Opis produktu
Składniki
Opinie użytkowników
Artykuły
Produkty podobne
KWC LogobyWIZAŻ logo
Uroda

Lush Colour Supplement Puder w kremie

3,4 na 59 opinii
flame2 hity!
56% kupi ponownie
Product wycofany
Przeglądasz produkt, który nie jest już dostępny na rynku, w związku z tym nie możesz dodać nowej opinii o tym produkcie

Opis produktu


Składniki


Opinie użytkowników

Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne.
Średnia ocena:
3,4 na 5
Kupi ponownie: 56% osób
  • Kojtek2
    Kojtek2
    1 / 5
    23 stycznia 2014 o 9:42
    Osz...Lush
    Kupi ponownie:Nie
    Używa od:rok lub dłużej
    Z marką Lush łączy mnie trudna miłość.Mam parę kosmetyków tej firmy które bardzo lubię, ale czasem mam ochotę przetestować coś nowego i wtedy zwykle zaczynają się schody...Ten tint, bo nie jest to puder w kremie jak jest napisane w opisie pw. skusił mnie bardzo ładnym i naturalnym składem oraz odpowiednio bladym kolorem Jackie Oates.I chyba są to jedyne zalety tego kosmetyku.Do zapachu się nie przyczepiam bo kosmetyki naturalne żadko kiedy ładnie pachną (choć znam i takie), ale jest wyjątkowo mało apetyczny i uderzająco podobny do popularnego onegdaj kleju biurowego Plastuś.Po nałożeniu na twarz tworzy lepką i tłustą warstwę nie radzącą sobie nawet z małymi niedoskonałościami (dużych nie posiadam).Efekt wyrównania kolorytu skóry jet marny a po wymieszaniu z kremem (też marki Lush) właściwie niewidoczny.Trwałość taka sobie, lubi pozostawać na ekranie smartfona i jak schodzi to plackami...Lubi się ważyć na twarzy jak robi się cieplej i nie współpracuje z żadnym pudrem.Przez to że jest tłusty zmęczę go mjakoś zimą ale na lato absolutnie się nie nadaje (brak współpracy z filtrami,noi spływa...).Jak dla mnie jest to wyjątkowy bubelek za wysoką cenę.Nie polecam.Gwiazdkę daję za skład i brak uczuleń.Co z tego jednak że naturalny skoro nie działa...
    Produkt kupił/a w
    1 osób  uznało tę opinię za pomocną
  • 7 maja 2013 o 20:45
    Nobla dla twórcy
    Kupi ponownie:Tak
    Używa od:nie określono
    Było to tak: potrzebowałam czegoś bardziej kryjącego i mniej wysuszającego, aniżeli minerały, i mniej zapychającego, niż koreańskie bb (moja skóra definitywnie ich nie lubi). Jestem w trakcie kuracji dermatologicznej, spowodowanej m.in. koreańczykami ( ponieważ czuję na karku chłodny oddech ich entuzjastów- nie protestujcie, dobrze je zmywałam, olejem, peelingiem i jeszcze mydłem aleppo, moja skóra po prostu ich nie lubi). Jakie są kuracje dermatologiczne, każdy wie. Skóra bywa albo przetłuszczona, albo przesuszona, moja prezentuje obie patologie jednocześnie, w dodatku jest potwornie uwrażliwiona. Żadne minerały nie zakrywały czerwonych podrażnień, poza tym na podsuszonym naskórku pudrowa forma prezentowała się naprawdę źle. A do podkładów drogeryjnych nie chciałam wracać... Na takich oto rozstajach znalazł mnie słoiczek Lusha:) Kupiłam kolor Light Yellow, jasny, z żółtymi podtonami, idealny na lato dla jasnych karnacji. Pomimo tego, że teoretycznie ma być kremem tonującym, kryje doskonale, bez efektu maski, krycie można oczywiście stopniować- jedna cienka warstwa lekko ujednolica, dwie ujednolicają bardziej, trzecia