Bell Hawaiian Ocean, Shiny Lipstick Połyskująca pomadka do ust

Nie mogłam przejść obojętnie obok szafy Bell kiedy zobaczyłam takie cuda. Idealne, lekkie, kolorowe pomadki, świetnie nadają się na letnie dni. Skusiłam się na dwie 01 waikiki i 03 orchid. Piękne kolory, owocowe zapachy. Konsystencja jakby kremowa , bardzo przyjemna dla ust, dobrze się je nakłada. Niestety nie należą do najtrwalszych więc jak już się na nie zdecyduje w dany dzień to noszę je przy sobie by mieć możliwość poprawki w ciągu dnia. Ważne jest to że nie wysuszają moich ust i są w na prawdę dobrej cenie. Mają piękne opakowania.

Ma idealnie nijaki kolor, lekko różowy, na moich ustach jest prawie niewidzialna. Za to mieni się połyskliwie malutkimi drobinkami i do tego obłędnie owocowo pachnie. U mnie sprawdza się świetnie pod względem koloru, nie czuję się w niej wymalowana, a jednocześnie usta mają kolor i połysk. Nie ma możliwości, żeby źle ją nałożyć, wyjechać, nie widać jak się ściera. Zauważyłam jednak, że czasami potrafi wysuszyć usta, co niestety u mnie i tak zawsze jest problemem. Mimo to duży plus za kolorystykę i konsystencję.

kupiłam przy okazji zakupów w Biedro. jestem zachwycona:) kolor delikatny nie ja typowa pomada a jednak w formie pomadki a nie klejącego sie błyszczyka. transparentna ale zabarwiona. kupiłam kolor jagodowy i brzoskwioniowy i oba są super nie wysusza ust ma piękny owocowy zapach trwałośc jak to błyszczaca pomadka -podobna do błyszczuku można ja nakładac kilkukrotnie dla poprawienia makijazu idealna na codzień, nienachalna, jestem na tak:)

Ale to nie znaczy, że dostanie więcej, niż 2 gwiazdki (no może zasługuje na 2 i pół). Szminek nie lubię. Żaden kolor mi się nie podoba, mam wrażenie, że wyglądam w nich sztucznie jak klaun i że dodają mi lat. Zresztą nawet wizażystki w pokazowych makijażach zawsze, same z siebie, malują mi usta transparentnym błyszczykiem, nigdy pomadką, więc coś w tym musi być. Poza tym nie lubię pilnować, czy coś się nie rozmazało, nierówno zjadło itd. Tę szminkę dostałam (kolor 01 Waikiki) i już miałam wywalić sztyft, a opakowanie przeznaczyć na pomadkę pielęgnacyjną własnej roboty, gdy przeczytałam recenzję Anusi i postanowiłam jednak przed wywaleniem wypróbować ;-) Co mi się podoba? Pewnie to, co nie podoba się wszystkim innym ;-) - przede wszystkim kolor - wydawał się ciepły i wpadający w brzoskwiniowe tony z nutą beżu, ale faktycznie dla mnie to nude - idealny kolor moich ust, lekko podkreślający, ale nie zmieniający ich barwy; - to, że jest transparentna - właściwie spokojnie można używać jej bez lusterka - jak napisałam wyżej - nie nadaje koloru, jedynie go podkreśla i dodaje soczystości, nie trzeba się też martwić o nieestetyczne pozostałości, ich ciągłą kontrolę i poprawianie - o tej szmince można zapomnieć, zetrze się równomiernie, w sposób niezauważalny dla otoczenia; - miękka, maślana konsystencja, żadnych problemów z aplikacją; - zabawne, letnie opakowanie - czasem, zwykle właśnie latem, męczą mnie te "nadęte", eleganckie kosmetyki; - letni zapach (chyba wiśniowy lub wiśniowo-czereśniowy?) Co mi się nie podoba? - przede wszystkim brokat - nie jest go jakoś dużo, a drobinki są średniej wielkości, ale wolałabym żeby w ogóle ich nie było, albo były tylko drobniuteńkim pyłkiem miki. Brokat źle mi się kojarzy, zawsze będzie wyglądał nieco tandetnie i dlatego zabieram za to jedną gwiazdkę; - niestety na czerwony barwnik w tej pomadce mam lekką alergię, więc muszę robić przerwy w używaniu. Gdyby nie te wady dostałaby 3 gwiazdki. Zresztą może w przypływie dobrego humoru naciągnę te 2,5* na 3***? A niech ma!

