Skuteczne nie tylko na trądzik.
Wprawdzie nie jestem chyba targetem producenta plasterków na trądzik, bo trądziku nie mam - ani młodzieńczego, ani różowatego, ani póki co w ogóle żadnego, tfu tfu. Mam za to lada moment 33 lata i pojedyncze paskudztwa spowodowane hormonami na cerze mieszanej, przy czym paskudztwa pojawiają się w strefie T, czyli części tłustej (na policzkach głównie), ale od czasu na czasu coś mi wysypie kawałek dalej. O cerę dbam, makijaż zmywam, nie eksperymentuję z kosmetykami, piorę zawzięcie wszystkie akcesoria - no hormon, jak w mordę strzelił. I tak nabyłam te plasterki z melancholijną rezygnacją, bo były niedrogie. I cóż się stało, otóż:
- większość zmian poznikała po jednym użyciu, czyli po jednej oplasterkowanej nocy;
- plasterki się w nocy nie odklejają, a na suchej skórze to w ogóle trzeba się rano przyłożyć, żeby je odkleić, ale nie pozostawiają czerwonych placków (however, nie mam cery wrażliwej);
- nie wysuszyły mi miejscowo skóry, co jest ogromnym plusem, bo mam tendencje do suchych skórek na policzkach, ALE zaznaczę, że testuję je przy upałach, kiedy i tak produkuję nadprogramowe sebum. Nie wiem, co by się stało np. zimą i przy bardzo suchym powietrzu/centralnym ogrzewaniu. Możliwe, że wtedy by przesuszyły (co mnie jednak mało interesuje w obliczu znikających paskudztw, wolę być sucha niż wysypana). Dodam jeszcze, że nie stosowałam ich dwa razy na to samo miejsce, bo jak mi znika jedno paskudztwo, to następne pojawia się OBOK, a zatem nie wiem, czy np. traktowanie jednego miejsca plasterkiem trzy noce z rzędu nie wywołałoby większego wysuszenia;
- są tanie (zwłaszcza w promocji, ale i bez też są tanie), w opakowaniu jest 36 sztuk. Przy jakimś większym wysypie niespodzianek wiadomo, że schodzi ich więcej, ale likwidują problem;
- trzymają się nawet na kremie do twarzy, bo przerobiłam opcje krem-na-plasterek i plasterek-na-krem i wygrywa opcja druga. Po tych plastrach po prostu kijowo się jedzie kremem, odginają się, coś tam się zahacza i w ogóle. Krem pod spodem im zupełnie nie szkodzi, działają na nim tak samo i tutaj znowu uwaga - krem nie jest tłusty.
- producent obiecuje, że zwalczają wągry i głęboko oczyszczają pory. Nie, tego definitywnie nie robią. They\'re not magic.
Kupię jeszcze na pewno i to w półhurcie, bo warto je mieć pod ręką. Mam pewność, że nie spadną mi z twarzy, nie wytrę ich w poduszkę (jak zapewne wytarłabym żel punktowy czy dowolny tego typu kosmetyk), rano niemiłych niespodzianek jest mniej (albo wcale - był jeden taki dzień!) - póki co będę im wierna.
Używam tego produktu od: kilku tygodni
Ilość zużytych opakowań: dwa