Apotheker Dr. Scheller Calendula Handbalsam (Balsam do rąk z nagietkiem lekarskim) 

Odradzam stanowczo. Uzywalam wielu kremow do rak. Ten jako jedyny zrobil mi krzywde. Na rekach wyskoczyly mi plamy, popekala mi skora miedzy palcami. Do tego mialam tak wysuszone dlonie, ze dotykanie czegokolwiek bolalo. Krem nie wchlania sie szybko, nie pachnie ladnie. Jest tani, trudno dostepny (swoj kupilam w DE). Używam tego produktu od: kilka uzyc Ilość zużytych opakowań: prawie pelna tubka wyladowala w koszu

Najlepszy krem na zimę! Mimo gęstej konsystencji szybko się wchłania i naprawdę na długo nawilża/natłuszcza. Jest bardzo wydajny i wart swojej ceny. Używam tego produktu od: 8 lat Ilość zużytych opakowań: nie pamiętam ale sporo

Rewelacja! Długo męczyłam się z popękaną skórą dłoni- tak mi się przesuszały. Dr Scheller to pierwszy krem, który zregenerował mi dłonie. Krem doskonale nawilża, nie podrażnia, jak dla mnie ma przyjemny zapach. podoba mi się jego gęsta konsystencja, przez którą jest także wydajny. Polecam wszystkim, którzy mają problemy ze skórą dłoni. minus to cena- ale warto dać za niego więcej. Używam tego produktu od: ok. pół roku Ilość zużytych opakowań: w trakcie 3 opakowania

Krem dostałam za darmo, jako gratis przy sporym zamówieniu kosmetyków Alverde na Allegro. Jak to z gratisami zazwyczaj bywa spodziewałam się, że będzie to byle jaki, kiepsko nawilżający krem do rąk dlatego schowałam go głęboko w szafce. Kiedy dopadł mnie deficyt kosmetykowy i nie miałam przy sobie zadnego kremu do rąk przypomniałam sobie o tym, który dostałam za darmo. Sr. Scheller czekał na swoją szansę kilka miesięcy i w końcu się doczekał! Sprawdziłam, że krem kosztuje około 13zł za 75 ml więc jest naprawdę tani. Okazało się także, że niemiecka firma Apotheker Dr. Scheller produkuje kosmetyki na bazie składników naturalnych! Dziw, że wcześniej o niej nie słyszałam! Standardowe opakowanie z typowym dozownikiem. Bardzo kiepski i skromny design utrzymany w kolorze pomarańczowym i białym. W centralnym punkcie opakowania umieszczono nagietek – tyle. Gdybym natknęła się na ten produkt w drogerii zdecydowanie nie zwróciłabym na niego uwagi, a jeśli już to pomyślałabym, że to tani i bardzo przeciętny produkt, który z pewnością nie spełni moich oczekiwań. Nie włożyłabym go do koszyczka. W składzie głównie gliceryna, substancja o działaniu przeciwutleniającym - Tocopheryl Acetate, czysta postać witaminy A - Retinyl palmitate, alantonina - dzięki niej skóra szybciej się regeneruje, nagietek ,który także wspaniale regeneruje, witamina E – Tocopherol. Krem zawiera także jeden silikon – Dimethicone. Osobiście nie uważam tego za problem, a nawet jako zaletę – dłonie są lepiej chronione. Dość neutralny i nienatarczywy zapach. Krem ma gęstą i treściwą konsystencje bardzo ładnego miodowego koloru która jest dozowana w małej ilości – i dobrze bo produkt jest bardzo wydajny i wystarczy niewielka ilość aby nanieść krem na całe dłonie. Załączam zdjęcie. Kosmetyk dość szybko się wchłania i, mimo swojej ciężkiej konsystencji, nie pozostawia na dłoniach nieprzyjemnej, tłustej warstwy. Dłonie są mięciutkie i miłe w dotyku. Mam wrażenie, jakbym posmarowała je opatrunkiem w kremie. Kiedy stosuję go na noc budzę się z nawilżonymi i zregenerowanymi dłońmi. Dawno nie stosowałam tak dobrego kremu do rąk! Podsumowując: + cena + działanie! + szybko się wchłania + nie pozostawia nieprzyjemnego filmu na dłoniach + skład + wydajność - dostępność - niezachęcający design Ode mnie bardzo mocna czwórka!

