Krem Sorayi kupilam glownie do stosowania na szyje i dekolt, poniewaz zal mi bylo marnowac na te partie kremu Guerlain, ktorego akurat uzywalam do twarzy. Poczatkowo swietnie sie wkomponowywal w moja podzielona pielegnacje, ale przelom nastapil, gdy w pewnym momencie Guerlain zabraklo i zostala mi Soraya. Zaczelam wiec uzywac rowniez do twarzy.
Konsystencja kremu bardzo mi odpowiadala. Nie byl rzadki, a wiec czuc bylo z jego strony wyrazna pielegnacje, ale nie byl tez gesty, co powodowalo, ze szybko sie wchlanial i nie zostawial na twarzy nieprzyjemnego filmu.
Dzialanie zaskoczylo mnie na plus. Moze nie zwala z nog, nie nalezy oczekiwac przenoszenia gor, ale daje sobie rade z przesuszona skora. Uzywalam go glownie na noc, choc pod makijaz czasami tez, aczkolwiek niechetnie, gdyz nie ma filtra, a poza tym na dzien mialam inny krem.
Moja wieczorna pielegnacja wygladala nastepujaco:
1. Nakladam serum, delikatnie wklepuje
2. Nakladam spora ilosc tego kremu, delikatnie wklepuje
3. Ide spac
Krem naprawde szybko sie wchlanial, byc moze bylo to zasluga wklepywania, a nie wcierania, ale mimo braku swiecacej buzi, nadal dzialal.
Nastepnego ranka moja skora czula sie dobrze, byla nawilzona , gladka. Moze zwyjatkiem czola, ktore jest u mnie bardzo wymagajaca i koszmarnie wysuszona partia twarzy. Ono czulo niedosyt.
Pod makijazem sprawdzal sie w sam raz, nie jest tlusty, nie rolowal sie, bez problemu rozprowadzalam podklad. Nie wplywal na trwalosc makijazu, choc po kilku godzinach czulam nieprzyjemne sciagniecie skory, powoli przestawal dzialac.
Niestety nie ma filtra, a to dla mnie spory minus. Z reszta odkrylam potem rewelacyjny krem z filtrem na zime (Clarins), ktorego nie zamienie na zaden inny i stosowalam Soraye juz tylko na noc lub po domu.
Opakowania ma dwa: jedno zewnetrzne papierowe pudelko – przesliczne, jak z wyzszej polki. Drugie docelowe - tandetne plastikowe okragle zakrecane, odpowiednie do ceny.
Na szyi i dekolcie krem sprawdzal sie pozytywnie, czyli nawilzal prawidlowo, zadnych spektakularnych efektow nie bylo, ale tez zadnych wiekszych niedociagniec.
Nie powiem, ze krem zlikwidowal calkowicie moje zmarszczki na czole, ale zrobil cos, czego nie udalo sie kremom Guerlain: jak marszczylam czolo, tworzyly sie na nim zmarszczki mimiczne, ktore po zaprzestaniu marszczenia nie znikaly od razu, lecz dopiero po dluzszej chwili. Teraz znikaja szybciej :jupi:. Nie wiem jak dlugo sie ten efekt utrzyma, poniewaz krem mi sie skonczyl i obecnie stosuje inny, ale moze uda mi sie to podtrzymac.
Zapach ma swiezy, lekki. Preferuje kremy bezzapachowe, ale ten znosilam bez zadnego problemu. Jest przyjemny.
Pojemnosc 50ml za okolo 22zl to dobra relacja ilosc-cena-jakosc.
Daje 4* z uwagi na pewien niedosyt, ale na pewno polecam, to swietny krem w tej kategorii cenowej.
Używam tego produktu od: listopada
Ilość zużytych opakowań: 1 cale