Moje usta mają tendencję do bycia spierzchniętymi, suchymi, czasem popękanymi. Zwłaszcza w zimniejsze pory roku daje mi się to we znaki, kiedy w najlepsze oblizuje usta na wielkim mrozie. Staram się w związku z tym dbać o nie jak mogę najlepiej, zwłaszcza, że w makijażu bardzo sobie cenię estetyczny, dokładny i mocny makijaż ust. Suche skórki? Nie może być.
Produktu tego nie kupiłam – nie mam specjalnie zaufania do produktów do ust w sztyftach czy tubkach – ale dostałam go od mojej znajomej, która rozdawała ogromne zapasy jej kosmetyków. Początkowo sądziłam, że to próbka – 6ml to jednak wyjątkowo malutka pojemność, nawet tubkowane pomadki z Ziaji mają 10ml. Nie wiem ile ten produkt kosztuje, ale mam nadzieję, że jest tani, bo jego wydajność jest dosyć przeciętna i nie starczył mi on na specjalnie długo.
Według producenta, ten produkt da mi <i>ukojenie suchych i popękanych ust</i>. Cóż, fakt faktem zaraz po użyciu usta są miękkie i ewentualne uczucie spierzchnięcia znika, ale jest to efekt chwilowy. Już po kilkudziesięciu minutach czuję bowiem, że moje usta wracają do początkowego stanu. Zatem mogę powiedzieć, że <b>produkt ten zapewnia tylko chwilową ulgę i działa wyłącznie doraźnie</b>.
Podobno zawiera w sobie mentol, który chłodzi usta, niemniej jednak ja go nie wyczuwam. Dla mnie ten produkt pachnie medycznie i <b>wcale nie zapewnia efektu chłodzącego</b>. Bardzo szybko się wchłania, ale nie uznaję tego za plus ze względu na fakt, że z chwilą wchłonięcia się znika wspomniany już przeze mnie komfort i ulga. Lubię czuć, kiedy produkt do pielęgnacji ust trochę na nic „posiedzi” i faktycznie zapewni mi długi i odczuwalny efekt.
<b>Zawiera średni faktor UV</b>, co jest dla mnie plusem. Może nie jest to zbyt duża ochrona, ale zadowalająca. Po wchłonięciu się tego usta można bez większych problemów nałożyć pomadkę na usta, wcześniej raczej tego nie zalecam, bo szminki „ślizgają” się po pomadce i kolor osadza się bardzo nierówno.
Tubka jest wygodna w użyciu, zarówno bezpośrednio na usta, jak i na palec. Produktu jest w niej jednak za mało, a żeby porządnie pomóc spierzchniętym ustom trzeba użyć trochę większą ilość kosmetyku, przez co Nivea dostaje ode mnie burę za niską wydajność. Podoba mi się również to, że opakowanie jest zamknięte w kartoniku dzięki czemu mamy pewność, że nikt wcześniej nie otwierał tubki i nie wąchał jej zawartości, a tym samym nieumyślnie nie skrócił nam terminu ważności do zużycia (zwracajmy na to uwagę, po otwarciu każdorazowo do produktu dostaje się tlen, który powoli ale sukcesywnie niszczy kosmetyk, na większości opakowań mamy znaczek przedstawiający otwarty kremik a obok niego liczbę w miesiącach po której od otwarcia kosmetyk nie nadaje się już do użytku).
Kiedyś miałam już jakiś produkt do pielęgnacji ust Nivea, był to sztyft, bodajże miodowy. Pamiętam, że całkiem przyzwoicie mi się sprawdzał. Sądziłam, że produkt tej marki, rekomendowany jako wręcz medyczna pomoc dla mocno przesuszonych ust sprawdzi się jeszcze lepiej, ale niestety dość mocno się przeliczyłam. Wypróbuję jeszcze inne produkty Nivei do pielęgnacji ust, ale ten konkretny balsam już nigdy więcej nie zagości w mojej kosmetyczce..
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie