Lush Buche de Noel (Kostka do oczyszczania twarzy) 

Używam od paru lat , ze względu na to że dostępna jest tylko w okresie około świątecznym głównie zimą. Robi wszystko to co obiecuje, świetnie oczyszcza, domyka pory, skóra jest po użyciu milusia i dopieszczona. Dodatkowo bajecznie pachnie. A właściwie pachniała. I to jest właśnie to "nie to samo" z tytułu mojej recenzji . Tegoroczna Buche de Noel już nie pachnie tak jak wcześniejsze, praktycznie zero migdałówi zero marcepanu :( Byłoby pięć gwiazdek, odjęłam pół za brak tego cudnego świątecznego zapachu. Używam tego produktu od: kilka lat Ilość zużytych opakowań: 6-7

W zeszłym roku nie zdążyłam sie już na Noela załapać, ale w tym roku się zaparłam i mam. Byłam ciekawa, czy jest fajniejsza i lepsza od uwielbianej przeze mnie Angel on Bare Skin. Fajniejsza jest dla mnie na pewno, pod względem doboru składników i zapachu, ale czy lepsza? Nie sądzę. Obie dają w sumie taki sam rezultat. Buche du Noel świetnie czyści twarz z resztek makijażu, nawilżając i nie podrażniajac przy tym skóry. Przy codziennym stosowaniu cera staje bezproblematyczna w sensie "niespodzianek". Buzia po zostosowaniu jest odświeżona, rozjasniona i gładziutka. Jedyne co mi przeszkadza w tym czyściku jest krótka data przydatności, przez co nie można zrobic sobie zapasów. No i dostępność!! Używam tego produktu od: miesiąc Ilość zużytych opakowań: jedno

Jest to mój pierwszy czyścik z Lush i na pewno nie ostatni :) Czyścik ma cudowny zapach, po otwarciu kojarzy mi się ze świątecznymi wypiekami :) Niestety jest to produkt sezonowy i dostępny tylko w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Produkty Lush należy przechowywać w lodówce, aby zachowały świeżość. Jest bardzo gesty, głównym składnikiem są mielone migdały. W produkcie są większe kawałki migdałów i one bardzo delikatnie peelingują twarz. Samo użytkowanie nie jest szczególnie skomplikowane. Bierzemy kawałek produktu na dłoń, rozrabiam go z wodą i otrzymuję papkę, którą nakładam na twarz. Masuję buzię przez chwilę i następnie zmywam. Efekt to świetnie oczyszczona i przede wszystkim nawilżona cera. Na twarzy nie zostaje żaden tłusty film. Używam go rano i wieczorem, czasami zastępuję go czymś innym, ale zdecydowanie oczyszczanie twarzy nim należy do ogromnych przyjemności. Niestety szkoda, że nie jest dostępny w Polsce. Moja cera mieszana trądzikowa uwielbia ten czyścik :) Od kiedy go używam stan mojej cery polepszył się, nie jest to tylko jego zasługa, ale dzięki niemu również zawdzięczam poprawę cery. Używam tego produktu od: listopad 2012 Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie

Czyścik zrobiony jest z myślą o ochronie skóry podczas zimy a przede wszystkim przed wpływem suchego powietrza pochodzącego z ogrzewania. Zapach jest bardzo świąteczny, makowo- migdałowo-marcepanowy :) Mniam... Buche De Noel, używany co drugi dzień starczył mi na miesiąca, a jego działaniem jestem i byłam oczarowana! Pozostawia cerę miękką, gładką, oczyszczoną i robi cuda... Odkąd go używałam nie wychodziły mi niespodzianki :) Szkoda tylko, że pojawia się wyłącznie przed świętami Bożego Narodzenia... Używam tego produktu od: listopad 2012r Ilość zużytych opakowań: 1 op

Uwielbiam. Maska, peeling, nawilżacz w jednym + porządnie oczyszcza + nawilża + nie zapycha + obłędnie pachnie + w zależności od użycia może być maską, peelingiem lub po prostu "żelem" do mycia + wszystkich czyścików lush - dzięki swojej formie dają pole do popisu jeżeli chodzi o dodaki z którymi możemy połączyć, ponieważ niekoniecznie trzeba używać wody do rozrobienia pasty jak to niżej w recenzji unaoczniono :) - produkt sezonowy!!! :((( ciekawe czy dałoby się zamrozić na zapas....? Używam tego produktu od: 3 lat Ilość zużytych opakowań: 3 słoiczki

