Nie przepadam za malowaniem rzęs, chociaż zawsze mi się marzy, aby moje cienkie, krótkie, prawie niewiodoczne(choć czarne i gęstawe) zamieniły się w trzepoczącą firanę, która będzie tak długa, że aż bedzie jeździła mi po szkłach okularów. Mam wrażliwe oczy i po każdym tuszu pieką mnie oczy, poza tym najczęściej spotykam się z tuszami, które sklejają, albo dają nienaturalny efekt.
Tusz dostałam od starszej siostry-trochę go poużywała i oddała mi, bo dla niej efekt był zbyt delikatny(ona preferuje efekt drama, długich, pogrubionych rzes). Używam go od czasu do czasu, na jakieś wyjścia, na pewno nie do szkoły, gdyż tam ciagle jestem zmęczona i aż chce się potrzeć oczy, a ja nie mam ochoty wyglądac jak tania imitacja Zorro.
Ostatnio nie widuję tego tuszu w katalogu, nie wiem, czy nie jest przypadkiem wycofywany. A nawet jeśli jest to podana na wizażu cena-35 zł-dla mnie jest wysoka jak za jeden tusz. Za niecałą dychę moge kupić sobie dobry tusz z MySecret). Zwłaszcza, że Curlacious nie jest tuszem wybitnym.
Szczoteczka mi się spodobała-silikonowa, z dosyć szeroko rozstawionym ,,włosiem", dzieki czemu rozczesuje pomalowane rzęsy. Ma łukowaty kształt, żeby niby podkręcał te rzęsy. Nabiera dobrą ilość produktu, nie za dużo, nie za mało, w sam raz na pomalowanie moich rzęs. Nie podoba mi się, że przy koncówce szczoteczki zbiera się nadmiar tuszu, ponieważ ja końcówki używam do malowania dolnych rzęs, przy tym tuszu trzeba się namachać i nababrać, zanim mi się to uda pomalować dolne rzęsy tak, aby były sklejone i wyglądały w miarę ładnie. Wyłączając ten fakt malowanie tym tuszem jest całkiem przyjemne-nie robi efektu ksero, nie skleja(no może czasami, ale to tylko trochę, bez problemu to rozczeszemy) i nie robi wkurzający grudek.
Jako iż tusz dostałam, więc nie mogę się wypowiedzieć na temat jego pierwotnej konsystencji. Aktualnie tusz jest gęsty, ale nie robi grudek ani nie skleja rzęs. Czerń jest w miarę intensywna, bez szarej nuty, nie jest też jakaś wyblakła. Kolor ładnie podkreśla oko.
Efekt jest bardzo delikatny. Lekko wydłuża, nie pogrubia, czerni. Rzęsy są subtelnie podkreślone, stają się nieco bardziej zauważalne. Wydają się być leciutko zagęszczone. To zalotne podkręcenie u mnie nie zostało zauważone-rzesy nadl są proste jak druty. Marzenia o gęstej firanie aż do nieba nadl pozostają niespełnione:brzydal:
Jako iż tusz nakładam tylko na wyjścia, czyli ze 3-4 godziny, wiec ciężko mi ocenić jego całodniową trwałość. Jednak przez te kilka godzin ładnie się trzyma, nie osypuje się, nie robi efektu pandy. Rzęsy wyglądają tak jak bezpośrednio po umalowaniu.
Mam wrażliwe oczy i na tusze często zaczynają piec, łzawić i swędzieć. Przy tym tuszu też tak było, jednak to był to tylko lekki dyskomfort, ten tusz nie podrażnił ich aż tak bardzo.
Bez problemu zmywam go mleczkiem Celii. Być może to zasługa tego iż maluję tym tuszem delikatnie, góra dwie warstwy, jednak Avonowy Curlacious wygląda na łatwy w zmywaniu:ehem:
Na temat jego wydajności ciężko mi jest coś powiedzieć. Dostałam go kilka miesięcy temu, był on używany już przez moją siostrę, ja sama używam go nieregularnie.
Ja raczej nie wrócę do tego tuszu, bo po pierwsze nie widzę go w katalogu, a po drugie nawet jeśli by był to dla mnie jest drogi i zostaję przy tuszu MySecret. Jednak uważam, że warto wypróbować tusz Super Curlacious, jednak polceam go tylko tym, które lubią subtelny, elgancki i delikatny efekt;)
Używam tego produktu od: kilku miesięcy
Ilość zużytych opakowań: wciąż pierwsze