Loczek Masażer grabki 

ja: Mam dużo cienkich, kręconych włosów w typie wurly (zmieszanie fali i loka czyli typ 2c/3a). Średniporowate w kierunku niskoporowatych, długości do ramion. W okresie zimowym lubią się plątać nad karkiem i mają tendencje do wypadania. Często bywają matowe i szorstkie. Oczekiwania: Pomoc w rozprowadzeniu kosmetyku, przyjemny masaż głowy. Wrażenia: Grabki same w sobie nie wyglądają elegancko czy spektakularnie. To dość tani, tandetny plastik. Leży dobrze w dłoni, wygodnie się nimi operuje. Nie jest to produkt trwały, niestety moje grabki się połamały. Same grabki dobrze masują skórę głowy, pomagają w rozprowadzeniu kosmetyku, regularne używanie wspomaga porost włosów. Kształt sprawia, że kosmyki włosów nie plączą się podczas używania. To niebywały plus zwłaszcza przy długich lub cienkich włosach. Nie spotkałam się z ładnymi i trwałymi grabkami. Nie spodziewałam się też tego po tym zakupie. Czy polecę? Jeżeli potrzebujesz - kup. Ale czy koniecznie musi to być ta marka - jakakolwiek, bo wszystkie te masażery zrobiły małe chińskie rączki.

Jestem posiadaczką gęstych i długich włosów, co sprawia, że pielęgnacja mojej skóry głowy i włosów jest dla mnie priorytetem. Grabki okazały się nieocenione w mojej codziennej pielęgnacji. Po pierwsze, grabki są bardzo poręczne i przyjemne w użyciu. Ich ergonomiczny kształt pozwala na łatwe trzymanie i kontrolowanie nacisku podczas masażu skóry głowy. To świetne rozwiązanie, zwłaszcza gdy wcieram w skórę głowy różnego rodzaju wcierki czy wodę rozmarynową. Nie muszę już używać palców, co było czasem niewygodne i nie zawsze skuteczne. Masaż skóry głowy za pomocą grabek jest po prostu przyjemnością. Delikatne, ale skuteczne naciski pomagają rozluźnić napięte mięśnie i pobudzić krążenie krwi w skórze głowy. Co więcej, dzięki tym grabkom nie mam już problemów z plączącymi się włosami podczas masażu. Jest to szczególnie ważne dla osób z długimi włosami, które mogą się splątać podczas masażu tradycyjnymi metodami.

Rozprowadzanie wcierek przy użyciu grabek jest na pewno znacznie przyjemniejsze, niż standardowe wmasowanie dłońmi. Jednak nazwanie ich pomocnymi w tej kwestii, to już spore nadużycie. Relaksuje i mimo moich początkowych obaw nie wyrywa i nie plącze włosów. Nie podzielam zachwytów nad nim i mam wątpliwości, że dla dobra skóry robi coś więcej, niż chociażby taki standardowy ajurwedyjski masażer.

Moje włosy: półdługie, proste, delikatne, cienkie, przetłuszczające się u nasady, farbowane na blond, więc suche przy końcach, przerzedzające się z racji dojrzałego wieku ;) Od jakiegoś czasu stosuję wcierki do włosów, dla poprawy ich kondycji. Masażer stał się nieodzownym elementem tego zabiegu. Z pozoru zbędny gadżet jest teraz niezastąpiony. Masuję skórę głowy codziennie, nawet, gdy nie stosuję żadnej wcierki, toniku. To jest po prostu przyjemne i przy regularnym używaniu widoczne są efekty w postaci mniejszej ilości wypadających włosów oraz pojawienia się baby hair. Pewnie to również efekt zastosowanych wcierek, toników, ale zanim zakupiłam masażer, robiłam to po prostu palcami, co kończyło się zwykle szybkim wtarciem i koniec, a jak wiadomo skóra głowy i włosy bardzo lubią masaże oraz stanie na głowie (lub pozycje odwrócone) dzięki temu dochodzi do ukrwienia skóry głowy ;) Masażer jest bardzo wygodny w użytkowaniu, kuleczki nie wciągają włosów, nie plączą, nie wyrywają. Polecam