to już konkret i w dalszym ciągu bez efektu szpachli. Bogata, gęsta konsystencja może nie sprawdzić się latem, ale ja testowałam go w warunkach, powiedzmy,trudnych- w górach Szkocji. Wiatr, zakładanie kaptura, zdejmowanie kaptura, zakładanie okularów, zdejmowanie okularów, otulanie się szalikiem, zdejmowanie szalika, deszcz padający na twarz... Wszystkie te czynności Lushowi nie zaszkodziły- trwał niezłomnie na mojej skórze od rana do wieczora. Przyznam, że kiedy po 12 godzinach spojrzałam w lustro, a on ciągle był na mojej twarzy, poczułam się nieswojo i powzięłam wątpliwości, czy w ogóle da się go zmyć:) Przyrósł, czy co? Usunięcie wymagało popracowania wacikami i Physiogelem, ale zakończyło się sukcesem. Opakowanie jest mało higieniczne, to prawda, ale wylewanie wiadra pomyj na głowę producenta z tego powodu jest w mojej ocenie całkowicie niesłuszne. Nawet pobieżne oględziny podkładu, który jest gęstym KREMEM doprowadzą do wniosku, że nie może on być umieszczony w opakowaniu z pompką. Konsystencja jest po prostu za gęsta, aby wydobywać go przy pomocy pompki. Proste, prawda? Wspomniana konsystencja w mojej ocenie stanowi zaletę, a nie wadę, choć podkład stosowany solo może sprawiać pewne problemy przy nakładaniu. Aby wyglądał naturalnie, trzeba się pomęczyć z dokładnym rozcieraniem, faktycznie nieźle działa rozprowadzanie mokrym pędzlem, najlepiej jednak i najbardziej naturalnie wygląda rozprowadzony palcami. Owa szczególna gęstość jest jednak tą właściwością, która chroniła moją skórę przed ekstremalnymi warunkami klimatycznymi; ona umożliwia również zrobienie sobie z Colour Supplement prawdziwego kremu tonującego poprzez wymieszanie go z innym kremem. Ja używałam go solo, ale również mieszałam z kremem, konkretnie z Biodermą Photoderm SPF30; wykonałam nawet coś w rodzaju kremu bb domowej roboty, bo oprócz Biodermy, zapewniającej wysoką protekcję, dodałam do podkładu Skin Tint Feeling Younger, czyli rozświetlacz w kremie, również Lusha. Efekt końcowy był bardzo naturalny- piękna, rozświetlona karnacja, ujednolicona, z ukrytymi zaczerwienieniami. Ostatnią zaletą zawartości magicznego słoiczka jest skład. W rolach głównych występują: -woda różana -olej sojowy -dwutlenek tytanu -kwas stearynowy -talk -gliceryna -trietyloamina -alkohol cetearylowy -barwniki -methylparaben i buthylparaben. Skład jest bardzo krótki, co zauważy nawet osoba niedowidząca. I dobry- to głównie oleje. Poza nimi dwutlenek tytanu jest naturalnym filtrem przeciwsłonecznym, raczej nieszkodliwym, gliceryna to nawilżacz, kwas stearynowy- emulgator. Trietyloamina jest dyskusyjnym składnikiem, to prawda, ale jest daleko w składzie, a parabeny, znajdujące się na samym końcu składu, to ilości zapewne śladowe. Zresztą trudno, aby nie było konserwantów w słoiku, do którego pakuje się łapy. Podany przeze mnie skład dotyczy odcienia Light Yellow- składy podkładów Lusha różnią się w zależności od odcienia (mam jeszcze kolor Jackie Oates, jaśniejszy, na zimę, ma więcej wyciągów roślinnych i dodatkowo masło shea). Czyli- niezły skład, świetne właściwości, wielofunkcyjność, wielogodzinna trwałość, doskonały efekt. Będzie już stale na mojej toaletce.
