Niezbędnik w torebce.
Puder ma bardzo ładną, elegancką, lekką, ale solidną puderniczkę (noszę ją w torebce a nie pojawiła się żadna, nawet najmniejsza ryska) w kształcie muszli z maleńkim logo Shiseido. Po otwarciu ukazują się dwie części, jedna z lusterkiem i pudrem, druga natomiast stanowi przegródkę dla pędzelka. Idealnie sprawdza się do robienia poprawek w ciągu dnia, wszystko mamy w jednym miejscu.
Posiadam odcień L3 – chyba najpopularniejszy spośród trójki dostępnych, jest bardzo uniweralny. Składa się z 3 części: jasny beż, żółty ze złotymi drobinkami, lekki brąz.
Jest to idealne rozwiązanie, jasnym kolorem możemy pokryć całą twarz, ciemnym konturować twarz, a nadrobinkowaną częścią rozświetlać skórę. Puder dobrze utrwala podkład.
Nie ukrywam, że pierwsze użycie było wielkim rozczarowaniem – po nałożeniu na twarz puder stał się mocno żółty (lubię takie tony, moja skóra dodatkowo je podbija, ale tu wyglądało to po prostu brzydko, nienaturalnie), zmieszałam chyba za dużo trójkąta z drobinkami wskutek czego efekt był totalną klapą. Jednak każde kolejne użycie było coraz lepsze, nauczyłam się obchodzić z pudrem i efekt z mizernego stał się powalający. Puder delikatnie matuje, ale nie jest to płaski mat, twarz jest wielowymiarowa, rozświetlona. Doskonale zmiękcza rysy twarzy, rozmywa – rzeczywiście można to porównać do efektu jaki daje użycie Photoshopa. Jest to puder bardzo lekki, nie ukryje mankamentów cery, ma za zadanie upiększać, wygładzać, ale nie korygować.
Luminizing jest bardzo lekki, drobno zmielony – na twarzy jest jak chmurka, nadaje delikatny woal koloru, niestety lubi się pylić. Na twarzy bez podkładu jest prawie niewidoczny – tzn. jest, a jakby go nie było. Twarz wygląda na naturalnie rozpromienioną, znika widoczne zmęczenie.
Na wielką pochwałę zasługuje dołączony do pudru pędzelek. Jest bardzo poręczny, ma przyjemne, mięciutkie włosie, bardzo często używam właśnie jego, nie sięgając po tradycyjne pędzle, i spisuje się świetnie. Nigdy nie wypadł z niego ani jeden włosek.
Minusem jest, że kolory (pomimo że najczęściej stosuję puder mieszając wszystkie 3 części) zużywają się nierównomiernie. Największe wgłębienie mam w części nadrobinkowanej, a jej staram się nabierać jak najmniej.
Podsumowując, Shiseido wykonała kawał dobrej roboty, jest to puder stricte upiększający, nie należy oczekiwać mocnego krycia, bo będzie się zawiedzionym. Na mnie zrobił bardzo dobre wrażenie.
Używam tego produktu od: ponad roku
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego