Inglot Brush Cleanser Płyn do czyszczenia pędzli

Płyn do czyszczenia pędzli kupiłam około pół roku temu, bo chciałam poznać alternatywę do obecnego sposobu na czyszczenie pędzli. Sama butelka ładnie wykonana z bardzo dobrym atomizerem. Zapach - pachnie alkoholem, więc nie jest to nic przyjemnego .. Użytkowanie - produktu próbowałam użyć na kilka sposób, ale żaden z nich nie domywal pędzli. Mam wrażenie, że robił to tylko powierzchownie. po zastosowaniu płynu od Inglot wydawało się, że pędzelki są już czyste, ale umykałam je tradycyjnie jeszcze płynem i … wyleciało mnóstwo zalegających kosmetyków. Naprawę podchodziłam do tego płynu kilka razy i była to strata czasu. Nie razi sobie po prostu z czyszczeniem. Nie jest wart swojej ceny, ani testowania go.

Po płyn do czyszczenia pędzli sięgnełam głównie dlatego iż szukałam zamiennika swojego ulubieńca czyli płynu z Maca. Płyny do czyszczenia pędzli to świetne rozwiązanie dla osób chcących w trakcie makijażu szybko usunąć brud z pędzli. Ja czyszczę swoje pędzle raz w tygodniu delikatnym mydełkiem lub płynem Isana ale nie da się ukryć, że używanie płynu jest dla mnie o wiele wygodniejsze i mniej pracochłonne. Płyn Inglot zamknięty jest w przezroczystej, plastikowej buteleczce o pojemności 150 ml. Produkt posiada również wygodny atomizer który działa bez zarzutu rozpylając delikatną mgiełkę. Płyn nie posiada żadnego koloru, posiada za to bardzo intensywny alkoholowy zapach który jest strasznie duszący. Podczas mycia pędzli płynem stosuje dwie metody -niewielką ilość płynu wylewam na ręcznik papierowy i pocieram o niego brudnym pędzlem. Druga metoda- spryskuję pędzel kilkukrotnie płynem i wycieram nadmiar brudu w wacik lub papierowy ręcznik. Ten produkt nie radzi sobie wcale z domyciem kosmetyków, owszem oczyszcza pędzle ale tylko powierzchownie. Za to dosyć dobrze radzi sobie z dezynfekcją pędzli, zaraz po oczyszczaniu mydłem. Płyn wchodzi w jakąś dziwną reakcję z włosiem pędzli, przez co na niektórych pędzlach włosie przy skuwce zrobiło się zielone. Płyn niekorzystnie wpływa też na naturalne włosie pędzli, staje się po czyszczeniu tym płynem szorstkie i niemiłe w dotyku. Płyn w mojej ocenie nie jest wart zakupu, nie sięgnę po niego ponownie.

Jest bardzo alkoholowy, aż drażni. Szybko się ulatnia, więc trzeba go używać trochę więcej w porównaniu do płynów na bazie wody, ale robi robotę i domywa. Cena około 30 zł, pojemność standardowa, dostępność bezpośrednio w Inglocie. Bez szału dla mnie.

Na samym wstępie muszę przyznać, że produkt według mnie posiada błędną nazwę. Płyn do czyszczenia pędzli jak dla mnie powinien działać jak mydło czy olejek do oczyszczania z wszelkich zanieczyszczeń a Brush Cleanser to jedynie płyn, który może przysłużyć wyłącznie do dezynfekcji oraz wtedy, gdy jesteśmy w posiadaniu małej ilości pędzli a chcemy poszaleć z makijażem. Co mam na myśli? Nie wszyscy są wizażystami i nie posiadają duuużej ilości pędzli do oczu czy twarzy, dlatego z taką pomocą przychodzi ten produkt z Inglota. Wykonując makijaż kilkoma cieniami w zupełnie innych kolorach nie mając do tego większej ilości pędzli w pewnym stopniu uniemożliwia jego wykonanie. Nakładając na swój ulubiony pędzel do oczu cień np. w kolorze zieleni i wykonując nim makijaż jesteśmy praktycznie pozbawieni pędzla i nakładając ponownie na niego inny cień w innym odcieniu np. żółci narobi tylko plam. Płyn ma za zadanie „oczyścić” pędzel z pigmentu i tym samym umożliwia nam wykorzystanie tego samego pędzla dla innego koloru cienia. Dla jednych taki produkt to totalna pomyłka ale dla innej grupy osób to naprawdę przydatny płyn w szczególności dla tych, którzy pracują w zawodzie wizażysty lecz nie tylko. Płyn spełnia zadanie oczyszczania pędzli z pigmentu ale nie oczyszcza je tak samo jak mydło z wodą. Jest to wyłącznie produkt do dezynfekcji oraz dodatek do makijażu, gdy mamy ograniczoną ilość pędzli lub, gdy mamy jeden swój ulubiony pędzel do makijażu oczu. Płyn aplikuję na ręcznik papierowy bądź chusteczkę i pędzlem przecieram aż do pełnego utraty pigmentu cienia.

