Cell Fusion C Skin Blemish Balm Fluid maskujący

Ten produkt poleciła mi koleżanka, i muszę przyznać, nie spodziewałam się, że jest tak fantastyczny :) Nakładam go punktowo na wypryski(głównie na czole) i po prostu... brak słów! Po jednym dniu wszystkie wypryski są o połowę mniejsze albo właściwie znikają. Już po kilku dniach stosowania naprawdę widzę efekty, czoło wygląda o wieeeele lepiej :) Jeśli chodzi o maskowanie, też jest cudny, bardzo dobrze wtapia się w moją cerę(mam jasną karnację). Bardzo wydajny, wystarczy mała ilość kremu, by rozprowadzić po wielu miejscach. Poza tym użyłam też trochę na plecy/szyję i tam krostki też się zmniejszyły. Chyba najlepszy produkt na wypryski, jaki kiedykolwiek miałam, POLECAM! :))) Używam tego produktu od: ok. tygodnia Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Od czego by tu zacząć?! \\nMoże od tego, że to na prawdę niezły krem: nawilżał, wygładzał (i to na prawdę nieźle), fajnie krył wszystko co ukryć należało, a przy tym nie tworzył maski ani efektu ciężkiej tapety, nie właził w pory, nie podkreślał suchych skórek (a to przy mojej suchej skórze nie lada wyczyn!) róż na nim nakładał się równiutko bez żadnych smug czy "kropek". Dawał fajne gładziutkie wykończenie bez efektu płaskiego matu, ale też bez nadmiernego błyszczenia. \\nWięc gdzie pies pogrzebany? - niestety w kolorze! :( \\nKolor jest jasny, fajnie dopasowujący poziom do skóry (a należę do na prawdę bladych osób) - ALE SINO-RÓŻOWY!!! Wyglądałam w nim jak trup :( \\nPróbowałam ratować się żółtymi pudrami wykańczającymi, ale nic nie pomagało. Poniosłam sromotną klęskę - a szkoda, bo na prawdę lubiłabym go stosować!

Bardzo ciekawy produkt! w momencie nałożenia wydaje się być tłusty i ciężki, ale magicznie stapia się ze skórą, tworząc niesamowicie naturalną, niewidoczną warstewkę. trzeba odczekać trochę żeby się wchłonął, i raczej go wklepywać niż rozsmarowywać. zachowuje się bardziej jak krem, niż jak podkład - czasami używam go nawet bez niczego pod spód, a skórę mam mieszaną z tendencją do suchości. bardzo odżywczy, po wchłonięciu można dotykać skóry i nie ma się do końca dnia wrażenia, że jest wytapetowana. z racji tego, że wchłania się z czasem w skórę, pod koniec dnia trzeba go troszkę poprawić, ale to żaden problem. w pierwszym momencie skóra się bardzo świeci, ale po paru minutach ten efekt mija, jeżeli bardzo mi zależy na macie czasem się przypudruje, ale bez pudru wygląda kosmicznie naturalnie. W połączeniu z pudrem z tej samej serii daje absolutnie flawless efekt. Właściwości pielęgnacyjne są cudowne, po kilku tygodniach skóra jest zdecydowanie gładsza, pory mniejsze, koloryt wyrównany. koi moje naczynka, zapobiega wypryskom. Jest na tyle kryjący, że spokojnie mogę sobie darować korektor, po prostu po wchłonięciu pierwszej warstwy wklepuję więcej tam gdzie jest potrzeba. to produkt, którego trzeba nauczyć się używać, ale opłaca się pokombinować! jest niesamowicie wydajny, kolor w pierwszym momencie wydaje się być bardzo jasny, ale znów - po chwili dopasowuje się do skóry, ale zdecydowanie polecam go do jasnych cer. to produkt, którego na początku nie lubiłam, ale po paru dniach nie wyobrażam sobie bez niego życia. hate it or love it :) ja zdecydowanie loooooooweeeeee! Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego