Namówiłam na ten błyszczyk mamę, gdy były dostępne w Biedronkach w zestawie z tuszem do rzęs za zawrotną kwotę 13,99zł :D Debatowałyśmy który kolor wybrać, a było o czym dyskutować, bo "wyrzucili" bezbarwne i te hmm ceglasto-brązowe.
Koniec końców, Biedronkę opuściłam z nr 567 :D I tak to nie ja miałam go używać, jednak mama wymiękła już po pierwszej aplikacji twierdząc, że "ten włochaty pędzelek łaskocze ją w usta" :mdleje:
Dostałam go więc w spadku i rozpoczęłam testy ;)
Otóż, odkręcam go, powoli wysuwam z opakowania...
Pierwsze wrażenie... Mmm jak on pięknie pachnie! Nie pytajcie jak, tego nie da się opisać, to trzeba poczuć. Ni to melon, ni to truskawka. Mnie osobiście zalatuje nutami owocowo-kwiatowymi :D Zapach jest na tyle intensywny, że przeszkadza mi podczas "noszenia" błyszczyku na ustach, nie czuję już nic innego. W dodatku na ustach staje się jakiś taki chemiczny... Im dłużej pozostaje na ustach, tym bardziej mam ochotę go z nich zmyć ;)
Drugie wrażenie... Ooo, jaki śmieszny, mały pędzelek! Miałam już kilka błyszczyków, w których aplikator zakończony był pędzelkiem, ale żaden nie był tak mikroskopijnych rozmiarów. Jest tak mały, że aż śmiesznie wygląda... Faktycznie włosie jest tak miękkie, że delikatnie łaskocze ;) No ale lepsze to, niż drapanie warg jakimś końskim włosiem :P
Trzecie wrażenie... Nakładam na usta i widzę przepiękny błysk, blask, taflę wody i... tysiące srebrnych brokatowych drobinek. Dopóki błyszczyk nie zacznie znikać z ust (za sprawą wcinania, mówienia, picia i ciągłego ich otwierania w równie ciekawych potrzebach), dopóty prezentuje się całkiem nieźle. Z czasem jednak błyszczyk znika, a na ustach pozostają wielkie srebrne drobiny... Nam wrażenie, że wżerają się w te usta! Nawet jeśli zetrę chusteczką higieniczną resztki błyszczyku, ten brokat nadal na nich jest! Muszę się posiłkować wodą micelarną, albo płynem dwufazowym :( Co więcej, zanim jeszcze błyszczyk zniknie z ust, przy mocniejszym potarciu ustami o siebie ma się takie wrażenie, jakbyśmy zanurzyły usta w drobno zmielonym piasku... czuć te koszmarne drobiny :D
Błyszczyk znika z ust w przeciągu 1-2h, nawet jeśli ich przez ten czas nie otwieram, a zapewniam, to nie jest mój rekord ;) :D
Nawilża, odżywia, daje wrażenie super zadbanych i gładkich ust, a i owszem, ale czy z tego powodu mam znosić bazarowy efekt na ustach i chemiczny smrodek pod nosem?
Chyba jednak nie na tym powinien polegać makijaż...
Kombinowałam z aparatem, ale i tak nie udało mi się wychwycić tej srebrnej drobiny... Zdjęcia i tak więc nie oddają jego koszmarnego uroku... Na ostatnim widać brokat, który pozostał na mojej ręce, po kilkukrotnym przetarciu suchą chusteczką. Błyszczyka nie ma, a ręka nadal błyszczy się jak psu *** nie powiem co ;)
Używam tego produktu od: wakacji?
Ilość zużytych opakowań: zużywam 1