Nie dla mnie.
Kiedyś tam, kiedy kupowałam szampony i odżywki do włosów niemal na "chybił trafił", bez zastanowienia kupiłam inny szampon firmy Syoss. Wywołał prawdziwy dramat na mojej głowie, dlatego produkty tejże marki omijałam szerokim łukiem w każdym sklepie, każdej drogerii. Moja kochana mama, mimo, że wie, że sama muszę dokładnie przejrzeć KWC (które stało się bardzo ważnym etapem w poszukiwaniu Produktu Idealnego), upewnić się, i dopiero potem kupić taką, a nie inną rzecz, z szerokim uśmiechem podarowała mi któregoś dnia tenże szampon Syoss. Nie chcąc robić jej przykrości, uśmiechnęłam się sztucznie i, cóż, z braku laku musiałam myć włosy właśnie nim.
Butelka, jak to u Syossa - duża, pojemna, ale dla mnie niepraktyczna, wyślizguje się z dłoni podczas kąpieli, pod koniec ciężko cokolwiek wycisnąć. Spodobał mi się pewien drobiazg - ciekawy, nietypowy, jaskrawopomarańczowy kolor tego szamponu. Ma rzadkawą, nieco leistą konsystencję, co w sumie doceniam u szamponów oczyszczających. Wystarczy mała ilość na jedno użycie, fajnie się pieni. Do dziś nie rozgryzłam jego zapachu - naprawdę ciężko go określić. Z kwiatuszkami, owockami, ziółkami nie ma nic wspólnego. Jest raczej sztuczny, chemiczny, ale nie jest nieprzyjemny. Na włosach, po wysuszeniu, w ogóle go nie czułam...
Co do obiecanych ,,odżywienie, sprężystość, połysk", cóż... Obietnice pozostają obietnicami ;) Umył włosy, więc na tej płaszczyźnie nie mogę mu niczego zarzucić, ale nie zauważyłam żadnych efektów poza lekkim obciążeniem i trudnością z rozczesywaniem. Nie odżywił, nie sprawił, że moje włosy wyglądały jak "po wyjściu z salonu fryzjerskiego" (jakby któryś z szamponów, na które mnie stać to potrafił...), włosy były matowe, nie błyszczały. Były po prostu...umyte. Nie wywołał żadnych poważniejszych skutków ubocznych, takich jak swędzenie skóry głowy, łupież, nadmierne przetłuszczanie czy wypadanie.
Po prostu nie zaszkodził, ani nie pomógł. Umył włosy, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu.
Na koniec muszę zaznaczyć, że to wydajna bestia; męczyłam go naprawdę długo, zwłaszcza jak na moje włosy. Gdy już z niego nie wycisnęłam, z satysfakcją cisnęłam go do kosza.
Podsumowując,
ZALETY
:ehem: Dostępność - kupić go można wszędzie.
:ehem: Często bywa na promocjach.
:ehem: Myje włosy.
:ehem: Nie wywołał poważniejszych skutków ubocznych.
:ehem: Wydajny.
Co do ceny, hmm...Jest zdecydowanie nieadekwatna do jakości. Za tyle samo kupię porządnego Gliss Kura, który naprawdę działa. Jednak, Syoss jest naprawdę wydajny, zwłaszcza właśnie jak na tę cenę.
WADY
:nie: Skład, w którym aż huczy od tego, co sztuczne, chemiczne, a fe!
:nie: Nie odżywia włosów. W żaden sposób na nie nie wpłynął.
:nie: Dziwny, sztuczny zapach, który nie utrzymuje się na włosach.
:nie: Obciążył mi nieco włosy; były także trudniejsze do rozczesywania.
Tym pomarańczowym akcentem kończę swoją przygodę z szamponami Syoss. Mimo, że lubię wypróbowywać nowe produkty, zwłaszcza te do włosów (moje potrzebują i oczyszczenia, i odżywienia, i nawilżenia), podwójnie sparzyłam się używając szamponów tej marki. Może komuś się podobają, może ktoś jest z nich zadowolony. Ja na pewno nie.
Używam tego produktu od: półtora miesiąca
Ilość zużytych opakowań: jedno