Synesis Tuż - Tuż EDP 

Perfumy bardzo trwałe, kobiece i niepodobne do żadnego innego zapachu jaki miałam okazję poznać - a było tego sporo. W pierwszej chwili zawyłam z zachwytu, psikałam i psikałam - aż zamordowałam perfumy na amen. Od miłości po nienawiść. Teraz mnie drażnią i nie mogę ich nosić. Żałuję, bo to bardzo ciekawy, głęboki i niebanalny zapach, który wyróżnia się z całej gamy nijakich pachnidełek, od których uginają się półki w perfumeriach i drogeriach. Myślę, że gdyby te perfumy sygnował Dior, Gucci, YSL czy inna szanowana marka na świecie Tuż Tuż mógłby stać się uwielbianym zapachem przez wiele polskich elegantek. A tak, rodzimych wyrobów raczej nie chcemy, nie wierzymy, że za mniej niż 300 złotych można kupić coś tak udanego. Reasumując: Cudze chwalicie, swego nie znacie i tyle. Nie wiem co zrobię z moim 100-ml flakonem. jak puszczę w świat to pewnie za jakiś czas zatęsknię... Czasami tylko wącham zawartość, żeby sie przekonać czy awersja już minęła - ale niestety trwa i trwa od wielu miesięcy. Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: ze 100 ml ubyło około 20 ml

Przypadkiem trafiłam na kosmetyki Synesis. Zupełnie nieprzewidzianie stałam się też posiadaczką zapachu "Tuż Tuż". To nie jest mój zapach, jednak uważam, że mimo wszystko to pozycja godna uwagi. Wśród polskich zapachów zdecydowanie są propozycje ponadczasowe, które jeszcze długo nie znikną z półek sklepowych. "Panią Walewską" czy "Być może" zna chyba każdy. Niektóre z tych kompozycji są udane, a niektóre mniej. Ale skoro trwają - to znaczy że są nabywcy i trzeba to uszanować. "Tuż tuż" jak wszystkie kompozycje Synesis dla kobiet (wyłączając uniseks Sacrum) zamknięte są w estetycznej i ascetycznej buteleczce w stylu retro. Nic spektakularnego w porównaniu z takimi markami, jak Van Cleef&Arpels czy chociażby Givenchy. Ot prosta, ładna butelka. Złoty napis nadaje jej szlachetny wygląd i mogę śmiało powiedzieć, że to z pozoru zwykłe i przeciętne rozwiązanie przyciąga wzrok. Zapach jest dla mnie synonimem starego, dobrego perfumiarstwa. Kompozycja może nie jest najwyższych lotów, jednak ma w sobie to coś, co urzeka. Nuty bergamotkowo-śliwkowe na mojej skórze szybko znikają. W ciągu minuty-dwóch ustępują miejsca kwiatom i ciepłej, otulającej bazie. To zapach kojarzący mi się z legendami Hollywood - Ritą Hayworth czy Vivien Leigh. Z kobietami z klasą, eleganckimi, w wieku innym niż "nastoletni". Nuty bazy dają efekt wytworności, są ciepłe i otulające. Bije z nich jednak - moim zdaniem - powaga i szyk. Na próżno szukać teraz w perfumerii odpowiednika. Ja przynajmniej nie znajduję. Zapach jest piękny, ciekawie skomponowany. Wiekowo, moim zdaniem, odpowiada Pani od co najmniej 40-45 roku życia wzwyż. Jako, że jestem młodsza trochę, a w tym zapachu czuję się lekko nieswojo, oddam go Mamie. Z pewnością będzie zachwycona. Używam tego produktu od: od grudnia 2012 r. Ilość zużytych opakowań: około 5 ml z 100ml