Pomadki kupiłam w Biedronce po ich wielkiej zapowiedzi na fanpagu Bell na Facebooku. Od pierwszej chwili zauroczyly mnie swoimi kolorowymi opakowaniami z natloczonymi srebrnymi palmami. Pomadka w środku posiada piękny, owocowy zapach, który po jej nałożeniu na usta po ok. 15 min się ulatnia, ale pozostawia długotrwałe nawilżenie ust na 3-5 godzin. Pomadki posiadają piękne wakacyjne odcienie, które dodatkowo dają "efekt glow "mokrych ust. Zachwycona ich działaniem kupiłam odcień nr 1 i nr 3.

Limitowana edycja Hawaiian Ocean kusiła mnie odkąd pojawiła się na stronie KWC, wiedziałam, że prędzej czy później powędruję po coś z tej serii. I tak oto jestem szczęśliwą posiadaczką pomadki połyskującej w odcieniu 01 Waikiki . OPAKOWANIE Opakowanie wykonano cienkiego plastiku w kolorze czerwonym (który początkowo mylnie wzięłam za kolor pomadki). Jest bardzo proste i nie wiem dlaczego, ale przez swój ogólny wygląd kojarzy mi się z kosmetykami dla nastolatek. Ozdobą są srebrne palemki, które niestety bardzo szybko się ścierają, szczególnie jeśli nosimy pomadkę w kosmetyczce lub torebce. Napisałam, że plastik jest cienki, u mnie niestety po niefortunnym upadku się nieco połamał jeśli chodzi o zatyczkę, ale cóż, zdarza się. Sam sztyft w środkowej części ma kolor srebrny. Działa bez zarzutu od samego początku. POMADKA Spodziewałam się czegoś innego. Pomadka nie należy do mocno kryjących kosmetyków, jest raczej lekkim koloryzującym balsamem o świetlistym, połyskliwym wykończeniu, pod tym względem nieco przypomina błyszczyk. Na sztyfcie mamy wybitą nazwę marki. Sama pomadka ma piękny, owocowy zapach, który ewidentnie kojarzy się z wakacyjną porą. Pomadka w odcieniu nr 01 to połączenie chłodnego różu z leciutką nutą beżu. To idealny kolor nude, który akurat z moim kolorem ust świetnie współgra, podbija naturalną barwę. Pomadka ma miękką i przyjemną konsystencję, jest komfortowa w noszeniu, bo nie wysusza ust nawet przy częstym stosowaniu. Niestety jest bardzo nietrwała – wystarczy coś zjeść lub lekko dotknąć ust i znika, lubi się też rozmazywać, więc zalecam ostrożną aplikację, najlepiej z konturówką. Ja używam bezbarwnej konturówki Eveline, aby utrzymać ją w ryzach. Pomadka sprawdzi się w okresie letnim kiedy faktycznie usta potrzebują pielęgnacji i nawilżenia, a aplikacja kilkukrotna w ciągu dnia nie jest problemem. Edycja limitowana, niedługo zniknie z półek. Gama kolorystyczna jest ciekawa, myślę, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Niska cena zachęca do wypróbowania. PLUSY: + gama kolorystyczna bardzo ładna + nie wysusza ust + fajna konsystencja + połyskliwe wykończenie + cena MINUSY: - edycja limitowana - nietrwała - lubi się rozmazywać - opakowanie nie jest zbyt mocne, a jego ogólny wygląd nie do końca mnie przekonuje

Sama pomadka jest przyjemna, ładnie się rozprowadza, nie wysusza, równomiernie pokrywa usta. Zapach za mocny jak dla mnie, lekko chemiczny. Trwałość średnia, nie jakaś dramatyczna. Jednak dla mnie najsłabszym punktem pomadki jest tandetny błyszczący efekt ala lata 90. Wiem, że błysk jest teraz w modzie, ale mi osobiście ten efekt się nie podoba. To nie jest delikatne rozświetlenie i powiększenie ust, to nie jest też mokry efekt. Niestety. Produkt nie dla mnie.