    Produkt kupił/a w
    6 osób  uznało tę opinię za pomocną
  • MdM
    MdM
    3 / 5
    4 lipca 2012 o 10:30
    trwalosc na 6, co do reszty.... mogloby byc lepiej
    Kupi ponownie:Nie
    Używa od:rok lub dłużej
    Tak jak poprzedniczki nie zgadzam sie z przetlumaczona nazwa tego produktu (puder w kremie???). Colour supplement to - jak mi tlumaczyla pani w sklepie - krem tonujacy. Moja cera jest ladna, w chwili obecnej nie szpeci jej nic poza rozszerzonymi porami, a kremow tonujacych mialam juz troche w swoim zyciu. Porownanie Lushowego supplementu do kremu tonujacego jest chyba niezbyt precyzyjne, poniewaz moim zdaniem jest to zwyczajny podklad. I to na dodatek nie najlzejszy. Ja w kazdym razie preferuje lzejsze mazidla. Posiadam odcien Light Pink - wbrew nazwie w ogole nie rozowy, lecz pieknie stapiajacy sie z kolorem mojej lekko opalonej skory. Opakowanie kiepskie. Juz nawet nie chodzi o wsadzanie lapek do sloiczka, ale po jakims czasie produkt delikatnie podsycha (nie ma to wplywu na jego wlasciwosci na skorze) i wydobycie go z waskiego otworu jest ciezkie, a efekt taki, ze wsadzone palce sa z kazdej strony ubrudzone kosmetykiem, pod paznokciami jest mnostwo podkladu, czesto nabiera sie za duzo i potem mam dylemat co zrobic z niezuzytym: wyrzucic czy wsadzic z powrotem do pojemniczka (?) - pierwsza opcja = rozrzutnosc, druga =brak higieny. Rozprowadzanie rowniez do zbyt przyjemnych nie nalezy. Nakladany palcami potrzebuje mocnego wsparcia w postaci porzadnej bazy lub tlustszego kremu, bowiem w przeciwnym wypadku jest dosyc tepawy i ciezko rowno go nalozyc. Rozprowadzany pedzlem koszmarnie osiada w porach, nie sposob go z nich wydobyc, a bardzo latwo o nalozenie za duzo. Moj patent jest taki, ze zwilzam pedzel (najczesciej zwykly do podkladu, gdyz pedzlem kabuki latwo nalozyc za duzo) mgielka do twarzy, woda termalna lub nawet zwykla woda jak nie mam nic pod reka i takim pedzlem nakladam Lusha. O wiele latwiej sie rozprowadza, nie jest taki gesty, nie wchodzi tak mocno w pory i wyglada lekko. Trwalosc to jego najmocniejsza strona. Mam cere normalna, ale i tak wiekszosc podkladow nie wytrzymuje bez poprawek do wieczora - ten jest jednym z rekordzistow. Moja buzia po nim nie blyszczy sie godzinami, nie jest idealnie matowa, ale jest naturalna, satynowa, nie polyskuje jak zarowka. Wieczorem zmywam makijaz dwukrotnie, poniewaz zauwazylam, ze bardzo mocno trzyma sie skory. Krycie srednie - dla ladnej cery idealne, dla problematycznej bez korektora sie nie obejdzie. Odcieni jest tylko 5, ale sa dosyc naturalne. Nie gwarantuje, ze kazdy znajdzie cos dla siebie, ale ja znalazlam bez problemu i odcien naprawde dobrze dopasowuje sie do skory. Cena do zaakceptowania: 14,95 euro za 15 ml - do tego jest meeega wydajny! Sklad zawiera wprawdzie parabeny, ale nie jest porazajacy, na dodatek jest weganski (z wyjatkiem najjasniejszego odcienia porzellan, ktory jest wegetarianski): Colour Supplements: Ingredients: Rosa Centifolia Flower Extract (Rosenblütenblätteraufguss), Glycine soja (Sojaöl), Titanium Dioxide, Oryza Sativa Bran Oil (Reiskleieöl), Stearic Acid (Stearinsäure),Talc, Glycerine, Triethanolamine, Cetearyl Alkohol, CI 77491, CI 77499, CI 77492, Methylparaben, Propylparaben. Dobrze wplywa na cere, mojej buzi nie zapycha, nie wysusza, nie podraznia, mimo ze jest wrazliwa. Podsumowujac: + cena + trwalosc + sklad + odcien + krycie + nie wysusza skory, nie podraznia - opakowanie - nakladanie - konsystencja i efekt -> podkresla rozszerzone pory Używam tego produktu od: 1,5 miesiaca Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1
