Tubkę tego czegoś dostałam w zeszłym roku jako gratis do zakupów. Nivea nigdy nie budziła we mnie zaufania. Począwszy od ich klasycznego kremu, a skończywszy na wymyślnych kremach typu anti age. Żaden kosmetyk z ich obszernego repertuaru nigdy nie zadziałał jak trzeba.
Do mojej normalnej, czasem przesuszonej, ogólnie nie sprawiającej kłopotów cery ten żel-pilling-maska nie nadaje się kompletnie. Niedoskonałości u mnie pojawiają się raz na ruski rok, i jest to zasługą przemyślanej pielęgnacji.
Jako żel:
Po pierwsze to nie żel, tylko tępy, biały krem, który oczyszcza w bardzo agresywny sposób. Z początku wywołuje uczucie pieczenia, potem skóra stopniowo się przyzwyczaja, ale i tak jego stosowanie wciąż jest dalekie od przyjemnego. Wysusza, podrażnia (boże broń, żeby choć jego odrobina znalazła się w pobliżu oczu), ciężko się zmywa i kompletnie nie radzi sobie z pozostałościami podkładu. Znając i kochając działanie mydełka extra-mild od Clinique nie wiem, czy coś jeszcze kiedyś zrobi na mnie wrażenie.
Jako pilling:
Srsly? Kogoś tu poniosło. Ktokolwiek, kto miał styczność z korundem, nie nazwie tego pillingiem. Co z tego, że nadaje się do codziennego stosowania, skoro działa jakby chciał, a nie mógł. Lepiej dwa razy w tygodniu, ale porządnie.
Jako maska:
Tutaj wreszcie coś robi. Pozostawiony jako maska na 5-10 minut ściąga pory, matuje cerę, delikatnie ją rozjaśnia i lekko odświeża. Jednak wciąż robi to kosztem nieprzyjemnego wysuszenia a sam rezultat jest chwilowy. Po osuszeniu twarz jest napięta i ściągnięta. Muszę biegiem nakładać krem, co koliduje z pierwszeństwem toniku. Bezpośrednio po zmyciu maski i użyciu toniku złuszczającego od Clinique, twarz szczypała długo i nieprzyjemnie, wcześniej nic takiego nie miało miejsca.
Zapach jest dla mnie nieprzyjemny, bardzo mnie drażni. Tuba ani ładna, ani elegancka. Mógłby być nawet w słoiku po musztardzie, żeby chociaż działał. A tak, nawet opakowanie odpycha.
Od roku męczę jedną tubę. Widziałam, że mój mąż ostatnio go sobie używa, niech mu będzie na zdrowie. Może u niego podziała, bo nieraz ma istny śmietnik na twarzy. Zastanawiam się, jak go przekonać jeśli nie do używania kwasu, to chociaż do wizyty u dermatologa. No, ale przynajmniej nic się nie zmarnuje.
Produkt kompletnie nie dla mnie. Z mojej strony nie polecam.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie