AA Therapy, Natłuszczający krem ochronny do skóry wrażliwej i alergicznej 

Jakiś czas temu go zgłosiłam, czas na ocenę :)) Mrozy jakie panowały kilka tygodni temu zmasakrowały skórę na mojej twarzy - nigdy nie miałam tak bardzo przesuszonej skóry jak wtedy. Twarz była strasznie ściągnięta, z suchymi skórkami w zazwyczaj tłustej sferze T, a na policzkach przypominała papier ścierny.. Pobiegłam do apteki po jakiś krem ochronny, który ukoi skórę i ochroni ją przed dalszymi nieprzyjemnymi skutkami spowodowanymi przez mrozy - i pani poleciła mi właśnie ten krem. W domu od razu weszłam na wizaż żeby sprawdzić jego opinię, których nie było.. ;) tak oto stałam się królikiem doświadczalnym :) Krem nałożyłam na oczyszczoną twarz od razu po jego zakupie - przyniósł ulgę prawie od razu, niwelując uczucie ściągnięcia i pieczenia. Jest niesamowicie tłusty i zostawił na twarzy bardzo tłusty film - wyglądałam, jakbym nasmarowała się olejem... Ale wchłonął się dość szybko i ta tłusta warstwa nie była aż tak bardzo dokuczliwa, tym bardziej, że nie wychodziłam z domu. Następnego dnia pojawił się problem nałożenia makijażu - bo to przecież krem mający ochronić skórę przed mrozem, ale przez to, że zostawiał tak tłustą warstwę na twarzy nie było mowy żeby tak wyjść z domu. Nałożyłam go więc, odczekałam około 30-40minut, żeby dać mu szansę porządnie się wchłonąć i jak najlepiej zadziałać, po czym usunęłam tłustą warstwę za pomocą bibułek matujących. Skóra była gładka, także świadczyło to o tym, że krem w dostatecznym stopniu się wchłonął. Nałożenie na niego makijażu nie stanowiło problemu, z czasem w ciągu dnia okazało się, że krem bardzo dobrze sprawuje się pod makijażem, nic mi się nie zrolowało ani nie powstały żadne smugi. Przez kilka kolejnych dni kiedy panowały mrozy robiłam tak jak pisałam powyżej + smarowałam tym kremem twarz na noc, żeby ją nawilżył. Jestem zadowolona z efektów, skóra wróciła do poprzedniego stanu, wiadomo, że nie jest idealnie nawilżona, ale zimą prawie nigdy nie jest, także nie mam co narzekać :) Obecnie stosuję tylko w domu, żeby chronił przez wysuszaniem przez suchym powietrzem jakie jest w mieszkaniu przez kaloryfery. Od kiedy skóra wróciła do lepszej kondycji krem o wiele wolniej się wchłania. Podsumowując : + ulga dla suchej, ściągniętej, podrażnionej skóry + stosowany regularnie poprawia kondycję skóry, nawilża ją, i do tego naprawdę chroni przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi + tłusty, nieestetyczny film daje się łatwo bezinwazyjnie usunąć + po usunięciu nadmiaru z twarzy nadaje się po makijaż + nie zawiera konserwantów, parabenów, jest naprawdę godny polecenia skórze wrażliwej - ma w składzie wodę. Z tego co się orientuję "cold cream" powinien być bez wody - na pierwszym miejscu w składzie zapychająca parafina.. mnie na szczęście nie zapchał, ale pewnie dla osób z problemami trądzikowymi może się nie nadawać - zostawia tą strasznie tłustą warstwę... wiem, że to dla ochrony, ale wyjście na ulicę z buzią posmarowaną tym kremem bez usunięcia tłustego filmu gwarantuje na bank, że każda napotkana osoba będzie się za wami oglądać pełna zdumienia, dlaczego wysmarowaliście sobie twarz olejem :) Zaznaczyłam, że nie wiem czy kupię ponownie, bo pewnie jak przyjdzie następna zima i kolejne silne mrozy to pewnie wypróbuję inny cold cream :) Co nie znaczy, że ten był zły - ma swoje minusy, ale naprawdę mi pomógł w momencie, kiedy moja skóra była okropnie przesuszona. Używam tego produktu od: kilku tygodni Ilość zużytych opakowań: jedno