Masażerów do skóry głowy używam regularnie już od naprawdę długiego czasu. Odkąd zostałam włosomaniaczką i zaczęłam dążyć do zapuszczenia długiej, bujnej czupryny do mojej codziennej pielęgnacji dołączyły także wcierki. Przez kilka miesięcy aplikowałam je wykonując po prostu delikatny masaż za pomocą opuszków palców, jednak praktycznie wszędzie czytałam, że warto zaopatrzyć się w tego typu akcesorium i w końcu je sobie zakupiłam. Propozycja od marki Loczek nie jest pierwszą, jaką miałam okazję stosować. Poprzednie grabki niestety mi się poniszczyły, więc wtedy przyszedł czas na zakup nowych i wybrałam dla siebie właśnie tę. Akcesorium dostępne jest na stronie drogerii w kilku odcieniach, co moim zdaniem jest plusem i fajnym urozmaiceniem. Ja wybrałam dla siebie bordowy, określany na stronie jako purpurowy, który jakoś najbardziej przypadł mi do gustu. Kosmetyk wykonany został z plastiku. Ma pięć masujących końcówek, na końcach których umieszczono metalowe kuleczki. Na rączce znajdziemy dodatkowo logo producenta. Produkt w cenie regularnej kosztuje niecałe piętnaście złotych i jak dla mnie jest to dobra cena. Jest porządnie wykonany, mam go od kilku miesięcy i jeszcze nie zdarzyło mi się, aby któraś z rączek odpadła, co przy poprzednio stosowanym przeze mnie masazerze miało miejsce bardzo szybko. Akcesorium stosuje się przyjemnie, posiada właściwości relaksacyjne ale przede wszystkim pomaga przy aplikacji wcierek i przyśpiesza ich wchłanianie w skórę głowy. Dodatkowo praktycznie w ogóle nie plącze włosów. Moim zdaniem to akcesorium jest obowiązkowym punktem w kosmetyczne każdej włosomaniaczki. Umożliwia szybszą i sprawniejszą aplikację wcierek oraz relaksuje. Warto się na nie zdecydować, ja tutaj nie widzę żadnej wady. Oczywiście polecam.

Aktualnie u producenta dostępne są grabki w pięknym głębokim ciemno-różowym kolorze, a może to już bordo. Tak czy siak kolor bardziej mi się podoba niż pierwotne wersje pastelowe. Samo wykonanie niezmiennie najwyższej jakości. Cena bez zmian. Sama nie wierzyłam, że takie niepozorne akcesorium może tak zmienić podejście do masażu skalpu i wcierania wcierek. Jak raz tego się spróbuje, już nigdy nie będzie się chciało wrócić do innych metod. Bo to oprócz większej efektywności wcierania i masażu oraz nie plątania się włosów jest po prostu MEGA przyjemne :) Dodatkowo unikamy brudzenia się rąk, co mi osobiście bardzo przeszkadzało a sam masaż palcami nie sprawiał takiej frajdy. Dzięki tym grabkom włosy są dodatkowo uniesione u nasady. Masujemy oczywiście zgodnie z kierunkiem porostu włosów, wykonując ewentualnie mikro kółeczka, wtedy dodatkowo korzystamy z możliwości obrotowych metalowych kuleczek na końcach grabek. Serdecznie polecam!

Grabki zakupiłam na stronie producenta za 19.99 w kolorze różowym. Długo na nie polowałam, bo ciągle były wyprzedane. Ułatwiają wcieranie produktów w skórę głowy a do tego przy użyciu odprężają i relaksują. Każda dziewczyna, która zapuszcza włosy powinna go mieć. Produkt wykonany jest solidnie, kuleczki na końcach działają bez zarzutu. Efekt używania po miesiącu przerósł moje oczekiwania - włosów jest dużo więcej (sporo baby hair), wcierki lepiej się wchłaniają, włosy mniej się przetłuszczają. Już nigdy nie wrócę do wcierania koniuszkami palców. Moje odkrycie ostatniego czasu!

Od kiedy odkryłam jak pomocne w pielęgnacji są dla moich włosów wcierki szukałam idealnego narzędzia do ich wcierania. Oprócz samego aplikowania wcierki dobrze jest porządnie masować skórę głowy. W tym temacie grabki są po prostu dooooskonałe! Jeśli ma to jakieś znaczenie - wybrałam wersję różową :D Są zrobione z porządnego, elastycznego plastiku. Na końcu każdej nóżki jest metalowa, obracająca się kuleczka. Wydawało mi się, że tego typu wcieracz będzie plątał mi włosy, kiedy jednak nauczyłam się go używać nie miałam takich problemów. Wystarczy dobrze dotrzeć do skóry głowy i metalowe kuleczki robią wszystko za nas. Samo działanie w połączeniu z innymi produktami jest fantastyczne. Na głowie mam wysyp babyhair, zero problemów ze swędzeniem skóry głowy czy przesuszającą się skórą. Regularnie używam grabek i czuje, że jest to naprawdę ogromna zmiana (a przy tym duży relaks) w całej mojej pielęgnacji. Ciężko mi powiedzieć coś więcej, po prostu zamówcie jedną sztukę dla siebie i zobaczcie jakie to przyjemne!