Zacznę od tego, że nie przepadam za pozostałymi czyścikami z Lush. Być może używałam ich o niewłaściwej porze roku (a warunki atmosferyczne coraz częściej odgrywają u mnie decydującą rolę) i stąd brak zachwytu. Bo podczas, gdy latem lubuję się w silnie oczyszczających żelach, tak zimą (stosuję wówczas 0,1% Zorac) staram się je zastąpić czymś delikatniejszym, co bezboleśnie usunie łuszczącą się nadmiernie skórę, pozostawi cerę wyglądającą zdrowo i świeżo, utrzyma ją w trudnych warunkach w formie. I w tym, świąteczna wersja kostki Lush, nie ma sobie równych. O tym, że się polubimy wiedziałam już od momentu przeczytania składu. Buche de Noel zawiera bowiem część tych składników, które zimą służą mojej tłustej i wrażliwej skórze wyjątkowo dobrze, a których brak w innych środkach myjących - m.in. odżywczy olejek migdałowy i natłuszczające masło kakaowe, regulujący wydzielanie łoju olejek z drzewa cedrowego, ściągający pory kaolin czy łagodnie złuszczające łupiny migdałów. Oprócz genialnego składu kostka cudownie pachnie makowcem, co bardzo uprzyjemnia wieczorny demakijaż :) Ja rozrabiam czyścik nie z wodą, a z niewielką ilością hydrolatu z róży damasceńskiej i tak przygotowaną pastą wykonuję 1-minutowy masaż. Staram się nie zmywać jej zbyt szybko i pozostawiać przynajmniej na czas mycia zębów (jeśli zachowamy ją na twarzy dłużej zadziała jak oczyszczająca maseczka - mamy więc produkt 2w1). Skóra po jej użyciu jest porządnie oczyszczona (ale nie ściągnięta!), nawilżona, miękka, bardzo gładka (jak po delikatnym peelingu, ale bez jakichkolwiek podrażnień), koloryt cery wyrównany, pory domknięte i zwężone (i to lepiej niż po niejednym kosmetyku przeznaczonym stricte w tym celu) - po prostu zdrowa i ładna :) BdN bez problemu rozprawia się również z moją mieszanką olei, której używam dodatkowo trzy razy w tygodniu do oczyszczania twarzy oraz doskonale sobie radzi z łagodzeniem wszelkiej maści podrażnień, jeśli akurat zabraknie w mojej łazience produktu o takim działaniu. Wadą pasty może być chyba tylko i wyłącznie jej sezonowość, choć ja rozwiązuję ten problem kupnem kilku sztuk na raz i przechowywaniem ich w zamrażalniku (pasta jest dzięki temu w dalszym ciągu świeża i nie traci swych właściwości). Reasumując, Buche de Noel polecam osobom posiadającym cerę tłustą i stosującym jednocześnie silnie kuracje antytrądzikowe. Trudno jest mi powiedzieć, jak sprawdzi się na pozostałych skórach (choć mój chłopak z cerą suchą i wrażliwą również bardzo go lubi), ale myślę że jedno pudełeczko, choćby ze względu na zapach, każdy zużyje z przyjemnością :) Używam tego produktu od: ok. 1,5 roku Ilość zużytych opakowań: kilka, ok. 6

Zacznę od tego, że jestem fanką past myjących Lusha. Moją ulubioną jest Angels on Bare Skin i limitowana pasta świąteczna jest do niej bardzo podobna jeśli chodzi o strukturę, poziom ścieralności naskórka (dość łagodny, doskonała do codziennej pielęgnacji nawet wrażliwej skóry) i nawilżenia, jaki oferuje właśnie Angels. Pięknie pachnie pierniczkami, świątecznymi zapachami - w miły, nienachalny sposób, oczywiście naturalny a nie sztucznymi aromatami. Pozostawia skórę jasną, gładką, oczyszczoną i nawilżoną. Bardzo ją lubię, na pewno wrócę do niej gdy znów będzie dostępna za rok. Jedną gwiazdkę odejmuję za to, że wolałabym jednak minimalnie większe drobinki i większe ścieranie. Ale niewiele, powiedzmy o 15%. Używam tego produktu od: 5 tygodni Ilość całych opakowań: 1 całe, drugie zaczęte

świetna pasta myjąca - wystarczy rozrobić z odrobiną wody wg własnego uznania, pięknie pachnie migdałami, cera jest dobrze oczyszczona, wygląda tez na nawilżoną, nie zostawia tłustego filmu, idealna. minus za sezonowość :( Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Mój faworyt z Lusha. Niestety limitowany... Cudowny zapach, tak jakby makowiec, marcepan. Dość gęsty, można wyczuć zmielone kawałki migdałów. Dobrze, ale łagodnie peelinguje. Bardzo wydajny. Polecam naprawdę ! Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Kostki do oczyszczania lusha maja dobre opinie, wiec byłąm ich ciekawa. jednoczesnie a) mam duzo produktow z tej kategorii b) wiem, ze z lushem roznie bywa ;) - nie wszystko mi sie podoba... Kiedy zatem przy zakupach kostek do ciala dostałam probki tego kosmetyku - bardzo sie ucieszyłąm. Na plus - przyjemny, lekko korzenny zapach, ktory faktycznie moze kojarzyc sie ze swietami. I duza wydajnosc, połaczona z niewysoka cena. Kostka wyglada, jak chałwa, tyle, ze nie jest tłusta. Kawałeczki odłamuje sie bez problemu, troche sie kruszy...I tyle przyjemnosci, bo podobnie mogłabym zmywac twarz chałwa :( Nie pieni sie praktycznie wcale, słabo rozpuszcza ( stad duza wydajnosc). Makijaz w koncu sie zetrze, a pod wpływem wody zmyje, ale chyba nie o to chodzi? Oczyszczanie czy peelingowania nie zauwazyłąm tym bardziej - po tym produkcie po prostu musze siegac po jakis olejek/mleczko/krem do demakijazu :( I to nie mowie o grubej tapecie, bo takowej nie uzywam - kostka nie zmywa twarzy i tyle. Stosuje z musu, bo szkoda wyrzucic, ale pozytku z niej nie mam. Używam tego produktu od: miesiaca Ilość zużytych opakowań: męcze probki