Generalnie jestem zwolenniczką eyelinerów w płynie, ale czasem skuszę się na jakąś żelową nowość.
Po Wibo sięgnęłam chętnie - akurat trafiłam na promocję, no i byłam świeżo po lekturze dobrych opinii na Wizażu ;)
+ cena
+ dostępność
+ wygodne opakowanie
+ całkiem niezły pędzelek, wygodnie maluje się nim kreski (chociaż jakość wykonania nie powala)
+ dobra konsystencja żelu, właściwie jest to bardziej tłustawy krem, co mi osobiście odpowiada
+ łatwo namalować kreskę (proponuję raczej metodę stempelkową niż wykonywanie kreski jednym pociągnięciem)
+ ładna, głęboka czerń (jeżeli u kogoś wychodzi wyblakła, to raczej trafił na zwietrzały egzemplarz, świeży produkt daje bardzo nasycony odcień)
+ trwały, raczej nie było problemu z rozmazywaniem.
Zwolenniczkom cienkich, subtelnych kreseczek raczej odradzam współpracę z dołączonym pędzelkiem, nadaje się od raczej tylko do grubych krech. Osobiście właśnie takie lubię, więc jestem zadowolona.
Trzy rzeczy, które nie pasują mi w tym produkcie (właściwie jest to zarzut do wszystkich eyelinerów w żelu):
1. konieczność dokładnego wymycia pędzelka zaraz po użyciu. Z drugiej strony, pędzelek w tym produkcie jest raczej marnej jakości - włosie jest niby krótkie, ale po kilku(nastu) myciach straciło cały kształt, dodatkowo skuwka bardzo szybko się połamała.
2. nie jest to produkt, który można wrzucić do szuflady i wrócić do używania np. po roku, bo jego właściwości z miesiąca na miesiąc są coraz gorsze. Ja swój egzemplarz kupiłam chyba jakieś 1.5 roku temu, używałam regularnie przez pół roku, po czym wróciłam do płynnych eyelinerów. Teraz przypomniałam sobie o tym produkcie i niestety nie jest już tak rewelacyjny jak na początku: konsystencja co prawda dużo się nie zmieniła, ale czerń nie jest już nasycona, robi raczej szare plamy i widzę, że trzeba by się było pomęczyć ze zrobieniem pięknych, kruczoczarnych krech (a kiedyś zajmowało to sekundkę).
3. wydajność. Jest za duża - uważam, że nie da się zużyć produktu do samego końca, nawet używając go codziennie. Po co mi aż tyle tego eyelinera, skoro i tak uda mi się maksymalnie wypaćkać 1/3 zanim straci właściwości? Dużo chętniej sięgnęłabym po słoiczek 3x mniejszy, bo miałabym przynajmniej pewność, że go wykorzystam. To samo dzieje się w przypadku innych eyelinerów w żelu - robią piękne krechy przez kilka miesięcy, a później trzeba albo wyrzucić, albo kombinować, na co nie mam ochoty. Swój eyeliner Wibo zużyłam może w 1/5 i teraz już do niczego się nie nadaje (marnotrawstwo i produktu, i moich pieniędzy).
Powyższe trzy cechy sprawiają, że nie przepadam za eyelinerami w żelu i raczej więcej żadnego nie zakupię. Polecam jednak ten produkt fankom tego typu kreskówek, jest taniutki, a całkiem dobry (mnie najbardziej przypadła do gustu kremowa, lekko tłustawa konsystencja).
Używam tego produktu od: ponad 1.5 roku
Ilość zużytych opakowań: 1 zużyte w 1/5, reszta raczej do wyrzucenia.