Witam, na wstepie zaznacze, ze cena podana w opisie jest mocno przesadzona. Wczoraj kupilam kolejne opakowanie za 1,45€, co daje jakies 6zl. Krem ten jest wg mnie idealnym kremem do rak na noc ze wzgledu na jego dosc gesta konsystencje. Jest to krem odzywczy, znakomicie nawilzajacy. Pozostawia skore gladka, miekka i b. przyjemnie pachnaca. Ponadto jest niezwykle wydajny i, co wazne, powinien zostac zuzyty w ciagu 12 miesiecy od otwarcia, a nie w ciagu 6, jak to zwykle z kremami bywa. Nie zawiera parabenow. Pozdrawiam! Używam tego produktu od: 2 lat Ilość zużytych opakowań: w trakcie drugiego

Teoretycznie nie mam skóry przesuszonej, ale zawsze jeden krem lezy na biurku, a jeden na szafce nocnej. W ciągu dnia, wiadomo - chcemy cos nawilżającego, miłego, z dość szybkim wchłanianiem. Nocą -przeciwnie - wolę kosmetyk bardziej odżywczy, gesty, tłusty... Krem nagietkowy kojarzy się raczej z maścią - jest żółtawy, bardzo gesty, czasem ciężko go wycisnąć z tuby. Zapach delikatny, jakieś kwiaty polne, w każdym razie nie jest intensywny ani natrętny. Owszem - lubie zapachy wyraziste, ale migdałowy i bananowy krem z burt& bees okazały się olfaktoryczna traumą. Balsam nagietkowy jest odżywczy, dość tłusty, na dzień się moim zdaniem nie nadaje - i ja to rozumiem. wieczorem mogę poczekać, aż się wchłonie, mogę nałożyć rękawiczki...Lubię to wrażenie dłoni otulonych w miękką kołdrę kremu :) Stosuję go z przyjemnością. Poza tym jest tani, z racji swej gęstości - wydajny. Polecam! Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Nie przepadam za kremami do rąk - często zaraz po nasmarowaniu lecę do łazienki zmyc krem. Szczerze nienawidzę uczucia tłustości, lepkości na dłoniach!!! Krem wprawdzie pozostawia na dłoniach powłoczkę, ale absolutnie nie jest ona ani tłusta ani lepka :-) jest aksamitna i przyjemna. Krem jest bardzo gęsty i treściwy, w trakcie rozsmarowywania zamienia się w białę emulsję i robi się go znacznie więcej niz można by oczekiwac. Świetnie pielęgnuje dłonie, jest dla mnie wymarzony na zimową porę, ponieważ fajnie zabezpiecza dłonie dzięki tej ochronnej warstewce. Dodatkowo efekty stosowania kremu utrzymują się nawet po umyciu rąk, wiec nie muszę sięgac po tubkę po każdorazowym użyciu mydła :-)

