Ja i kremy BB to dopiero raczkujące połączenie, ale mimo wszystko ten produkt absolutnie nie przypadł mi do gustu.
Łącznie testowałam 4 kremy i poza absolutnym niewypałem od Skin79, recenzowany bebik wypada najgorzej.
Przede wszystkim - nie matuje. Mam cerę mieszaną po Peach Green Tea cała buzia mi się świeci. Poza suchymi skórkami, które nadal widać. Niemniej - nie jest to taki piękny blask jak w przypadku Peach Pore Sake tej samej firmy. Jest to po prostu brzydkie błyszczenie. Dziś wykorzystałam krem ostatni raz, naprawdę nie mogłam już znieść tego efektu, zmyłam połowę twarzy i nałożyłam Aqua Petit Jelly z Holika Holika dla porównania. Strona z Aqua Petit miała ładny blask. Strona z Peach Green Tea - świeciła się jak psu pewna męska część ciała.
Dodatkowo - absolutnie nie przypadł mi do gustu kolor. Jest dziwny. Wybrałam 2, bo mam jasną karnację, ale nie do tego stopnia, żeby nie móc sobie dobrać podkładu drogeryjnego - zazwyczaj najjaśniejszy się sprawdza. Wiedząc, że BB są nastawione na azjatycki rynek dla kobiet o ekstremalnie jasnych cerach, a także pamiętając że jest lato wybrałam ten ciemniejszy odcień. I powiem szczerze - niby pasuje do szyi, ale jednak jest coś w nim takiego, że mam wrażenie, że moja twarz jest po prostu za ciemna. Nie umiem tego wytłumaczyć. Nie jest za ciemny, ale jednak daje taki brzydki ciemny efekt. Dziwne. Plus sam kolor - nie wpada w róż, dzięki wielkie! Ale nie jest też żółty (takie preferuję). Niby nie jest błotnisty, ale jest w nim coś takiego, moim zdaniem ziemistego, ciemnego. Dla porównania załączam zdjęcia 3 posiadanych odlewek. Nie widać tego dobrze, ale mimo, że pozostałe BB są też w ciemniejszym tonie (oba #2), to ten wypada przy nich jakoś ziemisto, niezdrowo. Niby na pierwszy rzut oka nie mam czego się przyczepić, ale wygląda jednak z bliżej niewyjaśnionych powodów źle.
Ma natomiast przepiękny zapach i przyjemną konsystencję. Nie za rzadką, ale nie jest gęsty. Świetnie rozprowadza się na twarzy, nie tworzy smug.
Krycie ma raczej słabe. Wiem, że to BB, ale kryje słabiej niż Peach Pore Sake. Przy dwóch warstwach mam efekt maski, a jednocześnie nadal nie ma dobrego krycia. Zeby było jasne - nie wymagam od BB ukrycia niedoskonałości, mam obecnie syfilis na czole, ale wiem, że nie mogę wymagać od takiego kremu, żeby obcych nie było widać. Wymagam natomiast tego, żeby wyrównał koloryt cery i ukrył czerwone poliki, z którymi dzielnie walczę. Ten spisał się średnio.
Jeśli chodzi o trwałość - średnia. Po 3 godzinach czuję potrzebę dołożenia go. W obecne lipcowe upały świeci się jeszcze straszniej i słabo je znosi. Znów zdecydowanie przegrywa z Pore Sake.
Co do wydajności - bardzo ładnie. Odlewka 2 g (mały słoiczek) starczyła mi na jakieś 6 użyć.
Podsumowując - krem absolutnie nie przypadł mi do gustu ze względu na świecenie. Napisałabym, że nada się do suchej skóry, ale to w końcu krem matujący, więc coś tu nie gra. Ma słabe krycie, u mnie nie spisał się z wyrównaniem kolorytu skóry i nadaniem buzi efektu "I\'m sexy and I know it". Trwałość też nie powala. Jest za to bardzo tani, więc zawsze jakiś plus.
Ilość zużytych opakowań: 6 użyć - odlewka 2 g