Jest to naprawdę fajny produkt! Zacznę od plusów:
+ bardzo ładne, poręczne opakowanie
+ cena
+ dostępność (lepsza niż np. eyelinerów firmy Bell, MonAmi, Pierre Rene)
+ KOLOR! Piękna, głęboka czerń. Poza odcieniem na uwagę zasługuje fakt, że kreska nie jest matowa, tylko pozostaje jakby \'mokra\', bardzo mi się ten efekt podoba.
Właśnie ten efekt mokrej, mocno czarnej kreski sprawia, że rezultat jest naprawdę zauważalny i wręcz spektakularny - kreski na oczach mam zawsze, zawsze taki sam kształt i grubość, ale to właśnie w pierwszym dniu używania Blackmanii usłyszałam od swojej dentystki: "Ale ma pani pięknie oczy pomalowane, nie mogę się napatrzeć!" :D A miałam taki sam makijaż jak zazwyczaj, tylko eyeliner się zmienił, cóż ;)
+ kreski są trwałe. Miałam eyelinery w płynie, które ścierały się czy pękały, tutaj wszystko jest na swoim miejscu od rana do wieczora. Czasem jedynie kreseczka odrobinę zetrze się w zewnętrznym kąciku (jak np. nieuważnie przetrę ręką). Z drugiej strony - właśnie jestem po demakijażu, zazwyczaj używam mleczka do demakijażu i dopiero później myję twarz żelem; dzisiaj miałam same kreski na oczach, więc stwierdziłam, że pominę etap mleczka. Kreska nie zeszła do końca, musiałam poprawiać płynem do demakijażu, a do tej pory mój żel bez problemów usuwał każdy eyeliner. Ostatnio zdarza mi się też biegać z kreskami na oczach i pot ich absolutnie nie rusza.
+ dość szybko schnie, nie odbija się, ewentualne błędy można bez problemu skorygować patyczkiem higienicznym, nic się nie maże po powiece.
+ podoba mi się też to, że - pewnie za sprawą aplikatora - mało tuszu zostaje mi na rzęsach. Przy poprzednim eyelinerze na rzęsach osadzało się mnóstwo tuszu, musiałam ściągać go palcami, bo inaczej nie mogłam pomalować rzęs, takie były posklejane i poobklejane. Tutaj - super, tusz się praktycznie nie osadza.
Na koniec słówko o aplikatorze, który w mojej opinii jest delikatnie mówiąc nietrafiony. Nie ma on postaci twardego pędzelka jak w innych znanych mi produktach, o nie. Tutaj dostajemy grubszy patyczek, dosłownie - aplikator jest na całej długości tak samo gruby, nic się nie zwęża.
Maluję kreski od prawie 10 lat, więc mogę powiedzieć, że mam doświadczenie - gdyby była taka potrzeba, to potrafiłabym zrobić w 10 sekund proste i ładnie wywinięte kreski w autobusie, samochodzie, z zamkniętymi oczami nawet ;) Ten aplikator natomiast sprawia mi pewne trudności, właśnie przez brak ostrego zakończenia. Nie jest wygodny jeżeli chce się zrobić równiutką kreskę, amatorkom raczej na pewno się to nie uda, trzeba mieć już nieco wprawioną rękę, żeby operacja malowania kresek nie skończyła się totalną porażką.
Zrobienie ładnie wywiniętego zakończenia to już w ogóle wyższa szkoła jazdy, ciężko tym "badylem" odpowiednio manewrować, więc absolutnie nie polecam amatorkom, bo tylko się zniechęcą do eyelinerów. Bardziej zaawansowanym radzę: jeżeli skończy Wam się eyeliner z normalną, ściętą końcówką, to radzę go zachować celem używania do tego produktu - może się zdarzyć tak, że nie opanujecie obsługi tego badyla, więc czemu by sobie życia nie ułatwić, skoro sam tusz jest rewelacyjny.
Za ten chybiony pomysł z patyczkiem obcinam 0.5 gwiazdki, łatwość używania na pewno nie jest cechą tego produktu. Biorąc pod uwagę wszelkie inne zalety - mogę ten eyeliner szczerze polecić do przetestowania ;)
Używam tego produktu od: półtora tygodnia
Ilość zużytych opakowań: początek pierwszego