Mam dużą skłonność do alergii i ciągle borykam się z egzemami i suchymi plamami. Smaruję ręce po kilkadziesiąt razy dziennie i oczywiście obowiązkowo na noc. Wypróbowałam już wiele kremów i mam swoich faworytów. Ten balsam ostatnio do nich dołączył. Nazwa może być trochę myląca, bo kosmetyk ma konsystencję maści, a nie balsamu. Jest treściwy i gęsty. Nieco tępy przy rozprowadzaniu. Warto jednak cierpliwie go rozsmarować, bo efekty są rewelacyjne. Skóra jest ukojona, jedwabista i miękka. Balsam zmiękcza stopniowo suche plamy i likwiduje zaczerwienienia. Polecam go również ze względu na naturalny skład. Bez parabenów, silikonów i sztucznych konserwantów. Zapach jest słodki, nagietkowo - miodowy. Odejmuję pół gwiazdki, bo balsam nadaje się do stosowania tylko na noc. Pozostawia na dłoniach lepką warstwę, która nie znika przez kilkadziesiąt minut. Dostałam go jako gratis do zamówienia. Podobno ciężko go kupić, ale jak tylko nadarzy się okazja, na pewno po niego jeszcze sięgnę. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Balsam ten jest moim must have zimą . Używam go tylko na noc lub pod rękawiczki, gdyż pozostawia dziwną powłoczkę. idealnie łagodzi podrażnienia, wygładza. Rozjaśnia dłonie, zadrapania szybciej się goją , ma fajny skład np witamina A czy wyciąg z nagietka . Jego największym plusem jest cudowny zapach. Dla mnie pachnie łąką, miodem i ziołami. Cena jest porządna. Ma fajne opakowanie, jego konsystencja jest bardzo gęsta, przez co jest niesamowicie wydajny. Jednak moim ulubiencem w tej dziedzinie nadal pozostaje Avene Cold Cream ;) Używam tego produktu od: 1,5 roku Ilość zużytych opakowań: 1 tubka

Ten produkt to prawdziwy krem, a nie jakaś ciecz z litrem wody w składzie. Jest gęsty, treściwy, trudno wyciska się z tuby. Nie powoduje alergii. Dobrze nawilża, wygładza i regeneruje. Niestety jest dość drogi, trudno dostępny (u mnie go nie można dostać;kupuję w Superpharmie w większych miastach). Poza tym nadaje się raczej na noc, ponieważ na użyciu zostawia na skórze dość tłusty film. Narazie nie znalazłam jednak lepszego. Używam tego produktu od: dwóch miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Zachęcona wprost genialnym działaniem kremu do rąk Dr Scheller z olejkiem araganowym, postanowiłam wypróbować wersję z nagietkiem i niestety był to błąd. Krem jest bardzo gęsty, ma konsystencję maści, ciężko się wyciska i ciężko nakłada. Jego konsystencja jest tempa, zapach też nie przypadł mi do gustu. Nadaje się jedynie jako krem na noc, na pewno nie mogę go stosować w ciągu dnia, ponieważ pozostawia tłustą i klejącą powłokę. Nawilża i pielęgnuje dość dobrze, ale w moim wypadku o wiele lepiej sobie z tym radzi araganowy odpowiednik :) Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: próbuję wykończyć pierwsze

Bardzo dobry krem, trochę się za nim nachodziłam, ale w końcu się udało i jestem w miarę zadowolona. + dobrze nawilża! (to naprawdę jeden z niewielu kremów które NAPRAWDĘ to robią) + cena + bardzo fajne opakowanie, poręczne, niewielkie no i nie trzeba odkręcać + wydajność - zapach - dostępność Generalnie bardzo dobry krem, ale nie jest idealny. Jednak jeśli już go znajdziecie - polecam spróbować. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Krem ma przyzwoity skład, przyzwoitą cenę i przyzwoity zapach. Jest też mega wydajny. Reszta wypadła jak dla mnie zupełnie średnio. W kremie brakuje mi nawilżenia. Ma konsystencję maściowatą, natłuszcza, działa bardziej ochronnie aniżeli naprawczo, co zauważam po umyciu rąk. Mydło i woda wymywają z porów cały krem, skóra go nie przyswaja i zachowuje się jakbym niczym jej nie posmarowała, pomimo bogactwa składu. Produkt pozostawia bardzo klejącą warstwę na skórze przez długie godziny, oblepia dłonie, u mnie to dyskwalifikuje wszelkie kremy do rąk, zwłaszcza latem. Niby pielęgnuje dłonie, ale po wchłonięciu skóra czuje niedosyt, nie jest gładsza, widać, że dalej jest sucha i pomarszczona. Potrzebom moich dłoni ten preparat sprostał tylko częściowo, daję dość wysoką ocenę, bo jednak nie miałam odczucia, że nic nie robi, ale do ideału wiele mu brak i szczerze mówiąc zdziwiły mnie te wysokie noty, które notabene skłoniły mnie do zakupu, no ale dla każdego co innego:-) Z tym kosmetykiem męczę się po prostu, wątpię, że go zużyję zgodnie z przeznaczeniem, posłuży mi raczej na inne partie ciała, stopy, łokcie itp, aby szybciej zużyć. Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: połowa pierwszego, używam na noc

