Bell Magical Fairy Tale, Fairy Doll Mascara Mascara intensywnie pogrubiająca

Kupiłam, bo tak samo mi się opakowanie spodobało i nieco inna szczoteczka. Zapowiadał się bajecznie. Szkoda tylko, że z bajki stał się marnym gniotem, klasy B. Efekt ubogi bym powiedziała. Oprócz delikatnego pogrubienia i koloru, to tusz nic nie robi. Ma jednak więcej nie wybaczalnych wad. Przede wszystkim bardzo sie kruszy. I to widać dość szybko. Zostawia ślady, brudzi powieki. Postawia efekt pandy. Nawet kilka warstw nałożonych nie satysfakcjonuje mnie. Nie był drogi, ale za 12 złotych tusz można boski kupić z np. Eveline.

Niestety nie zauważyłam, żeby ten tusz robił cokolwiek. Jedyne co to nadaje im koloru i lekko wydłuża - jednak jest to naprawdę skromny efekt. Oczekiwałam pogrubienia i podkręcenia rzęs , nie doświadczyłam ani jednego. Dodatkowo tusz może się rozmazwać na powiece i wykruszać w ciągu dnia.

Mimo tego, że uwielbiam markę Bell i rzadko zawodzę się na ich kosmetykach- ten tusz to totalna klapa. Kupiłam go zachęcona wyglądem opakowania oraz kształtem szczoteczki- wydawałoby się, że ten tusz dojedzie wszędzie i rozdzieli nawet najkrótsze włoski. Niestety, on nie robi totalnie nic. Ile trzeba się umordować, żeby wyciągnąć z tego tuszu chociaż minimum pogrubienia i wydłużenia! Można by siedzieć 10 minut i tuszować rzęsy, a efekt i tak będzie marny. Mam wrażenie, że na tą silikonową szczoteczkę nie nabiera się prawie w ogóle produkt z opakowania. Czuje, że to pieniądze wyrzucone w błoto, bo tusz nie daje kompletnie żadnego efektu na rzęsach. Dodatkowo ma strasznie nieprzyjemny, sztuczny, chemiczny zapach, którego nie mogę znieść podczas aplikacji. Cieszę się, że piszę tą recenzję, ponieważ dzięki temu przypomniało mi się jaki ten tusz jest słaby i, że już dawno powinien wylądować w koszu.

Oj kusił mnie ten tusz, zwłaszcza, że nie lubię/nie umiem się dogadać ze szczoteczkami silikonowymi, to ta tutaj wydawała mi się wręcz za...super ;) I choć jest dość spory to nie jest to jakoś wybitnie wydajny tusz, gdyż ponieważ... nie robi nic. Trzeba naprawdę kilka warstw, aby był zauważalny. Niestety "intensywnego pogrubienia" nie da się wyczarować tym magicznym tuszem. A szkoda. Myślę, że to nie jest wina szczotki - bo ta, o dziwo, mi bardzo przypadła do gustu. A właśnie rzadkiego pigmentu czy coś. Nie wiem, ale zapowiadało się nieźle, a wyszło jak zawsze... Naprawdę mało maskar odpowiada mi na tyle, abym sięgnęła po nie drugi raz. Ten niestety jest rozczarowaniem. Choć nie zasechł do tej pory :O

Nie pamiętam nawet gdzie ją kupiłam, możliwe że też w biedronce jak większość. Urzekła mnie szczoteczka. Wydaje się super! i wielkość i kształt wydają się idealne żeby stworzyć precyzyjny makijaż rzęs. Więc o co chodzi? O słabą formułę samego tuszu? Mam takie mikrusowate rzęsy, że nie da się mnie oszukać, u mnie nie wystąpi efekt placebo. Albo tusz działa albo nie innej opcji nie ma. Ten tusz nie robi absolutnie nic. Jakie pogrubienie? Ani tu pogrubiania, ani wydłużenia, ani choćby super pokrycia czernią. Takie to nijakie warte właśnie tyle ile kosztuje 10zł. Jak ktoś ma rzęsy jak firanki to może wiele mu nie potrzeba ale dla mnie to o wiele za mało żeby ocenić choćby na trójkę.