    Produkt kupił/a w
    1 osób  uznało tę opinię za pomocną
  • 8 grudnia 2011 o 18:18
    Badziewie
    Kupi ponownie:Nie
    Używa od:nie określono
    To nie puder w kremie a colour supplement(uzupelnienie), pudrow jako takich Lush nie robi, wiec dalam sie skusic temu cudowi w malym pudelku i rozczarowalam sie sromotnie. Przede wszystkim ladowanie lap do sloiczka jest wstretne i niehigieniczne, Lush jako marka slynaca z pomyslowosci ( min. produkty niewymagajace opakowania ) moglby pojsc po rozum do glowy i stworzyc powder colour supplement w pojemniczkach podlegajacych wymianie albo zapakowac to mazidelko w tubke ulegajaca biodegradacji, a tu taki zonk! Nie dosc ze opakowanie do kitu to jeszcze produkt do niczego. Nie wiem czy posiada choc odrobine talku bo nie wchlania sie ani troche, a nie po to kupuje kosmetyk ktorego ma byc nie widac na twarzy zeby go utrwalac pudrem, ktory jest widoczny...odrobine tonuje skore i to wszystko. Po nalozeniu radze nie dotykac twarzy, zwiazac wlosy w konski ogon i nie daj boze sie przytulac - oblepi wszystko. Używam tego produktu od: nie uzywam Ilość zużytych opakowań: zero
    Produkt kupił/a w
    1 osób  uznało tę opinię za pomocną
  • 26 listopada 2011 o 8:50
    Bardzo fajny.
    Kupi ponownie:Tak
    Używa od:rok lub dłużej
    Ostatnio moja skora zaczela sie przesuszac,wiadomo-chlod na zewnatrz, wewnatrz klimatyzacja-nie ma wiec lekko. Odstawilam moj ulubiony podklad Revlonu i zaczelam eksperymenty z bardziej lagodnymi tapetkami. Tego specyfiku uzylam jako podklad-mam najjasniejszy odcien, ktorego na poczatku troche sie przestraszylam,ze bede wygladac jak zombie-nic bardziej mylsnego,ladnie dopasowal sie do karnacji. Ladnie wyrownal koloryt skory,nie wysuszyl, trwaly. Nie moge sie do niego przyczepic,bo to niby bazo-podklad,wiec wszystkiego nie zakryje, na cienie pod oczami potrzebny dodatkowo korektor. Razem z bb creamem sprawdza sie idealnie,a podczas mycia nie czuje zebym zmywala podklad tylko krem-buzia jest gladka, miekka, dla mnie bomba. Odejmuje jedna *,bo nie cierpie podkladow w sloiczkach, ktore trzeba wybierac palcami,a produkt nie jest rzadki,aby mozna go troszke wylac na dlon. Warto sprobowac! Używam tego produktu od: 3 tygodni Ilość zużytych opakowań: 1 duze
    Produkt kupił/a w
    0 osób  uznało tę opinię za pomocną

Artykuły

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej dotworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji jest zabronione oraz wymaga uprzedniej, jednoznacznie wyrażonej zgody administratora serwisu – Burda Media Polska sp. z o.o. Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.
Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych
Więcej informacji znajdziesz tutaj.