Krem do rąk z nagietkiem dra Schellera kupiłam powodowana obrzydliwym, pospolitym lenistwem. Skusił mnie brak ciekłej parafiny w składzie, poręczne opakowanie w sam raz do torebki a przede wszystkim możliwość odroczenia sporządzenia balsamu do rąk, który służy mi najlepiej, według własnej receptury, na maśle shea i pszczelim wosku. Mam bardzo, bardzo suchą i wymagającą skórę na dłoniach. Cienka, delikatna, skłonna do alergii wymaga aplikacji treściwego i silnie nawilżającego preparatu wielokrotnie w ciągu dnia. Żaden, nawet mocno drogi kupny preparat do tej pory nie zaspokoił wymagań mojej skóry dłoni. Liczyłam, że nawet jeśli krem do rak z nagietkiem nie usatysfakcjonuje jej całkowicie to przynajmniej nie pogorszy jej stanu. Nic bardziej mylnego. Krem mimo topornej, dość ciężkiej konsystencji nie robi dla moich dłoni absolutnie nic dobrego. Nie nawilża, nie odżywia, nie koi. Owszem, zostawia coś na podobieństwo filmu na dłoniach ale skóra nie jest wcale uspokojona a jedynie natłuszczona- czuję się po prostu jakbym dłonie masłem posmarowała. Co gorsze po kilku zastosowaniach krem mnie uczulił- skóra poczęła swędzieć, pojawiły się na niej czerwone, lekko łuszczące się placki... dość, pomyślałam, krem do rąk z nagietkiem wyrzuciłam i pośpiesznie sporządziłam własny balsam, który szybko przywrócił moje dłonie do porządku i stanu używalności. Chyba dam sobie spokój z eksperymentami. Używam tego produktu od: już nie używam Ilość zużytych opakowań: 1/3 opakowania

Nie przepadam za zbyt tłustymi kremami do rąk, bo są niepraktyczne. A w dodatku ich ciężkość/tłustość niekoniecznie idzie w parze z działaniem:/ A tu niespodzianeczka:) + prawdziwy balsam, a nie krem, kto zna różnicę, ten doceni;) + wygodne opakowanie - miękka tuba, łatwo się wyciska, a jednocześnie mała dziurka, więc ni ma mowy o nadmiernym dozowaniu + ewidentnie ciężki/tłusty, wymagający porządnego wmasowania, np. w trakcie pracy niekoniecznie, ale poza tym ok i jednak się wchłania:) + zapach typowy dla nagietka, troszkę słodko-mdły, ale nieprzeszkadzający + no i najważniejsze - DZIAŁA! i to jak - skóra dłoni nawet po super sprzątaniu zyskuje natychmiast cywilizowany wygląd i jest miła w dotyku, także na mrozie łapki dużo lepsze po użyciu + bardzo ekonomiczny, nie używam go wprawdzie non stop, ze względu na konieczność porządnego wmasowania, niemniej mam go już 3 miesiące i nadal jest sporo + wobec powyższego cena też w porządku Minusów nie widzę i szczerze bardzo polecam do problematycznych dłoni. Używam tego produktu od: około 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 w trakcie