Szukałam produktu, który ułatwi mi czyszczenie pędzli i zaoszczędzi przy tym trochę czasu. Jest to czynność, ktorej niestey nienawidzę robić no ale trzeba. Spodziewałam sie dużo więcej po produkcie od Inglota. Drogi co prawda nie był, natomiast jest to produkt totalnie bez sensu. Nie doczyszcza nic, śmierdzi alkoholem. Generalnie nadaje się jedynie do dezynfekcji, natomiast na pewno nie do czyszczenia pędzli.

Jest to dobry płyn do dezynfekcji pędzli lub np. do przetarcia pędzelka do cieni przed nałożeniem innego koloru. Tylko do tego. Napewno nie jest to płyn do gruntownego czyszczenia. Musielibyśmy zużyć całe opakowanie, a i tak pędzle nie byłyby w 100% czyste bo kosmetyk by sobie z tym nie poradził.

Formuła płynu jest ok, ale tylko do dezynfekcji pędzli. Płyn sam w sobie nie czyści jak powinien, jest za słaby. Sama bym go nigdy nie kupiła gdybym wiedziała jak "działa", na szczęście dostałam go w prezencie.

średni płyn w postaci "psikacza" do czyszczenia pedzli jak dla mnie sredni. Duzo razy trzeba psikac i spłukiwwac masując pędzel. Do całkowitego wyczyszczenia go psika, spłukuje - 8 razy.... Troszke uciążliwe!

Płyn do czyszczenia pędzli , tak nazywa go producent. Ja bym nazwę zmieniła na dezynfekuje pędzle. Mycie nie jest kompletne, z czym trzeba się liczyć już przy samej formie buteleczki ze sprayem. Z tym sprayem jest trochę jak z płynami do drzynfekcji rąk. Fakt, że ich używamy nie zwalnia i tak z mycia dłoni za pomocą mydła. Jak na produkt, który na pierwszym miejscu ma w sobie alkohol (dostępny w tej samej pojemności za 3 PLN) cena jest bardzo wygórowana. Ale wiadomo marka dźwignia handlu. Co do samego opakowania, nie można się do niczego przyczepić. Zgrabna, wygodna buteleczka plus wygodny psikacz, dzięki któremu powstaje lekka mgiełka alkoholu. Zapach wiadomo jaki. Alkoholowy, może trochę drażniący, jednak jak szybko powstaje tak szybko znika. Reasumując, kupując spray byłam zafascynowana samą ideą produktu. Nie byłam świadoma, że za 150ml alkoholu płacę 25PLN. To chyba najdroższy w życiu ;). Po skończeniu opakowania na pewno nie kupię ponownie. Udam się do apteki po isopropylowy alkohol i wymieszam z wodą w pozostałej buteleczce.

Produkt jesy przede wszystkim wydajny. I chyba na tym sie skonczy. Nie czysci dokladnie pędzli, nie podoba mi sie jego drażniący zapach. Cena adekwatna do ilosci , nie jakosci! Czysci powierzchownie, nie w 100%

Pomocny w pielęgnacji. Makijaż to moja wizytówka .Na co dzień pracuje między ludźmi toteż ubranie ,wygląd twarzy to nieodłączna część mojego codziennego życia .Dlatego mój dzień zaczyna się od porannej toalety a potem w ruch idzie maajż. Inglot, Brush Cleanser (Płyn do czyszczenia pędzli) otrzymałam od siostry,która używa go od zawsze.Po codziennym makijażu pędzle moje są nieco brudne maja różne kolory.Płyn ten jest mi pomocny w pielęgnacji moich pędzli.Mimo wszystko, że dobrze dezynfekuje o czym świadczy mocny zapach alkoholu pędzle myje ciepłą woda z mydłem.To dzięki alkoholowi pędzle w miarę szybko są suche.Gotowe do ponownego użytku. Al ten zapach jest trochę mdły zatyka oddech. Płyn dobrze dezynfekuje pędzle nie niszczy włosia.Dla mnie to pomocne małe coś bardziej do dezynfekcji i na szybko do odświeżenia .Nie zaszkodzi go mieć pod ręką. Zalety: -dobrze dezynfekuje -buteleczka z dozownikiem -wydajny

Płyn służy do dezynfekcji pędzli po codziennym makijażu, ale nie zastępuje ich mycia przynajmniej raz w tygodniu. Używam go też na dopiero co umytych pędzlach, a czasem na kosmetykach do makijażu - spryskuję nim prasowane pudry i róże. Po wyleczeniu trądziku szczególnie dbam o higienę moich akcesoriów do makijażu i kosmetyków - do tej pory moja skóra jest idealnie gładka, więc myślę, że pomaga :) Czuć w nim alkoholowy zapach, ale tak właśnie działa ten produkt, więc nie powinno to być minusem. Jestem zadowolona z wydajności - mam go już kilka miesięcy i jestem dopiero w połowie opakowania. Żałuję tylko, że nie ma mniejszej wersji to zabrania ze sobą w podróż. 150ml to jednak dużo, a nie zużywa się go wiele, więc cena jest bardzo atrakcyjna.

