Alverde, Coffein-Shampoo Grüner Kaffee (Szampon do włosów cienkich i osłabionych z wyciągiem z zielonej kawy i kofeiną)

Całkiem niezły codzienny szampon. Niestety przy częstym używaniu nieco swędzi mnie skóra głowy. Szampon nie robi nic specjalnego, nie przedłuża świeżości, nie dodaję objętości. Włosy wyglądają ok ale bez szału.
Dość dobrze się pieni, konsystencja jak na naturalny szampon jest bardzo przyjemna.

Pluję sobie w brodę ale postanowiłam przetestować szampon Alverde, bo "chciałam zaoszczędzić" i w tym celu kupiłam nie jedną, ale DWIE(!) butelki szamponu (kofeinowy i do włosów farbowanych) i teraz mam zagwózdkę, któremu napisać bardziej hejterską opinię. Zacznę od kofeinowego, bo dokonał większych zniszczeń...

Żadnych SLSów? Super, ale alkohol na początku składu to chyba największy minus tego produktu. Wysuszył mi skalp i to w taki sposób, że wyskoczyły mi czerwone "wyspy" podrażnionej skóry, okropne swędzenie, odpadająca przesuszona skóra, płacz i zgrzytwanie zębów - tak to mniej więcej wyglądało po zużyciu butelki (na szczęście małej) tego szamponu...

Jakby tego było mało, pomimo takich zniszczeń, produkt kompletnie nie domywa włosów, nie wiem czy to sprawa ciężkiego rozprowadzania się (trzeba go dać naprawdę sporo), czy po prostu złej jakości, ale włosy notorycznie pozostawały po nim przetłuszczone.

Zapach ok, cena niska (ale co z tego), wydajność (na szczęście) mała.

Skutecznie zraziłam się do marki.

na moich grubych ciężkich włosach sprawdził się najlepiej spośród wszystkich szamponów Alverde jakie miałam
Bardzo dobrze je oczyszczał
pozostawały świeże na długi czas
nie plątał aż tak bardzo
ładnie się błyszczały
dobrze odżywkę przyjmowała
odbite od nasady głowy
minusów nie miał w moim odczuciu może jedynie cene i oczywiście dostępność

Używam tego produktu od: 3 miesiące
Ilość zużytych opakowań: 2 opakowania

Naczytałam się dużo o Alverde. Jakiś czas temu byłam w Budapeszcie. Jakoś w życiu nie pomyślałabym, że spotkam tam drogerie DM. Wzięłam więc ten szampon w ciemno, licząc na hit *bo to w końcu to słynne Alverde* i mocno się przeliczyłam.

Dawno nie spotkałam tak złego kosmetyku. Jego używanie nie przynosi żadnych korzyści (poza łagodniejszym od innych drogeryjnych szamponów składem pozbawionym silniejszych detergentów i silikonów), tylko szkody.

Po pierwsze - nie domywa włosów, bądź sprawia, że szybciej się one przetłuszczają, bardzo szybko sprawiają wrażenie nieświeżych. Wieczorem myje nim włosy i rano mam ochotę umyć ponownie. Normalnie mogę myć włosy co 2-3 dni.

Szampon ekstremalnie plącze moje włosy. Zbija w strąki, kolonie, tworzy mega supły nie do rozplątania - jego \'osiągnięcia\' w tej dziedzinie są doprawdy zadziwiające - jeszcze nigdy nie miałam takich problemów z rozczesaniem włosów. Ponad to wysusza włosy - bardziej się one puszą, są bardziej szorstkie, niemiłe w dotyku. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że stają się bardzo dziwne w swej fakturze. Elastyczniejsze to za dobre słowo, one są takie jakby gumowe, aż nie wiem jak to opisać, ale jest to bardzo nie miłe wrażenie.

Używam go jakieś dwa tygodnie i mam dość. Z pewnością nie zużyję go do końca. Nawet od mycia pędzli boję się go zużyć, więc albo komuś go wcisnę, albo wyląduje w koszu. Zważywszy na to, że moje włosy nie należą do problemowych i wymagających, naprawdę nie mogę się nadziwić jaki beznadziejny jest ten szampon.

