. Wybrałam odcień 03 Just because. Wydawała mi się najmocniejsza, bo jak już się maluję, to niech to widać. Kolor to takie miedziane rose gold ;-) . Całkiem fajnie wygląda na ustach i faktycznia ma metaliczne wykończenie. Bez tandetnych drobinek brokatu lub perły. Nadaje się do dziennego makijażu, nawet do pracy, bo stwarza bardzo naturalne wrażenie. Pomadka ma konsystencję musu. Przyjemnie rozprowadza się na ustach jednolitą warstwą, bez smug i plam. Nie podkreśla suchych skórek, a nawet mam wrażenie, że nieźle radzi sobie z ich zmiękczeniem. Nie wypływa poza kontur. Nie zastyga na ustach, przez cały czas pozostaje wilgotna, co czyni ją bardzo nietrwałą. Przy najmniejszym jedzeniu i piciu zaczyna schodzić z warg. Nawet i bez tego po jakimś czasie zaczyna się stapiać ze skórą, robiąc się coraz mniej widoczną. Ale jak już schodzi, to równomiernie, bez nieestetycznej obwódki wokół ust. Mimo to lubię ją i używam dosyć często, bo spisuje się na wielu frontach. Opakowanie plastikowe, z dziewczęcą grafiką, lekkie i drobne. Aplikator gąbeczkowy, ukośnie ścięty z jednej strony. Wygodnie się nim manewruje. Cena niewysoka, ale to tylko sezonowa edycja, więc nawet nie wiem, czy jest jeszcze dostępna w Biedronce. Chyba że gdzieś w czeluściach internetów.

Pomadki metaliczne od jakiegoś czasu goszczą w mojej kosmetyczce. Lubię ten efekt na ustach, czeto urozmaicam za pomocą takiego akcentu makijaż na dzień. Seria Let’s talk about trend bardzo mnie zaciekawiła, więc postanowiłam spróbować pomadki. Mam ją w odcieniu 01 Don’t stop. Jest to jasny odcień różu, dość chłodny z metaliczną poświatą. Świetnie sprawdza się w delikatnym makijażu, ale tylko tym domowym. OPAKOWANIE Charakterystyczne dla pomadek w płynie tej marki – mamy tutaj motyw przewodni serii w postaci szkicu dziewczyny wyglądającej jakby się nad czymś zastanawiała, nad rysunkiem srebrną czcionką wykonana jest nazwa kosmetyku oraz kropkowany wzorek. Szkic przypomina mi Francuzkę, nie wiem skąd to skojarzenie, ale gdy tylko ujrzałam tą pozę, fryzurę i minę od razu o tym pomyślałam. Zakrętka ma kolor jasnoróżowy i ładnie komponuje się z kolorem pomadki. Sam aplikator ma formę miękkiej, białej gąbeczki zakończonej w literkę u, która pomaga precyzyjnie nałożyć produkt. Całość prezentuje się całkiem ciekawie. Na boku opakowania mamy naklejkę z kodem kreskowym oraz nazwę i numer odcienia. POMADKA Posiadam pomadkę metaliczną z serii Hypoallergenic tej samej marki, ale jest ona zupełnie inna, bardziej trwała i komfortowa w noszeniu. Różnią się przede wszystkim konsystencją. Tutaj mamy dość gęsta pomadkę dająca uczucie lepkości na ustach, nie zasycha jak wyżej wspomniana, ale pozostaje na ustach cały czas w takim stanie jak po nałożeniu. Nie ukrywam, że wolę bardziej suche wykończenie, to mi nieco przeszkadza, poza tym mam długie włosy i kiedy mam je rozpuszczone a mamy wietrzną pogodę po prostu lepią się do ust. Produkt przypomina mi pod tym względem błyszczyk. Aplikację umila słodki, owocowy zapach. Pomadka daje na ustach bardzo ładny, ale jedynie lekko metaliczny efekt. Przez to, że nie zastyga łatwo się rozmazuje oraz traci trwałość. Musze co chwila zerkać w lusterko czy nie potrzeba jakichś poprawek, jest to dość uciążliwe. Trwałość jest średnia – pomadka wytrzyma 2-3 godziny jeśli nie jemy i nie pijemy, bo wtedy ściera się bardzo szybko. Schodzi z ust nierównomiernie, tworząc nieestetyczne plam i grudki, to mi się w niej nie podoba, więc używam tylko będąc w domu. Produkt z pewnością będzie wydajny, ale niestety przez ta konsystencję i kiepską trwałość będę pewnie po niego rzadko sięgać, ponieważ wolę nieco trwalsze pomadki i przyjemniejsze w noszeniu. Plusem jest z pewnością fakt, że nie wysusza ust. PLUSY: + ładne odcienie + lekko metaliczne wykończenie, takie jakie widać w opakowaniu + nie wysusza ust + estetyczne opakowanie + praktyczny aplikator + słodki zapach MINUSY - nie zastyga - tworzy na ustach lepiącą powłokę - ma średnią trwałość - rozmazuje się - schodzi z ust nierównomiernie

Mówiąc krótko - stanowczo nie. Jak sama nazwa wskazuje, pomadki powinny mieć metaliczne wykończenie, a tymczasem dwóm pierwszym kolorom (1 don't stop; 2 love my lips) daleko do tego, powiedziałabym że to raczej błszczyki aniżeli pomadki i do tego metaliczne. Z kolei dwa ostatnie (3 just because; 4 look so fine) mają lekkie metaliczne wykonczenie, ale co z tego gdy oba te kolory są tak do siebie podobne, że wydają się identyczne? Jednym słowem te pomadki "metaliczne" są tak słabe, że strach. Myślę, że jedyną ich zaletą jest aplikator, który pozwala na idealne pomalowanie ust. Dodatkowo pomadki szybko się ścierają, dwa jaśniejsze kolory się rolują, konsystencja również nie powala, a zapach - niby słodki, ale bardzo intensywny przez co drażni. Inne pomadki z tej firmy sprawdziły mi się cudownie, natomiast tych nie polecam i sama również ich nie używam

Opakowanie ładne, dziewczęce. Aplikator jest lekko skośny, miękki, dobrze się nim maluje. Zapach przyjemny, słodko - owocowy. Konsystencja dość gęsta, ale dobrze się rozprowadza. Kolory (wszystkie cztery) są bardzo nasycone, więc wystarczy jedna warstwa. Ale czy są to pomadki metaliczne? No nie za bardzo! Jak dla mnie to zwykłe błyszczyki z drobinkami o słabej trwałości.

Oprócz pięknego wyglądu na dłoni, czy aplikatorze to jest porażka. Pomadki łatwo się nakładają, mają przyjemną konsystencję i zaraz po nałożeniu wyglądają ślicznie. Jednak ich trwałość jest praktycznie zerowa. Mam kolor 04 i jest on na początku widoczny, jednak swatchując ten najjaśniejszy było widać tylko połysk (taki jaki zostaje, gdy moja pomadka się zetrze).Kleją się, mimo że producent zapewnia, że tego nie robią. Zapach nie jest czysto owocowy, mocno wyczuwalny tzw. "chemiczny zapach".