Ponieważ z opalaniem u mnie same kłopoty, więc przed wyjazdem na wakacje muszę się dobrze przygotować. I nie chodzi tu tylko o filtry, a używam tylko sprawdzone na sobie, ale także o ogólne przygotowanie skóry całego ciała. Bo opalam się z szybkością żółwia, a poparzyć czy uczulić się potrafię w tempie błyskawicy. Moja kosmetyczka, która jest moim kosmetycznym guru przykazała mi, abym mocno nawilżyła i odżywiła skórę, najlepiej kosmetykiem z naturalnymi olejkami. Przyznam szczerze, nie lubię przepłacać, więc wybrałam ten balsam z Nivei. Wybór ten okazał się strzałem w 10!
Przejdźmy zatem do PLUSÓW:
- świetny, naturalny skład ze swym bogactwem olejków, których działania dla skóry nie da się przecenić;
- prześliczny zapach, mnie kupił już w kremie do rąk, a teraz mam go na calym ciele, a także na koszulce, co uwielbiam, zwłaszcza kiedy się budzę i pierwszy niuch przy skórze wywołuje uśmiech;
- bardzo dobry stosunek ceny do jakości i wydajności, naprawdę wystarczy po jednym "paćku" na każdą strefę maziania;
- konsystencja, która, jak zauważyłam, wzbudza kontrowersje, a ja nie rozumiem dlaczego, ponieważ w opisie mamy informację, że jest to balsam kremowy i taka też jego natura, że się "maże" po skórze, ale dzięki temu wymusza na nas dłuższy i staranniejszy masaż ciała, co w mojej ocenie jest tylko na plus; na nocne mazianie jak znalazł, a na poranki mamy musy drogie panie;
- efekty na skórze to przede wszystkim mega miękkość, bo dzięki olejkom pozostaje na niej taka przyjemna, lekka warstewka, nie oblepiająca, a raczej jakbyśmy zarzuciły na gołe ciało jedwabny szlafroczek;
- no i działanie absolutnie rewelacyjne, o czym przekonałam się właśnie w czasie wypoczynku z plażowaniem i taplaniem się w słonej wodzie, balsam spisał się znakomicie, łagodząc wszelkie zaczerwienienia czy przesuszenia po całym dniu takiego wariactwa, a nie żałowałam go sobie, oj nie;
- największe odkrycie związane z tym kosmetykiem, to śliczny kolor opalenizny, która jest trwała jak nigdy dotąd, a używałam dokładnie tych samych kosmetyków z filtrem, więc sprawdza się to, o czym zapewniła mnie moja kosmetyczka, a mianowicie, że aby przedłużyć opaleniznę, trzeba przede wszystkim porządnie odżywić skórę.
Minusów nie zauważyłam.
Polecam każdej opalonej już kobitce i tej, która te przyjemności ma przed sobą. Nie zrażajcie się tym rzekomym "mazaniem" po skórze, zróbcie porządny masaż i dajcie temu balsamikowi zadziałać. Może podobnie jak ja znajdziecie świetny patent na trwałą opaleniznę.
Używam tego produktu od: prawie dwa miesiące
Ilość zużytych opakowań: kończę wielką butlę