Zawsze podchodziłam sceptycznie do tuszów tej marki, do pozostałych produktów nic nie mam, a nawet chętnie po nie sięgam, sprawdziły mi się nie raz, jednakże żaden tusz po który kiedykolwiek sięgnęłam nie był fajny i najczęściej lądował w koszu. Dlaczego tym razem dałam się namówić? A no dlatego że dałam się zwieść youtubowym kampaniom reklamowym całkowicie zapominając że marka jednak płaci ludziom, a ich produkty zachwalać. Kompletnie zagubiłam swój instynkt samozachowawczy i zawierzyłam pewnej Pani zachwalającej ten produkt pod niebiosa. No i cyk - kupiłam! Tusz z założenia miał intensywnie pogrubiać, ale niestety pogrubienie jest ledwo zauważalne przy 2 warstwach, natomiast jak próbuję nałożyć trzecią, to dzieje się całkowita masakra, rzęsy sklejają się, wyginają, wyglądają totalnie nieestetycznie. W ogóle, absolutnie wcale tusz nie wydłuża, wiem że z założenia jest to tusz pogrubiający, ale miałam już tusze pogrubiające, które również lekko wydłużały. W tym przypadku - nic z tych rzeczy. Ten tusz po prostu maluje, barwi na czarno i tyle. Strasznie się zawiodłam. Do tego szczoteczka, która na pierwszy rzut oka wygląda ciekawie i obiecująco, ale jest straszliwie sztywna, naprawdę ciężko wyczesać nią dobrze rzęsy, jest silikonowa, ale jest to bardzo sztywny silikon. Używam tuszu prawie miesiąc, ale nie wiem ile jeszcze razy po niego sięgnę zanim powędruje do śmieci, daję mu jeszcze tydzień, jeżeli nic się nie zmieni, to trafi do kosza. Nie będę się denerwować za moje własne pieniądze i zapowiadam - nigdy, absolutnie nigdy nie sięgnę już po jakikolwiek tusz tej marki.

To co ten produkt robi z rzęsami jest dramatem. Gdzie tu intensywne pogrubienie? I nie jest to spowodowane świeżością, ponieważ nawet po ponad miesiącu tusz zachowuje się tak samo. Nie pogrubia rzęs, skleja, nie podnosi, nie robi nic. Rzęsy wyglądają na proste druty, nie są rozdzielone. Dodatkowo szczoteczka nie dociera do nasady włosków, wygląda to niechlujnie gdy np. mam czarny eyeliner i tę nieładną przerwę niedomalowanych rzęs. Tusz mimo, że nie wyschnięty to osypuje się na policzki, osypuje się mokrymi grudkami, które brudzą i są ciężkie do zmycia. Produkt robi paskudną pandę, już po dwóch godzinach są pierwsze oznaki odbijania i trzeba się cały czas pilnować czy nie wygląda to gorzej. Ciężko go zmyć, jakieś resztki pozostawały pomiędzy rzęsami. Nie wiem czy jest gdzieś jeszcze dostępny, jeśli tak to zdecydowanie odradzam.

Do zakupu tej mascary zachęciła mnie cena i recenzja jednej makijażystki. Gdy tylko miałam okazję być w Biedronce, wrzuciłam ją do swojego koszyka. Po powrocie do domu nałożyłam go na rzęsy. Producent obiecuje intensywne pogrubienie, czego ja w tym przypadku nie widzę. Za to bardzo ładnie wydłuża rzęsy. Mogę pochwalić szczoteczkę, mimo że nie jestem fanką tych silikonowych. Konsystencja mimo upływu czasu nadal jest wodnista. Opakowanie, jak to opakowanie, niczego po linii dostępnej w Biedronce nie oczekiwałam. Mascara leży w mojej kolekcji, raz na jakiś czas po nią sięgnę, nie jest to mój ulubieniec, ale jak za te grosze, nie jest zła.

Może i jakoś pogrubia rzęsy, ale to by było na tyle. Nie potrafi ich unieść ani trochę, nie potrafi ich utrzymać w miejscu, podkręcić, ani wydłużyć. Skleja rzęsy, a co najgorsze osypuje się w jakiś taki mało oczywisty sposób (nie wypada z niego nic po wyjęciu szczoteczki z opakowania, a dopiero po aplikacji, tak jakby kawałki odpadały z rzęs dopiero w trakcie wysychania). Za każdym razem po pomalowaniu pod oczami pojawiają się malutkie czarne kropki... i nie są one zaschnięte i bardzo ciężko się tego nieinwazyjnie pozbyć. U mnie się nie sprawdził.

Tusz do rzęs ma sylikonową szczoteczkę o dość fikuśnym, pofalowanym kształcie. Bardzo ładnie rozczesuje włoski, nie skleja ich, a jednocześnie pogrubia i podkręca. Nadaje intensywnego czarnego koloru, a spojrzenie już po pierwszej warstwie nabiera charakteru i wyrazistości. Nie rozmazuje się, nie odbija się na powiekach i nie kruszy się w ciągu dnia. Na moich długich, ale prostych rzęsach pozostawia bardzo łady efekt.

