Był okres, kiedy pod wpływem wizażu zaczęłam myśleć o filtrach i próbować stosować je na codzień. jednak praktycznie żaden z tych polecanych przez większość wizażanek mojej skórze nie pasował robiąc jej przysłowiową masakrę. Teoretycznie się z tym pogodziłam i zaprzestałam na jakiś czas poszukiwań. Jednak latem, gdy po raz pierwszy wyjeżdżałam na wakacje gdzieś, gdzie jest ostre słońce uznałam, ze masakra masakrą, ale boląca, przypalona skóra to nie jest coś co lubię najbardziej i poza filtrem do ciała, trzeba zaopatrzyć się w jakiś do twarzy. Padło na ten i... Okazało się, że filtry można polubić :)
Używaliśmy go z TŻetem bardzo często. Filtr spełniał swoje zadanie idealnie i żadne z nas nie cierpiało przypieczone. Do tego żadne z nas nie miało kłopotów z cerą, a nasze cery są zdecydowanie różne: on trądzikowa, ja sucha. Nie uczulił mnie, TŻeta również. Ani u niego, ani u siebie nie zauważyłam również zapychania i wysypu niespodzianek, chociaż to akurat początkowo zrzuciłam właśnie na słońce. Tyle mi wystarczyło i uszczęśliwiło. Inne rzeczy takie jak: tłusty film lub bielenie były mi obojętne, bo na plaży większość osób i tak się z tym borykała :D
Nie potrafię tylko stwierdzić, czy faktycznie jest on wodoodporny, bo wychodząc z wody kazde z nas nakładało jego kolejną warstwę.Jednak po powrocie do kraju okazało się, ze to nie wszystko. Patrząc jak leży na półce stwierdziłam, ze głupio żeby się zmarnował i postanowiłam, go wypróbować w warunkach codziennych. I całkiem pozytywnie się zdziwiłam. Smaruję się nim codziennie. Skóra jest po nim gładka, nawilżona, ale nie ma właśnie żadnego tłustego filmu. Filtr wchłania się praktycznie natychmiast. Świetnie współgra z moimi minerałami. Rozprowadzają sie na nim gładko i długo utrzymują. Nadal nie zauważam, żadnych skłonności do zapychania. Co ciekawsze, filtr nawet potrafi delikatnie wyrównać koloryt mojej jasnej cery.
Jego bielenie jest kwestią dyskusyjną. Dlaczego? Teoretycznie go nie widzę. Tak jak napisałam wcześniej, u mnie jest to efekt rozjaśnienia i wyrównania kolorytu - obojętnie jak dużo go nałożę. Jednak wystarczy kropla wody czy łza, a potrafią sie robić na nim lekkie zacieki, które na szczęście bez trudu idzie rozsmarować. Co śmieszniejsze - nie zauwazyłam ich podczas deszczowej pogody. Tak naprawdę największy efekt bielenia widziałam na TŻecie, gdy wychodził z morza. Wtedy dopiero było ewidentnie widać owe zacieki.
Bardzo spodobała mi się jego wydajnosć. Na urlopie ani TŻet, ani ja go nie oszczędzaliśmy i smarowaliśmy się nim wiele razy dziennie, obficie. Od jakiegos miesiąca wykańczam go juz na codzień, co prawda w mniejszych dawkach i rzadziej go nakładając. Myśle, ze można powiedzieć, ze jest wydajny.
Osobiscie polecam. Wiem, że wrócę do niego nie raz i nie tylko we wakacje, ale takze na codzień.
{EDIT}
Chciałam tylko dodać, ze ostatnio zdarza mi się go używać pod zwykły podkład. Podkład na nim się nie roluje, ładnie rozprowadza i nie ciemnieje.
Używam tego produktu od: Około dwóch miesięcy
Ilość zużytych opakowań: W trakcie pierwszego