Pomadka Shiny Lipstick to kolejna propozycja marki Bell na nadchodzące lato. Wraz z lakierami z tej samej serii należą do edycji limitowanej. Ową pomadkę tak z resztą jak lakiery zakupiłam podczas zakupów w biedronce. Jej wygląd i ogólna forma bardzo mi się spodobała. Do wyboru mamy kilka fajnych odcieni - ja osobiście zdecydowałam się na piękny ocień brudnego różu - kolor niezwykle ładny i soczysty tak jak bardzo słodki i egzotyczny zapach tej pomadki. Gdyby jeszcze była chociaż odrobinę bardziej trwała z pewnością oceniłabym ją o wiele pozytywniej. Niestety przez bardzo ulotną trwałość tej pomadki bardzo straciła ona w moich oczach. W zasadzie jest to bardziej soczysty nawilżający balsam do ust niż pomadka z prawdziwego zdarzenia. Wydaje mi się że jest nawet mniej trwała od większości błyszczyków. Ani się obejrzę a już jej nie ma na moich ustach. Szkodzi jej w zasadzie wszystko - nawet mówienie, o piciu i jedzeniu nawet nie wspominając. Zjada się i wyparowuje z ust w ekspresowym tempie. A wielka szkoda bo pod względem fajnej lekkiej formuły, pięknego odcienia i ładnego opakowania nie mam jej nic do zarzucenia. Usta bardzo ładnie się po niej prezentują - mają fajny odcień i ładnie połyskują ale tego efektu nie da się w żaden sposób przedłużyć. Próbowałam nawet nałożyć ją na przypudrowane wargi a nawet na bazę pod cienie - niestety i to nie pomogło jej zatrzymać. Odpływa w tym hawajskim oceanie i aż po horyzont jej nie widać. Bardzo ciekawy produkt ale niestety kiepskiej trwałości.

To pomadki z limitowanej kolekcji Bell w Biedronce. Za każdym razem zaglądam z ciekawości aby obejrzeć co nowego wprowadzili. Wiele kolorów mi się podobało, ale na początek zakupiłam odcień nr 01 WAIKIKI. Bardzo delikatny brzoskwiniowy róż. Pomadka jest błyszcząca, półtransparentna z delikatnymi drobinkami. Ślicznie pachnie, tak tropikalnie owocowo. Bardzo fajnie nawilża usta, idealna na dzień na każdą okazję. Oczywiście nie jest ona trwała, ale jest to pomadka dzienna, która działa jak koloryzujący balsam. Wystarczy, że czegoś się napijemy i już trzeba ponawiać aplikację. Opakowania też są bardzo ładne. Jak na razie nie znikają napisy ani delikatna grafika z opakowania, co zdarzało mi się za każdym razem z innymi pomadkami z poprzednich serii.

Mam numerek 1 - Waikiki i muszę powiedzieć że jest super. Ma bardzo lekką konsystencję, lekko połyskuje, nie kryje mocno, to raczej błyszczyk w pomadce, jest odrobinę transparentny. Ma piękny zapach owocowej gumy balonowej. Odcień który posiadam jest zbliżony do naturalnego odcienia moich ust - to brzoskwiniowo-różowy koktajl z subtelnymi drobinami (na pierwszy rzut oka jest bardziej brzoskwiniowy ale ma różową poświatę). Za taką cenę (8,99zł w biedronce) warto wypróbować - fajny produkt na lato. Być może skuszę się jeszcze na jakiś kolor.