Poleciła mi tę maskę fryzjerka, jako prawdziwe remedium na moje zniszczone, a i bez tego nienajwyższej jakości włosy.
Włosy mam typu siano, kręcąco-falujące, a do tego mocno podniszczone głupimi działaniami żeby je opanować w trakcie odrastania z jeżyka.
Zanim jej zaczęłam używać, to co zniszczone najbardziej, zostało obcięte, ale nadal jeszcze trochę jest.
+ piękny zapach, faktycznie bardzo orientalny, ale ja to akurat lubię
+ działanie: no cóż, włosy w partiach niezniszczonych, np. na karku faktycznie są miękkie i błyszczące, mimo farbowania, to zdecydowany plus. Ale w partiach wierzchnich, najbardziej niestety widocznych cudu nie ma, a nawet lekiej poprawy wyglądu - jak było suche siano, tak jest. Rozumiem, że nie ma cudów, ale po użyciu kremu do loków lepiej wyglądają niż po tej masce. Jednak biorę pod uwagę jej działanie na niezniszczone włos, więc ostatecznie plus
+ dość wydajna mimo nieprzyjaznej konsystencji (mam włosy mniej więcej do brody)
z minusów:
- cena wysoka (na szczęście nie ja za nią zapłaciłam :P)
- konsystencja zanadto lejąca, faktycznie lubi rozchlapać się naokoło zamiast na włosy, c przy jej cenie boli - przy takiej konsystencji lepsza byłaby butla niż słoik
Ogólnie średniawo, należy naprawdę dobrze zważyć na kondycję wyjściową włosów, bo na naprawdę suche sianko raczej nie pomoże, ale możliwe, że utrzyma w dobrej kondycji włosy bezproblemowe.
A w takiej intencji można kupić produkt tańszy:P
EDIT 24/06/2013 - dodaję 1,5 gwiazdki, ogólem poprawiam na 4 - po wybróbowaniu kilka razy innej odżywki, zobaczyłam różnicę. Ta jednak sporo daje, choć faktycznie po dłuższym czasie.
Tak więc ostatecznie polecam, rzeczywiście świetnie regeneruje, choć magii, jaką obiecują i ona i moja fryzjerka jednak brak;), dlatego 4 a nie 5.
Używam tego produktu od: kilku tygodni (5, może 6?)
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego opakowania