Evree Dragon Blood, Silnie regenerujący krem do twarzy 

Kupiłam ten krem, ponieważ zainteresował mnie opis producenta ,,dla osób prowadzących intensywny tryb życia". Jeden z moich ulubionych kremów, szczególnie lubię go używać na noc. Ma bardzo przyjemny zapach, konsystencje ma kremową. Powiem że całkiem nie najgorszy skład. Po zastosowaniu czułam pobudzenie na twarzy - tak jakby ktoś zimną wodą ją przemył. Szybko się wchłania. Nie roluje się. I przy stosowaniu codziennym zauważyłam odżywioną i nawilżoną cerę. Jedynie wolałabym opakowanie z pompką lub typu airless

Krem kupiłam w Hebe na promocji za około 10 zł :) Z kremu jestem bardzo zadowolona, nawilża ale nie pozostawia skóry tłustej. Zapach bardzo przyjemny. Krem szybko się wchłania. Jest bardzo wydajny - jedno opakowanie wystarcza spokojnie na ponad miesiąc przy codziennym stosowaniu. Ja stosuję krem zawsze na noc :)

Krem szybko się wchłania i ładnie pachnie. Regeneruje i zostawia niewidoczny film na twarzy, przez co skóra jest gładsza i przygotowana pod makijaż. Po dłuższym stosowaniu skóra twarzy jest bardziej napięta.

Marka Evree już dawno skradła moje serce, więc co jakiś czas testuję ich kolejne produkty. Tym razem mój wybór padł na serię Dragon Blood – no bo któż nie chciałby mieć w sobie siły smoczej krwi :) Nabyłam krem pod oczy, oraz krem i eliksir do twarzy, ponieważ uznałam, że stosowane wspólnie zadziałają silniej. Co prawda jestem przed 30 –stką, ale już mi do niej bliżej, niż dalej, więc doszłam do wniosku, że pielęgnacja 30+ dobrze mi się sprawdzi. Na początek kilka słów o mojej cerze: jest mieszana, z przetłuszczającą się strefą T, ale przesuszonymi bokami twarzy. Produkt otrzymujemy w kartonowym opakowaniu, a w nim znajduje się szklany słoiczek z kremem w środku. Krem ma beżową barwę i dość treściwą konsystencję. Wchłania się jednak szybko, nie pozostawia tłustej warstwy a jedynie bardzo delikatny, ochronny film. Wydajność również oceniam dobrze, wystarczył mi na codzienne używanie rano i wieczorem przez około 3 miesiące. Zapach jest intensywny, korzenny, dość długo wyczuwalny na skórze. Nie przepadam jakoś szczególnie za nim, ale też mi nie przeszkadza. Seria Dragon Blood, a więc również ten krem do twarzy przeznaczona jest dla osób prowadzących intensywny tryb życia, co bardzo do mnie pasuje. Producent obiecuje nam odżywienie, zregenerowanie i ujednolicenie cery oraz zmniejszenie widoczności zmarszczek. Jakoś nie widzę szczególnie pozytywnych zmian po stosowaniu tego kremu. Owszem, cera jest nawet nieźle nawilżona, ale to chyba tyle z dobrodziejstw. Czy opóźnia procesy starzenia? Trudno ocenić to gołym okiem :) Krem nie pogorszył stanu mojej cery, nie uczulił, nie podrażnił, nie wysuszył ani nie zapchał. Dobrze sprawdzał mi się także pod makijaż. Ogólnie oceniam go jednak jako typowego średniaczka: krzywdy nie zrobił, trochę nawilżył i to by było na tyle.

Zapach Kremu - ja jestem w nim zakochana, tak pięknie pachnącego kremu dawno już nie miałam. Zapach utrzymuje się na skórze i to nawet długo jak na krem do twarzy. Jest słodki ale z pazurem. Ja jako fanka słodyczy i wszystkiego co słodkie czy to do jedzenia czy w zapachu mówię mu TAK. Działanie jest dobre. Może nie na 5 ale na 4 albo 4 z plusem. Dlaczego?! - O ile w wieczornej pielęgnacji sprawdza się świetnie tak do stosowania rano nie. Jeżeli aplikuje ten krem na wieczór a ostatnio używam go tylko na noc to efekt jest bardzo zadowalający. Skóra jest nawilżona nawet rano jak wstaję czuję gładkość i miękkość. Jednak kiedy używałam tego kremu rano a dokładniej pod makijaż - katastrofa. Próbowałam z różnymi podkładami i efekt był ten sam - Ciasto na twarzy. Wszystko to co powinno być zakryte było uwidocznione. A nawet efekt jakby podkład się zwarzył. Pod makijaż kompletny nie wypał. Jednak jeżeli chodzi o pielęgnację na noc to mówię mu tak. Bo jestem z niego dość zadowolona. A gdy użyję esencji albo serum przy wieczornej pielęgnacji to efekt już naprawdę jest super. Buzia jest miękka, gładka, nawilżona. O ile nie sprawdza się dla mnie do porannej pielęgnacji tak z dużą przyjemnością używam go na wieczór.

