Na początek małe sprostowanie:
Pełna nazwa kremu to \\\\\\\'Soraya Artist Care, ARTCELL Lifting, Wewnętrzny Lifting Skóry 40+. Skoncentrowany krem na dzień.\\\\\\\' Przez brak słowa \\\\\\\'Artcell\\\\\\\' nie mogłam znaleźć tego kremu w recenzjach.
Grupą docelową są kobiety w wieku 40+ (wyraźnie widać na na opakowaniu- załączyłam zdjęcie) a nie 35+.
A teraz moje 5 groszy na temat kremu:
Od dłuższego czasu szukałam kremu na dzień, który będzie się nadawał pod makijaż i jednocześnie potrafił więcej, niż tylko nawilżyć czy zmatowić skórę. Zresztą zdążyłam się już nauczyć, że do matowego wykończenia makijażu powinnam stosować puder a potem podtrzymywać efekt bibułkami matującymi. Wszystkie kremy matujące, które testowałam miały wady.
Te, których stosowanie nie kończyło się po jakimś czasie wzmożonym występowaniem na mojej twarzy zaskórników, zazwyczaj matowiły na krótko.
Z kolei specyfiki skuteczne sprawiały, że odczuwałam na skórze nieznośnie uczucie suchości i ściągania. Za matową buzię płaciłam szybko- wypryskami na twarzy (mam cerę wrażliwą, z przetłuszczającym się czołem, ale normalnie moja buzia jest "czysta", wypryski pojawiają się jako reakcja uczuleniowa na krem czy inny specyfik).
W dodatku lata lecą (32) a ja jestem \\\\\\\'bogata mimicznie\\\\\\\'. :D Zmarszczki pojawiły mi się na czole, ale najbardziej rzuca się w oczy ta między brwiami, zwana powszechnie "lwią". Gdzieś po drodze przyszła myśl o sparaliżowaniu odpowiedzialnych za powstawanie owych zmarszczek mięśni toksyną botulinową, ale jak widzę sztucznie \\\\\\\'zdziwione\\\\\\\' brwi koleżanek po tego typu ingerencjach w facjaty, to staram się jak najdłużej odwlec ten moment.
Wypróbowałam wiadro kremów liftingujących, tańszych i droższych- z marnym efektem.
Właściwie tę Sorayę kupiłam bez większych nadziei na jakiś przełom, no bo co może zdziałać krem za 26 zł? No i zagrałam trochę nie fair, bo producent zaleca krem Paniom po 40-tym roku życia. :noniewiem:
Okazało się, że to był najlepszy zakup z możliwych! Autentycznie, jestem w szoku, że kosztujący śmieszne pieniądze specyfik tak wiele potrafi.
Przede wszystkim rewelacyjnie napina skórę i \\\\\\\'rozprasowuje\\\\\\\' zmarszczki mimiczne, rewelacyjnie nadaje się jako baza pod podkład. Efekt był widoczny już 3 minuty po pierwszym nałożeniu kremu. Z biegiem czasu obiektywnie oceniam, że moje zmarszczki stały się płytsze i mniej widoczne.
Aplikacji kremu Sorayi towarzyszy delikatne mrowienie i uczucie chłodu na skórze. Co ważne- specyfik rewelacyjnie się wchłania, nie zostawia tłustej, klejącej czy błyszczącej warstwy. Nakładam go na buzię po oczyszczeniu twarzy mleczkiem. Czekam, aż wniknie w skórę i stosuję odrobinę bazy silikonowej, również z Sorayi. Na to już tylko ulubiony Lasting Performance i jestem gładka, matowa i zadowolona. Skończył mi się sypki puder, ale ostatnio świetnie radzę sobie bez niego, poprawiam czoło taniutkimi bibułkami Wibo. :)
Ostatnio odkryłam jeszcze jeden sposób stosowania tego kremu- robię sobie z niego maseczkę. Po prostu od czasu do czasu wieczorem nakładam na czoło troszkę większą ilość specyfiku i zostawiam do wchłonięcia.
Zdecydowanie mój KWC!
Edit: Nie wiem dlaczego, ale byłam przekonana, że ten krem występuje tylko w wersji na dzień. Okazuje się, że nie, więc na dniach dokupię sobie wersję nocną. :)
Edit: Dokupiłam wersję nocną- jest w porządku, ale nie powala na kolana tak, jak wersja na dzień.
Używam tego produktu od: Dwóch miesięcy.
Ilość zużytych opakowań: W trakcie drugiego opakowania 50 ml.