Bell Bell x Genzie, Frickle Pen Pisak do piegów

Bardzo się cieszę, że w ostatnich latach wróciła "moda na piegi". Jak byłam mała to wstydziłam się moich delikatnych naturalnych piegów na nosku. Teraz uważam, że były urocze. Z czasem, gdy intensywnie zaczęłam rozjaśniać przebarwienia, rozjaśniłam również piegi. Do tego stopnia, że ich zupełnie nie widać. Gdy nastała moda na piegi, na początku była sceptycznie nastawiona. Robiłam delikatne pieprzyki kredką do brwi, cieniem. Jednak te sposoby nie dawałyby naturalnego efektu malutkich piegów na nosku. Z czasem zdecydowałam się na dedykowany produkt do piegów i padło na Bell od Genzie. Pisak cieszył się bardzo dobrymi opiniami w internecie, nie był drogi więc zdecydowałam się go kupić. Pisak daje piękne naturalne wykończenie piegów. Jest półtransparentny, lekko zielonkawy, dlatego daje naturalny efekt. Uwielbiam jego okrągłą końcówkę. Jest bardzo precyzyjny - można zrobić nim delikatne piegi i te większe. Jest super do podkreślania naturalnych pieprzyków. Piegi wytrzymują cały dzień bez poprawek, zarówno nałożone na makijaż, jak i na czystą skórę z samą pielęgnacją. Warto go trzymać aplikatorem w dół. Na początku trzymałam go nieodpowiednio przez co mniej produktu wypływało z końcówki. Gdy przechowuję go odpowiednio, działa bez zarzutu. Czy jest to produkt niezbędny w makijażu? - Zupełnie nie. Uważam, że można sobie go darować, ale bardzo fajnie urozmaica robienie makijażu i można się zobaczyć w innej wersji niż na co dzień. Czy kupię ponownie? - raczej nie, zwłaszcza że jest on z edycji limitowanej, więc nie będę przeszukiwała Internetu, żeby go zdobyć. Jest fajny, ale nie jest niezbędny.