Revolution Beauty (Makeup Revolution) 1,000,000 One Million Palette Paleta 8 cieni do powiek

Cienie (limitka) są dostępne jako gratis do zakupów w drogeriach internetowych kosmetyków Revolution za min. 75 zł. I stąd je mam. Paletka przychodzi w przezroczystym opakowaniu z cienkiego plastiku, które już wyrzuciłam, więc nie pokażę. W środku jest też folia zabezpieczająca. Opakowanie cieni ma ładny, różowawy kolor. Trzeba wiedzieć, że nie jest ono metalowe ;D ! To zwykły plastik, tylko robiony tak, żeby wyglądał na metal. Jeśli ktoś ma wątpliwości polecam test z magnesem ;) Paleta jest standardowej długości, ale mniejsza na szerokość. Na zdjęciu porównanie z czekoladką Too Faced. Bardzo podoba mi się taki format, bo w razie potrzeby albo chęci, można ją włożyć do przegródki nawet małej torebki. W środku przydatne lusterko. Cienie w tej palecie są zaskakująco dobrze napigmentowane. Mam trochę cieni tej firmy i pod tym względem żadne nie są do nich nawet zbliżone :) Ogromny plus za to. Z drugiej strony, jak to często z mocnym pigmentem bywa, bardzo się sypią. Zwłaszcza te, które są matowe (matowe to trochę złe określenie - cienie w tej palecie są raczej satynowe). Matów w tej palecie jest 3. Typowym metalikiem jest bordowy cień po środku. Reszta to już bardziej sprasowane metaliczne pigmenty. Najbardziej intensywny z nich i taki w zasadzie już foliowy, jest przedostatni cień w palecie (bardzo ładny!). Ten cień trzeba koniecznie nakładać na mokrą bazę, bo inaczej ciężko będzie go przyczepić, niby da się, ale po co sobie utrudniać życie. Polecam w ten sposób używać prawie wszystkich błyszczących cieni z tej paletki. One Million Palette zaskoczyła mnie swoją jakością. Cienie nie bledną w trakcie dnia, nie tracą intensywności, trzymają się super. Są mocno napigmentowane, dobrze się nakładają na siebie, fajnie rozcierają. Jedynym problemem może być bardzo duży osyp, większości z tych kolorów. Ja sobie radzę z pomocą pudru, osypuje go trochę i zmiatam je z nim po makijażu. Jestem też zadowolona z tych kolorów. Mamy tu typowy rozświetlacz (w palecie nie ma matowego beżu), trochę brudniejszego złota, miedzi i cieni z śliwkowym odcieniem w sobie (nawet ten brąz na końcu ma w sobie taki ton), które ładnie podbijają mi zielone oczy. Cienie bardzo mi się podobają, a makijaż zrobiony nimi wygląda świetnie. Polecam.

Na wstępie mogę powiedzieć, że jest to zarówno paleta uzupełnieniająca jak i niemalże samodzielna. Posiada cienie błyszczące, brokatowe, jak i cienie bardziej satynowe. Nie znajdziemy tu cienia białego i czarnego, ale według mnie da radę zrobić tą paletą samodzielny makijaż. Cienie się nie osypują, są bardzo kremowe w dotyku, co mogłam dostrzec przy swatchowaniu jej. Dobrze się blendują, nie zostawiają smug i plam. Paleta posiada duże lusterko, w którym możemy spokojnie zrobić chociażby makijaż oczu i całej twarzy. Dodatkowo jej opakowanie nie jest ani plastikowe jak pozostałe palety tej marki, ani kartonowe jak paleta Maxineczki, ale metalowe, co sprawia że paleta jest bardziej odporna na wstrząsy. Jedyny minus tego opakowanie, to bardzo szybkie rysowanie się jego. Kolorystyka tej palety jest bardzo różnorodna. Znajdziemy w niej zarówno jasne złota, róże wpadające w lekkie fioletowe tomy i ciemne brązy. Paletę otrzymałam w drogerii polskiej za 1 grosz na promocji za wydane 50 zł na produkty tej marki. Czy warto ? Według mnie tak, jezeli ktoś lubi takie odcienie, to czemu by nie, paleta jest w regularnej sprzedaży w przystępnej cenie.