O Kim Kardashian można mówić wszystko: że jest taka, śmaka i owaka, że pustak, że napompowana, że głupia itp. Ale wszystkie zgodzimy się z jednym: ZAWSZE MA PERFEKCYJNY MAKIJAŻ. I wygląda w nim genialnie. I od kiedy gdzieś przeczytałam, że na swoje straszne cienie pod oczami Kim stosuje korektor Cle de Peau, to wiedziałam, że kiedyś ten kosmetyk wpadnie w moje ręce.
I wreszcie go mam! Kupiony na jednym z lotnisk w południowo - wschodniej Azji, za straszliwe pieniądze (ze łzami w oczach wklepywałam pin przy kwocie 260 zł na wyświetlaczu terminala płatności, ta cena to masakra za taką minimalną ilość kosmetyku...). No ale raz się żyje (jako w miarę ładna kobieta ;) ).
Żeby sprawę wyjaśnić na wstępie: nie mam cieni pod oczami. Tzn. mam, ale spokojnie mogłabym wyjść na ulicę bez makijażu i co mniej wprawne oko nie zauważyłoby, że makijażu nie mam. Aczkolwiek JA WIEM, że te cienie pod tymi oczami są, są fioletowo - zielonkawe, psują mi nastrój i ogólnie NIE CHCĘ ICH MIEĆ. I Cle de Peau "znika mi je" w taki sposób, że jestem zachwycona.
Korektor jest zamknięty w przepięknym, granatowym, metalowym etui podobnym do etui szminki. Mam kolor Ivory, najjaśniejszy, który w opakowaniu wygląda na dość ciemny, ale to tylko pozory. Do rzeczy.
Korektor ma zbitą, twardą konststencję sztyftu, nakładam go pędzlem do korektora EM: przeciagam tym pędzlem RAZ po powierzchni kosmetyku i przeciągam drugi raz pod okiem. I umieram z zachwytu. Cień przykryty TOTALNIE, nie widać, żebym miała cokolwiek pod okiem, korektor jest tak miałki, że aż niewidoczny! Naprawdę, zawsze myślałam, że to bujda, że makijaż może być niwidoczny, ale tego korektora naprawdę NIE WIDAĆ. NIE WIDAĆ TAK CIENIA, JAK I KOREKTORA. Po prostu jaby mi cień magicznie zniknął z twarzy. Korektor jest tak miałki, tak gładziutki, że chyba wchodzi w najmniejsze pory przykrywając fioletową zieloność cienia i wtpaia się genialnie w skórę. Jednocześnie nie wchodzi w zmarszczki (nic mi się nie roluje), nie wysusza (a wręcz od kiedy go używam, wydaje mi się, że moja skóra pod oczami jest zmiękczona) i trwa, uwaga - 3 DNI. Sprawdzone, specjalnie go nie zmywałam, i dopiero po 3 dniach zaczął schodzić.
Czyli podsumowując: cień przykryty kolorystycznie IDEALNIE do odcienia mojej skóry, okolica oka jest minimalnie rozświetlona i odświeżona, a skóra pod oczami nawilżona.
Kosmetyk absolutnie genialny. Wart każdej złotówki. Jest okrutnie wydajny i pewnie starczy mi na lata, ale przy najbliższej okazji i tak zrobię zapas.
Kim Kardashian rulez, po raz kolejny (bo perfumy też ma ta dziewczyna genialne).