Catrice Enter Wonderland, Highlighting Powder (Puder rozświetlający) 

Taki sobie-przeciętniaczek. Jest bardzo słabo widoczny na twarzy i na dodatek szybko z niej znika. Poza tym trzeba sie nieźle namachać aby osiagnąć efekt białej leciutko tafli(nie jest mocno błyszczący-bardzo więć dobry na dzień). Opakowanie bardzo solidne, przez prawie 3 lata chyba używania nic się nie połamało ani nawet nie wytarło z niego(fakt nie nosiłam go ze soba bo nie ma lusterka i jest po prostu brzydkie-infantylne te kwiatki). Niemniej strasznie wydajny i bez żalu go skończyłam. Kupiłam ostatnio jego nastepcę z czarnym opakowaniu(z myślą a na codzień zużyję),ale obawiam się,że to ten sam kosmetyk tylko w czarnym opakowaniu. Ogólnie nie wiem o co tyle szału w recenzjach,ale w tej cenie nie ma bólu no i nie ma dyskotekowego błysku, jest tafla czyli ok.

Kupiłam bo po wypróbowaniu na ręce okazało się że nie ma drobinek tylko tworzy taflę. Opakowanie ma słodziutkie z tymi motylkami. Jest bardzo wydajny, mam go około roku i zużycie jest minimalne a używam go prawie przy każdym makijażu bo jego efekt rozświetlenia podoba mi się najbardziej ze wszystkich rozświetlaczy jakie mam. Używam tego produktu od: chyba rok, od razu jak limitowanka weszła Ilość zużytych opakowań: pierwsze w trakcie

Edycje limitowane zaczęły przyparawiać mnie o poważny zawrót głowy. W pozytywnym i jednocześnie negatywnym znaczeniu. heh... Jeśli zainteresuje się jakimś produktem ze stałej oferty np. firmy Catrice to mam czas na to, aby 10 tysięcy razy "zmacać" go w drogerii, sprawdzić recenzje na wizazu , poczytać o nim na odpowiednim wątku forumowym. Tak. Gdy jednak do sklepów ma wejść edycja limitowana to dostaje małpiego rozumu i z wywieczonym jęzorem biegam od drogerii do drogerii... Bo zaraz wykupią... Bo już nie będę miała możliwości zakupić, wypróbować, nacieszyć się... A, bo takie ładne, nowość i wogle cód, miód i orzeszki hmmm..... Prawda jest taka, że przez takie właśnie zachowanie wiele razy zawiodłam sie na produktach z edycji limitowanych np.Catrice. Okazywało się, że upolowany produkt nie spełnia moich oczekiwań. Z tym rozświetlaczem na szczęście było inaczej:) + najważniejszym plusem jest oczywiście efekt rozświetlenia, czyli upragniona przez większość wizażanek TAFLA; + brak drobinek, brokatu, bądz innych dziwnych wynalazków :P; + wydajność jest naprawde ogromna, mam go od 6-ściu miesięcy, używam dosyć często, a większego ubytku nie zauważyłam; + konsystencja nie jest tak bardzo pudrowa, nie jest suchy, nie pyli przy aplikacji; + opakowanie plastikowe, kwdratowe, przezroczyste, ale estetyczne; +/- I najważniejsza rzecz, która może być plusem, dla mnie niestety jest minusem. Rozświetlacz ten dostępny był tylko w jednym kolorze, który bardzo mi się spodobał. Taki cielisty kolor z odrobiną różu, taki NUDE. Zimny kolorek. Po aplikacji niestety wpada w delikatne złoto, i ociepla się :((( A szkoda. Jeśli ktoś ma jeszcze okazje gdzieś przez przypadek zakupić ten rozświetlacz, to naprawde polecam. Jest o niebo lepszy od rozświetlacza ze stałej oferty essence naładowanego brokatem, bleee. Używam tego produktu od: 6 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1, w trakcie

Zacznę od tego, że urzekło mnie jego opakowanie, dosyć toporne, z prostą klapką bez mechanizmu zamykającego. Pomimo to opakowanie nie otwiera się samoistnie, tylko za namową ;) Kolor samego pudru jest lekko łososiowy, połyskujący na złoto. Po roztarciu otrzymujemy złoto-brzoskwiniową taflę. Piękny wakacyjny(i nie tylko) efekt, rozświetla twarz, ożywia nie przyciemniając ani trochę. Używam na kości policzkowe, trzyma się tam świetnie. \\nMój ideał, którego odpowiednika szukałam wśród minerałów i nie znalazłam.... Liczę, że catrice lub essence wprowadzi coś podobnego do stałej oferty.