Cała ta seria przeznaczona jest dla osób prowadzących intensywny tryb życia. Ich głównym składnikiem jest ekstrakt żywicy draceny smoczej. A krem ten zawiera dodatkowo olej buriti oraz ekstrakt z miłorząbu japońskiego. Krem ma szklane, ciężkie opakowanie. Krem ma bardzo intensywny zapach. Krem ma treściwą konsystencję ale przy czym bez problemu rozprowadza się na twarzy. Krem dość szybko i dobrze się wchłania, kiedy nie przesadzimy z ilością krem nie pozostawia lepkiej warstwy. Krem nadaje się pod makijaż, kosmetyki nie rolują się na nim a podkład i puder trzymają się na nim cały dzień. Krem tworzy na skórze taką powłoczkę ochronną, która w czasie dnia jest niewyczuwalna jednak czuć ją podczas wieczornego mycia buzi. Moja skóra po tym kremie jest dobrze nawilżona, delikatna, wygładzona i elastyczna... Krem jest wydajny bo wystarczy niewielka ilość by wysmarować sobie nim twarz. Uważam, że jest to dobry krem a na pewno lepszy niż krem pod oczy z tej samej serii dlatego polecam Wam go bo ja chętnie kupię go ponownie.

Seria Dragon Blood jest przeznaczona dla osób prowadzących intensywny tryb życia. Produkty są oparte na takich składnikach jak: ✔️ Ektrakt żywicy z draceny smoczej, ✔️ Olej buriti, ✔️ Ekstrat z miłorzębu japońskiego ( ginkgo biloba), Moje spostrzeżenia po miesięcznym stosowaniu kremu : ➕ Bogata odżywcza konsystencja, ➕ Krem idealnie nadaje się pod makijaż, ➕ Intrygujący zapach, ➕ Na opakowaniu kremu do twarzy możemy znaleźć mapę punktów energetycznych twarzy. Ja już od pierwszego dnia stosowania kosmetyków zaczełam akrupresure twarzy i przyznam, że to relaksujące zakończenie codziennego rytuału pielęgnacji. To obecnie jeden z moich ulubionych kremów.

Kosmetyki do twarzy zdecydowanie zaliczają się do najstaranniej przemyślanych zakupów na mojej osobistej liście drogeryjnej. Z uwagi na wiek muszę już rozglądać się za bardziej zaawansowaną pielęgnacją, z kolei kaprysy mojej cery sprawiają, iż większość preparatów jedynie "testuję" i po wykorzystaniu ostatniej kropli z opakowania więcej do danego produktu nie wracam. Krem Evree do koszyka wrzuciłam pod wpływem impulsu. Zaintrygował mnie opis wytwórcy, według którego kosmetyk ten jest przeznaczony "dla osób prowadzących intensywny tryb życia". Od pierwszej aplikacji mogłam śmiało stwierdzić, że zmarnowałam pieniędzy... ZALETY: + DZIAŁANIE: przede wszystkim nawilżenie, wygładzenie i odżywienie cery, + NIENACHALNY KOLORYT: nie jest to preparat BB ani CC, jednakże posiada nienachalny, zgrywający się z każdą cerą odcień, na tyle naturalny, że po nałożeniu nie tworzy efektu maski, + KREM A MAKE-UP: pełna współpraca z podkładem i korektorem, + NIE UCZULA: j.w., + NIE ZAOSTRZA TRĄDZIKU: czym mile mnie zaskoczył, + WYDAJNOŚĆ: jeden słoiczek wystarcza na pół roku z okładem, + CENA: w sam raz. WADY: - PIELĘGNACJA PRZECIWSTARZENIOWA: odczuwam niedosyt, - FILTR: brak informacji na ten temat, - DOSTĘPNOŚĆ: do tej pory widziałam go jedynie w Hebe. PODSUMOWANIE: Godny uwagi. Niby niepozorny, ale świetnie daje sobie radę w codziennej pielęgnacji. Ogromny plus za brak negatywnego wpływu na stan cery trądzikowej, bo znalezienie takiej kosmetycznej perełki to - wbrew pozorom - nie lada wyczyn. Życzyłabym sobie jedynie mocniejszej dawki składników odżywczych. Poza tym nie mam większych zastrzeżeń.

bardzo lubie firme evree ale ten krem jest straszny. mam skore sucha twarz u mnie po umyciu jest sciagnięta i potrzebuje kremu który niweluje ten efekt ten tego nie robi. ba robi wiele innych zlych rzeczy -przesusza skore - zapycha - ma tępą konsystencje - zero efektu nawilzenia - podkład się na nim waży

Krem kupiłam przypadkiem, na wakacjach. Wpadł mi w oko jako "nowość", postanowiłam sprawić sobie małą przyjemność i kupić go. Ku mojemu zdziwieniu, krem okazał się jednym z lepszych, jakie stosowałam. W dodatku nie podrażnił mojej suchej i wrażliwej skóry i przyjemnie ją nawilżył. Jestem pozytywnie zaskoczona :)