The Balm Shady Lady vol.2 9 Pan Palette Paleta 9 cieni do powiek

Nie jest tajemnicą, że jestem ogromną fanką firmy theBalm - kiedy w końcu więc stwierdziłam, że chciałabym uzupełnić swoją kolekcję którąś z Shady Lady, padło na 2. Przemawiała do mnie ilość różnych, odmiennych kolorów - np piękny granat, soczysta miedź, fantastycznie rozjaśniająca biel. Uwiodła mnie tutaj uniwersalność, ponieważ tą paletą można podkreślić każdy kolor tęczówki. No i dodatkowo, wszystkie cienie są perłowe, metaliczne lub drobinkowe - w to mi graj!, nie przepadam za matami... Jeśli chodzi o szczegóły, no to myślę, że nie muszę mówić o pigmentacji - jest mega, mega! Cienie fantastycznie się blendują i trzymają się na powiece bardzo długo, nawet bez bazy. Dodatkowo, wcale się nie osypują, nie bledną ani nie znikają z powieki. W chwili obecnej jest to jedna z moich ulubionych palet do wykonywania wieczorowych makijaży. Używam tego produktu od: kilku miesięcy. Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego.

"-serio chcemy jeszcze te soki? - nie.. -to po co tu stoimy? - chodźmy lepiej po shady lady bo nam wykupią" ręka cała wysmarowana cieniami... to się musiało tak skończyć (tamtego pamiętnego dnia odwiedziłam 2 marionnaudy i kupiłam pół oferty The balm) Dobra rada cioci Asi: jeśli nie zamierzasz już nic kupić zmyj ślady testów bo w szale zakupowym nie jesteś sobą ;D Shady Lady - Jest to paletka 9 cieni, każdy po 1,9g (w przeliczeniu na cień wychodzi ok 11zł w cenie standardowej, ja kupiłam całą paletkę za trochę ponad 50zł, więc półdarmo) Act Courtney - brązowy mat, brązowozłote drobinki, Feisty Felicia - brunatny mat, różowofioletowe drobinki, Insane Jane, Bossy Bobbi, Makeout Mary, Just this Once Jamie , Mischievous Marissa, Tempting Tara, and Devilish Danielle. - perłowo satynowe, ogółem bardzo błyszczą Minimalnie problematyczne są tylko dwa pierwsze cienie, trzeba z nimi uważać bo mogą pylić. Na bazie sprawują się prawidłowo. Pozostałe cienie są prawie, że kremowe. Absolutnie nie ma z nimi żadnego problemu. Łatwo się nakładają, nie pylą, dobrze się rozcierają i blendują. Owszem trochę ciężko na powiece uzyskać odpowiednią intensywność koloru ale wystarczy zamienić pędzel na palec lub pacynkę i po kłopocie ;) Producent spełnia moje oczekiwania co do obietnic, jako że cienie z powodzeniem można stosować jako eyeliner. Trwałość... moim zdaniem cienie Hean (przynajmniej te poczwórne HIGH DEFINITION) wytrzymują dłużej nawet w gorszych warunkach. Jednak to w żadnym stopniu im nie umniejsza, gdyż zachowują się przyzwoicie, na bazie w sprzyjających okolicznościach cały dzień ;) Paletka jako paletka... hmm... tymi 9 cieniami da się stworzyć pełne makijaże oczu (oczywiście maskary nie wliczam) i mam też sporo innych cieni, którymi mogę z powodzeniem uzupełniać "braki"... tak słyszałam, że komuś brakuje bazowego matowego cielistego O.o JEŚLI SZUKASZ MATÓW szukaj dalej bo to paletka nie dla Ciebie vol 2 kupiłam głównie z powodu odcieni: Bossy Bobbi - niebieski, Makeout Mary - zielony, Mischievous Marissa - miedziak i z góry mówię, że dokupiłam do nich jeszcze dwa solo: Risque Renee -granat, Jealous Jordana - ciemny zieleń ale to tylko na wypadek gdybym chciała zrobić sobie makijaż mono, albo dla samej chęci posiadania? Szał zakupowy... :D Pokochałam tę paletkę z wzajemnością i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Za zebrę, za lady która wraz ze współlokatorką zrobiłyśmy na swoją podobiznę (obie mamy te paletkę więc musiałyśmy jakoś je rozróżnić), za duże wręcz ogromne lusterko.... Minusów nie stwierdzono. Używam tego produktu od: miesiąc Ilość zużytych opakowań: pierwsze