Używam płynu do czyszczenia pędzli i chwalę go sobie. Jest bardzo wydajny, czyści dokładnie włosie a przy tym go nie niszczy. Wygodna aplikacji w sprayu. Jedynie zapach jest za bardzo "alkoholowy". Zalety: - czyście, - nie niszczy pędzli, - wydajny, - wygodny w użyciu, - cena, - dostępność. Wady: - "alkoholowy" zapach.

Jeśli jesteś posiadaczką niewielkiej ilości pędzli i czyścisz je raz na jakiś czas wedle własnych potrzeb, to ten płyn spełni swoją funkcję. Oczyści pędzle z kosmetyków sypkich jak również płynnych. Wyczyszczenie zajmie Ci trochę czasu, bo jest to raczej proces długi przy użyciu tego płynu. Pryskanie na wacik i długie czyszczenie każdego z osobna. Ja w swojej kolekcji posiadam dość dużo pędzli i używam ich codziennie, mycie pędzli to u mnie bardzo często wykonywany zabieg i muszę przyznać, że gdybym miała bawić się z tym płynem w ten sposób to chyba bym oszalała. Zatem pędzle myje w szamponie dla dzieci lub olejku pod prysznic. Tego typu kosmetyki są bardziej bezpieczne dla włosia pędzli i dodatkowo je pielęgnują. Płynu natomiast używam już na koniec w celu zdezynfekowania każdego z nich, ponieważ produkt zawiera alkohol świetnie się do tego nadaje. Nie muszę się wtedy bawić każdym pędzlem z osobna tylko spryskuje wszystkie kilka razy z niewielkiej odległości i pozostawiam do wyschnięcia.

Kupiłam jako tańszą alternatywę dla Make Up For Ever. Produkt jest jednak nieco inny. Pierwsza zauważalna to oczywiście cena. Druga to zapach alkoholu, co oznacza że preparat ma również działanie dezynfekujące, czego nie ma MUFE. Niestety ten preparat nie doczyszcza do czysta pędzli ani nie pozostawia ich suchych, co uniemożliwia natychmiastowe ich użycie. Nie są też oczywiście tak mokre jakbyśmy je myły pod kranem. W awaryjnej sytuacji ok, chociaż ja i tak pewnie nie wrócę do niego ponownie.

Moim zdaniem jest to płyn bardziej do odkażania pędzli aniżeli do mycia..... Moim zdaniem działa podobnie co żele antybakteryjne do rąk.... Czyli odkaża i dezynfekuje....i może troche czyści. Produkt jest zdecydowanie za drogi i za mało wydajny. Takie "umycie" pędzli mnie jakiś słabo przekonuje. Wole je umyć standardowo w wodzie z dek katnym mydłem.

Jeśli chcemy na szybko zdezynfekować pędzle to ten produkt jest w sam raz, ale na pewno nie należy go stosować codziennie, bo może zniszczyć włosie. Dobrze domywa np. pędzle z cieni, z podkładami trochę gorzej, ale im więcej preparatu to da się. Z pewnością odradzam stosowanie tego płynu na pędzle z włosia naturalnego, bo szybko się zniszczą. Płyn ma bardzo intensywny, nieprzyjemny, alkoholowy zapach. Pompka od spray'u czasem się zacina. To dobry produkt, ale do stosowania na wyjątkowo awaryjne sytuacje, na pewno nie na co dzień.

Płyn Inglota to raczej płyn do tzw. szybkiej dezynfekcji. Nie nadaje się do dokładnego umycia pędzli. Swoją niewielką kolekcję pędzli myję w szamponie lub szarym mydle. Spryskuję płynem papierowy ręcznik i wycieram pędzle. Przy mniejszych pędzlach wystarcza mi jeden ręcznik na szybkie wytarcie (w porywach są to dwa ręczniki,ale to nieczęsta sytuacja). Zazwyczaj wycieram w ten sposób te do cieni, gdyż z łatwością je oczyszcza. W przypadku pędzli do pudru lub bronzera należałoby do porządnego umycia zużyć chyba połowy butelki i dużej ilości papierowych ręczników. Po kilku nieudanych próbach oczyszczenia pędzla z pudru po prostu zrezygnowałam z jego mycia tym płynem i umyłam w mydle. To samo dotyczyło pędzla od bronzera - został także umyty mydłem. Tak więc płyn jest dobry ale tylko do szybkiej dezynfekcji i tak właśnie go stosuję. Oceniam także jako płyn dezynfekujący. Plusy: - szybko dezynfekuje, - nie niszczy pędzli, - duża,przezroczysta butelka, - wydajność. Minusami są zacinający się czasami atomizer i niezbyt przyjemny zapach oraz to, że płyn nie jest wszędzie dostępny.