Maseczka na perfekcyjny uśmiech? Tego jeszcze nie było. Musiałam spróbować jak tylko ją zobaczyłam, choć cena 12,99 za jednorazową przygodę nie jest zbyt zachęcająca. Wzięłam jednak dwie saszetki, aby choć w miarę móc ocenić działanie tego produktu, który ma dawać natychmiastowe efekty jak pisze producent. Kto mnie zna, wie, że moją cechą charakterystyczną jest uśmiech. Fakt, uwielbiam się uśmiechać i zarażać tym innych dookoła. Niestety co za tym idzie mam skłonność do zmarszczek mimicznych w okolicach ust i nosa. Charakterystyczne dołeczki już się u mnie pojawiają, choć jestem przed 30-tką. Maska zaciekawiła mnie,a le czy przyniosła spodziewane efekty?
OPAKOWANIE
Maseczka znajduje się w saszetce z grafiką przedstawiającą jej wizualizację oraz fantazyjnie rozlewający się płyn w kolorze jasnozielonym. Całości dopełniają napisy i prezentuje się prosto, jednak schludnie. Z tyłu znajduje się naklejka z polskim opisem produktu. Sama maseczka jest doklejona do papierowej nakładki chroniącej hydrożelową część. Saszetka posiada specjalnie wydzielone miejsce dzięki czemu bezproblemowo ją otwieramy.
MASKA
Maseczka jest wykonana z hydrożelu – w dotyku przypomina nieco galaretkę, daje dodatkowe uczucie chłodzenia. Ma kształt, który idealnie dopasowuje się do obszaru wokół ust oraz nosa i ust. Płat jest całkiem nieźle wycięty. Esencji nie jest zbyt dużo, jednak wystarczająco, aby maska była nią pokryta, a w opakowaniu praktycznie nic nie zostaje. Maska posiada dwie strony – zewnętrzną, jakby lekko włochata, materiałową oraz wewnętrzną hydrożelową z wyczuwalnymi (bodajże plastikowymi, bo tak je odbieram) kuleczkami, które po aplikacji ułatwiają masaż twarzy. Maskę aplikuję po umyciu jej, bezpośrednio na skórę bez uprzedniego nakładania kosmetyków pielęgnacyjnych. Płat łatwo się dopasowuje i nakleja, a całość wytrzymuje aż do końca zabiegu, nic nie ścieka, nie przesuwa się, jest idealnie. To bardzo mi się podoba, bo inne maski hydrożelowe jakie miałam niestety miały skłonność do uciekania z wybranego obszaru. Maseczkę nakładam na 15-20 minut i w tym czasie wykonuję lekki masaż. Masaż ułatwiają wypustki na powierzchni maski, które dodatkowo aktywizują skórę. Po zdjęciu maski esencja jest wchłonięta przez skórę, obszar gdzie leżała maska jest miękki w dotyku i wygładzony. Czy zadziałała na zmarszczki i linie? Są one może lekko mniej widoczne, ale są, nie zmienił się ich rozmiar czy nie uległy zmniejszeniu jak sugeruje opis. Skóra została dobrze nawilżona i wygładzona,ale nic poza tym. Gdyby maseczka kosztowała połowę, to bym się nie czepiała, a tak to nie widzę tych spektakularnych efektów, o jakich pisze producent na opakowaniu i nie do końca jestem zadowolona (choć wiedziałam, że cudów nie będzie). Taki efekt mogę osiągnąć za pomocą kremu i serum do twarzy, które stosuję codziennie. Maskę traktuję jako odskocznię od codziennej rutyny, ciekawostka. Nie wrócę raczej do niej, ale z tego, co widzę na opakowaniu była lub jest to edycja limitowana i nie widzę jej już w drogeriach ani online na stronie Rosska.
PLUSY
dobrze wycięta
nawilża i wygładza
wypustki masujące
nie spada po aplikacji, dobrze się trzyma
wygodne opakwoanie-saszetka
MINUSY
opis producenta jest przesadzony
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie