Zawsze mnie kusił, ale jakoś Inglot poza lakierami nigdy mnie zanadto nie zachwycał jakością :nie:.
Ale ostatecznie mam go z wizażowej wymianki, kolor 90 (ten co na zdjęciu przy zgłoszeniu produktu) i jest pięknie :jupi:
Wg mnie, to jednak nie jest puder brązujący ani rozświetlający, przynajmniej nie ten numer/zestaw kolorów;)
Używam go jako różu. I tu sprawdza się znakomicie, z jednym małym minusem.
+ ładne, minimalistyczne opakowanie, coś w czym akurat Inglot jest dobry - bezproblemowe zamykanie, wygląda na razie solidnie
+ cena w sprzedaży przyzwoita, co mogę ocenić posiadając go obecnie, adekwatna do jakości
+ łatwy w aplikacji, o ile ma się lekką rękę do pędzelka;), nie pyli zanadto (prawi wcale), ładnie się rozprowadza na twarzy, ale uwaga! ja mam suchą skórę, zwłaszcza policzki, więc u mnie to akurat nie jest wyczynem - nie wiem jak się zachowa na skórze tłustej
+ piękny zestaw kolorów dla chłodnych karnacji, a jeden pasek w kolorze ciepłej brzoskwini nie przeszkadza w ogólnym efekcie. Ciut mi przypomina bardzo dawny produkt Avon, kilkukolorowy róż (albo puder właśnie :rolleyes: ), byłam nim swego czasu zachwycona, jak rzadko którym produktem avonowskim
+ daje super efekt zaróżowionych i rozświetlonych jednocześnie policzków/kości policzkowych - przedtem taki efekt uzyskiwałam różami (najchętniej Iced Lotus i Smoldering Plum Clinique, zależnie od pory roku i tym samym koloru własnej karnacji), a do tego rozświetlaczem. Teraz mam wszystko w jednym pudełeczku, na jednym pędzlu - co za ulga dla leniwca makijażowego, jakim niewątpliwie jestem :brzydal:. Dostępna paleta kolorów w tym zestawie zaspokaja moje potrzeby kolorystyczne na każdą porę roku i każdą okazję
+ połysk/rozświetlenie jest idealne, takie jak lubię - bez perły czy brokatu, taki mokry efekt, niezbyt widoczny, w sam raz
+ mimo codziennego użytkowania od około 3 tygodni nawet nie widzę nawet śladów użytkowania, wydajność zatem spora,ale znów z poprawką - ja się maluję bardzo oszczędnie (stąd zresztą wynika opcja "nie wiem czy kupię ponownie" bo chyba go nie zużyję do emerytury;))
Jedyny minus jaki widzę, to ... trwałość.
Róż znika w ciągu dnia, nie całkiem, nie płatami, ale jednak w jakimś stopniu to się dzieje, a co przy produktach Clinique, The Balm czy choćby Bourjois mi się nie przydarzało i ogólnie jest rzadkie przy suchej skórze, więc ostrzegam.
Ale sama odejmuję mu tylko pół gwiazdki, bo sam efekt wraz ze znikomym wysiłkiem jaki weń wkładam czyni ten kosmetyk znakomitym w moich oczach.
Polecam serdecznie:)
Używam tego produktu od: kilku tygodni (3?)
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego