Jest to pierwsze serum w mojej przeciwzmarszczkowej "karierze", mam 29 lat i jak dotąd mam doświadczenia tylko z raczej lekkiego kalibru kremami przeciwzmarszczkowymi czy Clinikowską serią pod oczy.
Serum poleciła mi konsultantka Clinique (mimo że stosuję ich pielęgnację od lat, to spotkanie z tą panią naprawdę mi pomogło, tzn doradziła mi co mam zmienić, co odstawić, a co sprawdzi się lepiej u mnie - także jeśli chodzi o kolorówkę. Jeśli macie w swoim mieście okazję skorzystać z bezpłatnej konsulatacji - szczerze polecam!). Specyfik poleciła mi stosować pod oczy i w miejscach u mnie strategicznych, czyli tam gdzie widzę pierwsze zmarszczki - wokół ust, obok nosa. Nie na całą twarz, bo nie ma jeszcze takiej potrzeby, poza tym serum jest kosztowne i nie mam ochoty płacić co miesiąc 200-300 zł na jeden kosmetyk. Poza tym ważna rzecz, o której mało osób tu wspomina, a co wpływa na negatywne opinie o tym serum - stosuje się je POD krem, a nie ZAMIAST kremu. Jeśli ktoś nie "zagruntuje" skóry odpowiednim kremem, najlepiej też anti-ageing, to faktycznie może odczuwać ściągnięcie, pieczenie, wysuszenie.
Serum na mojej bardzo suchej, naczynkowej skórze sprawdza się naprawdę znakomicie. Taki efekt czarodziejskiej różdżki - skóra praktycznie natychmiast się wygładza, nabiera ładnego kolorku, napina się, promienieje. Serum bardzo dobrze działa na powiększone pory, stosuję je okazjonalnie na szczyty policzków i jestem zachwycona natychmiastowym efektem. Jeśli chodzi o bardziej długofalowe efekty, o których po 6 tygodniach stosowania mogę już napisać, to też takie występują - delikatne kreski, które miałam pod oczami są mniej widoczne, spłycone. Podobnie z bruzdami obok nosa. Ale faktycznie - moje pierwsze zmarszczki były w stanie ledwo wykluwającym się, nie było tragedii, mam teraz wrażenie że ich powstawanie zahamowałam, a przez napięcie skóry są widoczne mniej. Także tutaj plus i jestem pozytywnie zaskoczona moją pierwszą przygodą z serum do twarzy. Zdecydowanie zostaje w mojej pielęgnacji na stałe.
Co do aplikacji - serum jest bardzo rzadkie, wodniste, białawe. Pipeta jest fajnym, aptecznym rekwizytem. Po nałożeniu na twarz skóra lekko mrowi, szczypie. Kosmetyk jest mega wydajny, mała kropla starczy na pokrycie sporych obszarów twarzy. Stosuję go tylko wieczorem, bo zauważyłam, że po nałożeniu serum rano na okolice oczu powoduje, że przy np. makijażu niewchłonięte do końca serum może podrażniać oczy. Niby tak być nie powinno, ale noszę szkła kontaktowe i u mnie występuje niestety podrażnienie. Używam go więc tylko na noc i tutaj nie mam tego problemu.
Jeśli chodzi o minusty to zdecydowanie jest to cena (ale nie jest to tak aż wielki minus przy niesamowitej wydajności tego specyfiku!), opakowanie - wolałabym pompkę, ta pipetka jest gadżeciarska, ale niekoniecznie higieniczna czy wygodna. No i też podrażnienie oczu, jeśli serum się do nich dostanie.
Nie wiem czy do niego wrócę, pewnie tak, chociaż kusi mnie bardzo serum z Biochemii - sporo tańsze, a ponoć skuteczne.
Używam tego produktu od: 6 tyg
Ilość zużytych opakowań: 1 op