Jakież to szczęście, że gusta mamy tak różne! Co kobieta to inna tapeta ;) Gdyby nie nasze wyszukane preferencje, producenci nie mieliby co produkować ;) To było pół żartem, pół serio, pod wpływem recenzji niżej. Ale teraz tak całkiem poważnie.
Żyjemy sobie z Hello Flawless już półtora roku, więcej niż zalecane, i nie mam mu właściwie nic do zarzucenia.
Hello Flawless w Pl dostępny jest w 9 odcieniach. Posiadam najjaśniejszy odcień Ivory (I\'m pure 4 sure - ach, te benefitowe nazwy ;) ) i z koloru jestem zadowolona. Nie mam porcelanowej cery, ale zawsze wybieram najjaśniejsze kolory. Tak na wszelki wypadek. Mój ładnie dopasowuje się do cery, nie pamiętam ani jednego razu żeby się utlenił czy zmienił kolor.
Podkład jest na bazie wody, więc jest bardzo płynny, myślę, że można to nawet zobaczyć na wrzuconym zdjęciu. Chociaż nigdy nie zdarzyło mi się, żeby się rozwarstwił, zawsze go wstrząsałam przed użyciem. Podkład pachnie, delikatnie, powiedziałabym pudrowo. Trochę się utrzymuje na skórze, ale mi to nie przeszkadza.
Co do obietnic podkład ma rozświetlać i delikatnie kryć (krycie od lekkiego po średnie). Czy rozświetla, powiedziałabym średnio, jeśli masz suchą cerę; dobrze, jeśli mieszaną, jak ja ;) Plusem jest, że nie ma w nim ani jednej migoczącej drobinki! Bo mają to do siebie -niestety- rozświetlające podkłady. Tak czy inaczej, daje efekt bardzo świeżej cery, takiej zdrowej, promiennej. Delikatnie odbija światło na szczytach kości policzkowych, nosa, daje ładny, promienny efekt. Jakby się było trochę młodszą... :P
Jeśli chodzi o krycie, można je stopniować, bez efektu gipsu na twarzy. Jest półtransparentny, co bardzo mi się podoba, ale przy tym \'zamazuje\' zaskórniki, rozszerzone pory, delikatnie też maskuje zaczerwienienie - możecie ocenić na zdjęciach. Suche skórki na nosie zostały, były nawet podkreślone, ale im starsza jestem, tym bardziej się przekonuję, że tak naprawdę żaden podkład nie będzie leżał dobrze na suchej skórze, nie mówiąc już właśnie o suchych, łuszczących się \'plackach\' na twarzy.
Z obiecanym efektem naturalnej twarzy - zgadzam się w 100%. Ponoć podkład ma zawierać kompleks nawilżający, witaminę C i E, chronić przed zanieczyszczeniami i starzeniem się skóry. Czy tak jest w rzeczywistości, trudno mi określić. Nie pogorszył mojej cery, nie mam jeszcze widocznych zmarszczek z racji wieku po prostu. Nie używałam go też codziennie, bo mam kilka podkładów i lubię je zmieniać, być może wtedy różnica byłaby zauważalna. Na pewno skóra po nałożeniu jest bardzo miękka i gładka, więc może jest w tym jakieś ziarenko prawdy ;)
Sama zastanawiam się też czy lepiej mi się go nakładało palcami czy flat topem. I ten i ten sposób był dobry, przy czym z pomocą palców krycie zawsze wychodziło mi mocniejsze, a z pędzlem krycie mniejsze, a paradoksalnie zużywałam wtedy więcej podkładu. Taka sytuacja :) Bywało, że trochę robił smugi, musiałam go docierać, np. przy skroniach na policzkach, ale to dla mnie nie minus, bo on super się stapiał zawsze ze skórą, tak czy inaczej, czy miałam czas \'dopieścić\' się rano, czy musiałam zrobić makijaż w 3 minuty.
Kupiłam go z pewną obawą, że będę się po nim strasznie świecić, bo mam mieszaną cerę, nawet w kierunku tłustej, ale moje obawy okazały się niepotrzebne, bo zawszy byłam usatysfakcjonowana efektem. Z tym, nie powiem, udało mi się trafić. Wyglądał zawsze świeżo, bez przetłuszczania cery.
Wiadomo, że w zależności od warunków: zima, lato, klimatyzacja, odpoczynek, sport, impreza, wilgotność powietrza/deszcz, itp., itd. wygląd i trwałość podkładu się zmieniają. Dlatego ja generalnie nie lubię oceniać tej części :/ Co do trwałości, producent chyba nie mówi nic, szukałam info na opakowaniu, ale nie znalazłam. Trwałość jest średnia, ale to bardzo lekki podkład, więc szybciej się ściera. Zimą był absolutnie wspaniały, robił mi taką promienną twarz ;) Latem czy jak jest cieplej, szybciej się świeciłam, ale nie mam skrupułów, żeby nałożyć poprawkową warstwę. Poza tym, nigdy mi się nie zdarzyło, żeby schodził plackami, robił plamy. No dobry z niego dzieciak, co tu dużo gadać.
Przyznaję bez bicia, że opakowanie, choć nie miało znaczenia decyzyjnego, miło się ogląda. Czy kartonik czy butelkę z pompką. Są takie dziewczęce :) Na butelce naklejona jest antypoślizgowa naklejka, która jest bardzo wygodna, a jednocześnie bez problemu daje się czyścić. Pompka jest typu air less, bez \'żyłki\', co jest nie tylko bardziej higieniczne, ale i bardziej \'fair\' w stosunku do klienta - zużywamy wszystko, bez gimnastykowania się z wydobywaniem pod koniec.
Pojemność podkładu to standardowe 30ml, ja mam go już 1,5 roku, rzeczywiście dłużej niż zalecane, ale przysięgam, z podkładem nie dzieje się nic, od dnia zakupu nie zmienił ani konsystencji, ani jakości, ani zapachu (też go nie stracił).
Ostatnia rzecz, o której warto wspomnieć to wysoki filtr 25 PA+++, który nie bieli i ładnie się fotografuje.
Jak widać na pierwszym zdjęciu, została mi 1/3 i chyba będę tęsknić nawet, bo dobrze mi się z nim współpracowało. Nie wiem jednak czy go kupię ponownie, bo jest drogi, a w drogeriach też mają niezłe podkłady. Druga sprawa, że cały czas chce się próbować nowego :P Zapłaciłam za niego bodajże 120zł, normalnie kosztuje prawie 160zł. Jeśli chodzi o jakość, absolutnie wart ceny, moim zdaniem, ale nie jest łatwo, wyciągnąć taką kasę na podkład, druga sprawa, nie zawsze się takową ma... Na promocji, jak mi się trafi, nie wykluczam. Cena jednak, to główny jego minus.
Oprócz ceny jestem bardzo zadowolona, bo Hello Flawless bez wątpienia było wow! :)
Używam tego produktu od: półtora roku
Ilość zużytych opakowań: kończę pierwsze