Gdy podczas letnich wojaży natknęłam się na pełną szafę Catrice - oczom swym nie wierząc - zgarnęłam ten oto rozświetlacz wprost do koszyka, po raczej znikomych testach na nadgarstku. I całe szczęście okazał się być całkiem udanym szybkim zakupem :) Przede wszystkim należy on do kategorii bezbrokatowych i innych wędrujących po twarzy bombkowych dodatków. Połysk faktycznie lekko opalizuje na złoto...ale nie tak intensywnie jak np. w owianych złą sławą paskach Sleek\\\'a. Jest dość jasny, ale nie "bieli" twarzy, jestem teraz dość mocno opalona i nie rozjaśnia mi szczytów kości policzkowych. Dodam tylko, że jako posiadaczka raczej zółtej niż różowej tonacji skóry - jestem z niego zadowolona. Jest dla mnie miłą odmianą dla typowych chłodnych, różowo-białych rozświetlaczy. Podkreślam jednak, że nie jest on bardzo złoty...to nadal blady róż, złamany jedynie złotem. Trwałość - przeciętna, na mojej tłustej cerze i MAC ma problem, więc cudów nie oczekuję, nie znika i nie wędruje po policzkach. Opakowanie - estetyczne, wydaje się być trwałe...choć ja i tak dbam o kosmetyki, leży sobie grzecznie w komódce i się z całą resztą towarzystwa nie niszczy ;-) Wydajność - myślę, że niezła, tym bardziej, że używamy go jedynie jako akcent w makijażu. Cena - 17.99 , moim zdaniem do przyjęcia jak za ten kosmetyk Dostępność - jak większość Catrice - nie w każdym mieście są szafy, a jak już są - to różnie z zawartością, tym bardziej, że to Limitowana Edycja. Ogólnie - polecam, jeśli ktoś na niego trafi - sądzę, że nie pożałuje zakupu. Używam tego produktu od: 1.5 mies. Ilość zużytych opakowań: 1 op.

Czekałam na tą LE z zapartym tchem, głównie ze względu na rozświetlacz. Nie żebym była w potrzebie, ale wiedziałam, ze jeśli go nie kupię i nie sprawdzę, będę żałować ;) Udało mi się trafić na stand "dziewiczy" wprost i mogłam chwycić upragnione opakowanie w dłoń. Nawet maźnęłam się testerem, fajerwerków nie było, ale mój entuzjazm nie opadł. Teraz, po tygodniu używania mam mieszane uczucia. Na wstępie zaznaczę, ze piszę jako fanka rozświetlaczy, a jeśli kosmetyk daje efekt "tafli", czuję jakbym umarła i trafiła do rozświetlaczowego raju :P Dlaczego więc zaznaczyłam, iż nie wiem czy go polecam ? A więc : Kosmetyk ma fajne opakowanie, kalkomania z motyli jest niezła, nie tak tandetna jak na lakierach czy błyszczykach ;) Opakowanie w miarę wygodne. Sam rozswietlacz ma kolor bladego rózu i tutaj jest mała zmyłka, bo o ile w opakowaniu jest różowym puderkiem, o tyle na skórze daje zlocisty poblask w formie tafli i tyle. Czyli w sumie zadanie spełnia. Ale tu zaczynam krecic nosem, bo ten złoty blask jest naprawdę intensywny i nie bardzo miałam pomysł jak go używac, aby efekt aż tak nie rzucał się w oczy. Najlepszy efekt dawała aplikacja wyłącznie na dekolt, bo twarz nim rozświetlona była jakaś "sztuczna". Będziecie się śmiać, ale gdy próbowałam rozświetlac nim kosci policzkowe, efekt nasunął mi na myśl Wielkiego Elektronika z niezapomnianych " Podroży Pana Kleksa" :D No więc efekt mocny, dla mnie prawie karnawałowy :( No i jeszcze coś - jest miękki i pylący, trochę mnie to denerwowało ... Podsumowując, fajny kosmetyk na duze wyjścia, chyba, ze ktoś lubi bardzo wyrazisty blask. Myślę, ze ma szansę spodobać się , może osobom o cieplejszym typie urody niz mój :) UPDATE 11.01.2012 : Krotko mówiąc : " Przepraszam , Catrice " ;-) Nie wiem co nie tak było z poprzednim, posiadanym przeze mnie egzemplarzem, ale od tygodnia ponownie cieszę się tym uroczym ( a jakże ) rozświetlaczem i jestem absolutnie zachwycona. Efekt juz nie wydaje mi się przesadzony, a produkt nie pyli. Być może winowajcą był pędzel ... W każdym razie bardzo go lubię i z przyjemnością używam. Jest subtelniejszą i bardziej różową ( cieplejszą ) wersją cudnego rozświetlacza Essence z TE Circus, Circus. Zdecydowanie 5 gwiazdek !