Bardzo wiele zależy oczywiście od typu włosów. Wydaje mi się, że ta maska będzie dobra dla włosów raczej niskoporowatych, niezbyt zniszczonych.
Miałam tą maskę ponad rok, używałam na zmianę z innymi.
MOJE WŁOSY SĄ:
Długie, dość gęste, niezbyt cienkie i niezbyt grube. Przyciemniane farbą, w przeszłości przechodziły kąpiele rozjaśniające, były wtedy raczej wysokoporowate (ok 1/3 długości jeszcze to "pamięta"). Myślę więc, że końcówki (właśnie ok 1/3 długości) sa wysokoporowate, bo się mocno plączą, trudno je nawilżyć i okiełznać, mimo to są błyszczące, dość miękkie, ale nie tak, jak zdrowsza część włosów. Reszta włosów jest chyba średnio- lub niskoporowata.
SKŁAD
Bardzo fajny, maseczka ta zawiera kokos (moje włosy raczej za nim nie przepadają, zwłaszcza końcówki), banana, jedwabne aminokwasy, pantenol. Nie zawiera silikonów, które ja akurat w maskach i odżywkach lubię.
DZIAŁANIE NA MOJE WŁOSY DAWNIEJ I TERAZ
Na początku maseczka była dla mnie dość średnia (j.w. - wysokoporowate włosy).
Moje włosy raczej nie lubiły kokosa, nie wiem jak teraz. Ten kosmetyk za słabo nawilżał, puszył, był za lekki. Z czasem, gdy urosły włosy o niższej porowatości, których tak nie niszczyłam jak wcześniej, odżywka zaczęła działać lepiej. Włosy (poza końcówkami) były po niej sypkie, mięsiste, nawilżone, łatwe do rozczesania, pełne życia, lekko uniesione u nasady, nieulizane i błyszczące, ale z tym ostatnim nigdy nie mam problemów.
Być może na innych wysokoporowatych włosach też się sprawdzi, cena niska, można kupić choćby małe opakowanie na próbę. Polecam, myślę, że w przyszłości jeszcze kupię.
Używam tego produktu od: ponad roku (litrowe opakowanie na zmianę z innymi kosmetykami)
Ilość zużytych opakowań: jedno litrowe