Kupiłam maskarę z polecenia pewnej Youtuberki. Szybciutko na zakupach postanowiłam kupić i przetestować. I cóż się wydarzyło..... przecież miało być tak pięknie?! Pierwsze wrażenie : opakowanie słodkie fioletowo-czarne z motylkiem no mega ładne. Niestety zakrętka jest tych samych rozmiarów co opakowanie z zawartością tuszu, jak dla mnie nie wygodne ponieważ szczoteczka jest krótka a zakrętka ciąży i przechyla szczoteczkę . Szczoteczka silikonowa - bardziej wole klasyczne szczoteczki , chyba ze jedyna silikonowa która kocham to ta z volume milion lashes z tej wersji fioletowej . Ogólnie to szczoteczka jest bardzo nie wygodna, taka tempa i ma wielgachne i szorstkie włoski bardzo wielgachne !!!strasznie boli jak się nią maluje .... po prostu kuje w powieki i oczy!!!! Masakra! Nigdy jeszcze mnie po żadnym tuszu tak nie bolały oczy serio! Od teraz boje się silikonowych szczoteczek i będę omijać je szerokim łukiem po tym co wyrządziła mi ta maskara Fairy Doll. Nigdy nie aż tak nie bolały oczy, ta szczota mi je wręcz podrażniła Skleja rzęsy i nie wydłuża ich ani mowy o pogrubieniu. Dziwna konsystencja tego tuszu naprawdę . Nie idzie później go zmyć bo zostawia plamy , cała się upaćkałam przy aplikacji , mam naprawdę krótkie rzęsy a maskara poodbijała mi się ze wszystkich stron .....wyglądałam jak panda.... na prawdę nie polecam !

Bardzo dużo kosmetyków lubie i używam zarówno z Bell z Biedronki jak i Bell Hypoalergenic .Często wiec zachwalam i polecam.Natomiast ten tusz nie przypadł mi do gustu.Zapowiadał się ciekawie i zachęcająco.Natomiast nie sprawdził mi sie.Ciężko mi nawet ocenić czy wydłuża i pogrubia dlatego że po pierwszej warstwie zaczyna mi sklejać niemiłosiernie rzęsy.Nic nie daje zbyt rozczesywanie ich bo jak tylko chce go dołożyć to od nowa Polska ludowa zaczynają się sklejać .Dlatego odłożyłam go do oddania może na kimś innym lepiej się spisze.

Zachęcona pozytywną opinią jednej z YouTuberek zakupiłam tę maskarę, gdy tylko pojawiła się w Biedronce. Ja nie wiem... może moje rzęsy są jakieś specyficzne (do tej pory nigdy nie miałam takiego wrażenia) albo trafiła mi się felerna sztuka (to wydaje się dość mało prawdopodobne), ale jest to najgorszy tusz jakiego używałam w życiu. Nie dlatego, że skleja, brudzi, czy daje efekt owadzich nóżek. Nie, nie... Dlatego, że on po prostu nie daje żadnego efektu! Próbowałam nim coś zdziałać kilka razy i zawsze kończyło się tą samą frustracją. Przypominają mi się czasy moich pierwszych prób makijażowych, kiedy to z koleżankami z klasy chciałyśmy coś osiągnąć maskarą "No Name", kupioną za 3zł w kiosku Ruchu. Żenada. Wiem, że nie jest to drogi produkt, ale mimo wszystko to kilka złotych wyrzuconych w błoto. Zdecydowanie odradzam!

Maskara jest raczej wydłużająca niż pogrubiająca, ale według mnie też mocno pogrubia. Rzęsy pięknie wyglądają, są wydłużone i pogrubione, do tego nie osypuje się. Ładny czarny kolor i cena też niska w stosunku do jakości.

Oczywiście kupiłam, bo uwielbiam silikonowe szczoteczki. Lekko wyprofilowana. SZCZOTECZKA - lekko falowana, z silikonowymi ząbkami. Wolę takie szczoteczki bo zwykłą zawsze się pociapram. KONSYSTENCJA - za 1 razem byłam niezadowolona. Ze wszystkimi maskarami mam tak, że jak są nowe to są za rzadkie. W tym przypadku było dokładnie tak samo. Po paru użyciach robi się taka jak lubię - gęstsza i lepiej zagęszczająca rzęsy CENA -11,99 za tusz to niedużo OPAKOWANIE - ładne fioletowe z aplikacją motylka Póki co nie kruszy się i nie rozmazuje. Rzęsy są pomalowane od rana do wieczora. Nie robi mega spektakularnego efektu ale póki co jest to najlepsza maskara jaką kupiłam z tej firmy