Doskonały! Od lat używam kremów do rąk Clarinsa i Sisleya - mam prawdziwą obsesję na punkcie zadbanych dłoni, wszak to one, wraz z szyją, zdradzają metrykę;) Skusiłam się na ten krem po wyczerpującej polskiej zimie, gdzie nawet Atoderm Biodermy nie sprawdzał się - miałam suche dłonie z czerwonymi plamkami: zaiste, nie było to rączki damy;) Kupiłam ten krem i oczarował mnie doszczętnie - już po kilku użyciach miałam gładkie, miękkie dłonie i znów białe! Mam wrażenie, że wzmacnia też naskórek, ponieważ w zimę zawsze uwidacznia mi sieć naczyń krwionośnych, żyły też robią się jeszcze bardziej niebieskie i widoczne, a po tym kremie dłonie są takie eleganckie i stonowane i jednolite w kolorze;) Bardzo przyjemnie delikatnie pachnie, konsystencja dość toporna, ale dobra do masażu. Polecam wszystkim szukającym świętego Graala do dłoni - u mnie wygrał z o wiele droższymi kremami. Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 3 w trakcie.

Balsam jest bardzo dobry, ale nadaje się tylko do użytkowania w domu. Balsam jest ciężki, ale dość szybko się wchłania pozostawiając lepką, ochronną warstwę. Pięknie pachnie miodem i ziołami, a zapach dość długo utrzymuje się na dłoniach. Nawilża, wygładza, regeneruje, zmiękcza skórki. Jest bardzo wydajny, opakowanie starcza na dwa miesiące codziennego smarowania grubą warstwą. Cena nie jest wysoka, zwłaszcza, że w promocji występuje dość często. Używam tego produktu od: dwóch miesięcy Ilość zużytych opakowań: kończę pierwsze

Calendula Handbalsam to moim zdaniem jeden z lepszych kremow do rak, ktorych mialam okazje uzywac. Krem jest bardzo gesty. W konsystencji przypomina troszeczke wazeline, ale nie jest taki zbity. Kolor zolty dziala relaksacyjnie na zmysly, a zapach jest bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny i nienachalny, co ja w kremach do rak zdecydowanie preferuje. Rozprowadza sie nienajlatwiej, glownie przez ciezsza konsystencje. Jednak dla moich bardzo bardzo suchych dloni jest to zbawienne. Krem nie znika tak szybko ze skory jak produkty konkurencji i dluzej utrzymuje jej nawilzenie. Po myciu rak oczywiscie trzeba kremowac od nowa, ale nie spotkalam jeszcze kremu, ktory przetrwalby mycie, chociazby sama woda. Jesli ktos smaruje rece w celu zmiekczenia i wygladzenia naskorka, moze nie byc zachwycony konsystencja, ktora potrafi sie kleic, jesli nalozy sie go na dlonie za duzo. Jednak osoby z takimi problemami jak ja, ktorych skora na dloniach peka z byle powodu, beda zachwycone. Krem jest tresciwy, ciezkawy i u mnie nie klei sie prawie wcale. Jesli naloze go na wieczor spora ilosc, wtedy oczywiscie sie lepi. W moja skore wchlania sie jednak wyjatkowo szybko, wiec nie odczuwam tego negatywnie. Zauwazylam, ze krem redukuje przebarwienia powstale na skorze, wygladza ja, pomaga w leczeniu pekniec i podraznien. Rewelacyjnie dziala zapobiegawczo! Poza tym moje dlonie optycznie odmlodnialy. Jest to jeden z niewielu kremow, w ktorych alkohol bedacy w skladzie, mnie nie szczypie. Nie wiem jak tego dokonali, gdyz alkohol jest tutaj na 3 miejscu wcale nie krotkiej listy skladnikow. To naprawde dobry krem :ehem:. Polecam szczegolnie osobom, ktore maja naprawde wysuszona skore dloni. Używam tego produktu od: 5 miesiecy Ilość zużytych opakowań: 2