Używam tego produktu od: 2 tygodnie
Ilość zużytych opakowań: początek pierwszego

Wszystkie pozostale szampony Alverde bija go na glowe, nie wspomne juz o jego kofeinowym odpowiedniku z Alterry!

Wlasciwie nie robi z wlosami...nic. Niby myje, ale bez szalu, nie daje specjalnego uczucia czystosci i lekkosci, a juz na pewno nie dodaje wlosom witalnosci.

Moim zdecydowanym ulubiencem jesli chodzi o Alverde pozostaje szampon z hibiskusem (rozowy).

Używam tego produktu od: kilku tygodni
Ilość zużytych opakowań: jedno

Nie wiem czy znajdę jakiekolwiek plusy ;)

Minusy:
- Konsystencja.
- Zapach... Po myciu strasznie śmierdzą :/
- Wydaje mi się, że obciąża włosy. Muszę myć codziennie, bo już na drugi dzień są przyklepane/tłuste.
- Słabo się pieni.
- Odkąd używam ten szampon, pojawił mi się łupież.

Podsumowując... Nie wrócę już do niego ;)

Używam tego produktu od: Nie pamiętam
Ilość zużytych opakowań: Jedno

Z tej serii mialam juz tonik wzmacniajacy wlosy i okazal sie dobry.
Szampon zly nie jest, aczkolwiek ma wyjatkowo dziwna konsystencje, jeszcze nigdy takiej nie mialam, gdyz jest to cos jak galareta. Przyznam, ze srednio mi odpowiada, mam ewidentne skojarzenia z galaretka spozywcza, szczegolnie, ze kolor tez jest lekko zoltawy.

Jesli chodzi o wlasciwosci:
Przede wszystkim oczyszcza wlosy bez ich obciazania. Nie zawiera silikonow, jest lagodny, nie robi koltunow na glowie. Mialam wprawdzie maly problem z domyciem wlosow po pudrze zwiekszajacym objetosc, ale dal rade, musialam po prostu uzyc go troche wiecej.

Wlosy sa po nim:
~ odswiezone
~ ladnie pachna (zielona kawa pachnie prawie tak samo jak zielona herbata)
~ dobrze sie ukladaja (choc z tym tez roznice bywa)
~ lsnia (aczkolwiek mam farbowane, wiec i tak lsnia)
~ sa miekkie, a przede wszystkim sypkie; szampon ich nie obciaza
~ sa puszyste, ale w ogole nie maja objetosci. Sa calkowicie przyklapniete u nasady

Zauwazylam, ze nie przyczynia sie do szybszego wyplukiwania koloru, mimo ze wcale do takich wlosow nie jest przeznaczony.

Jesli chodzi o dzialanie wzmacniajace to go jakos nie zaobserwowalam. Generalnie nie mam zbytniego problemu z wypadaniem wlosow, ale po toniku z tej samej linii, zaczelam ich na szczotce znajdowac o wiele mniej. W przypadku samego szamponu (nie uzywalam tych dwoch produktow jednoczesnie, najpierw zuzylam tonik, a potem szampon) nie ma az tak drastycznej roznicy.

Podsumowujac:
+ Oczyszcza wlosy
- Nie wzmacnia ich w tak widoczny sposob jak tonik z tej serii
- Nie lubie zelowat0-galaretowanej konsystencji

Używam tego produktu od: 3 tygodni
Ilość zużytych opakowań: 1 cale

Niestety szampon nie dla mnie. Dobrze myje, wlosy sa po nim puszyste, ale bardzo podraznial mi skore glowy i wlosy zaczely mi wypadac, a on przeciez jest przeciw wypadaniu. W polowie butelki sie poddalam. zaczelam uzywac innego naturalnego i odrazu poczulam ulge. Skora glowy odprezyla sie w trakcie mycia, nic mnie juz nie pieklo, wlosy po kilku razam przestaly leciec jak liscie z drzew na jesien.
tyle pochlebnych recenzji o nim czytalam, ale coz... moja skora glowy go nie polubila.



Używam tego produktu od: ze 2 m-ce temu
Ilość zużytych opakowań: 1/2 butelki reszte zuzylam jako mydlo w plynie do rak