Miałam kiedyś maskę z Planety Organica taką z minerałami z Morza Martwego. Pamiętam, że miała dość specyficzny, męski, ozonowy zapach i robiła z moimi włosami cuda, dosłownie! Przyszedł w końcu czas na nią i mi się skończyła, wycofali ją ze sprzedaży, więc musiałam rozejrzeć się za czymś innym i tak oto trafiłam na tajską maskę do włosów też tej samej firmy. Wprawdzie nie jest ona tak dobra jak tamta, ale do złych też nie należy.
Tajska maska do włosów znajduje się w dużym, płaskim plastikowym słoiku standardowo zakręcanym. Opakowanie mieści 300 ml produktu. W środku nie mamy nic, co zabezpieczałoby maskę przed wylaniem się, po prostu po otwarciu naszym oczom ukazuje się już produkt w czystej postaci. Grafika i styl opakowania jest ładny, podoba mi się. Maskę w łatwy sposób wyciąga się z opakowania, a dzięki temu, że słoik jest przezroczysty, widzimy ile nam jeszcze dokładnie zostało produktu.
Maska ma bardzo ładny zapach. Po odkręceniu pachnie orientalnie, bogato i szykownie. Wyczuwam w niej jakieś kwiaty. Jeśli chodzi o samą konsystencję, to jest gęsta, ale nie zbita, bez problemu można ją nabrać czy to szpatułką, czy po prostu palcami. Maska ma kremową konsystencję i delikatnie perłowe wykończenie. W łatwy sposób rozprowadza się na włosach. Producent zaleca zostawić ją na jakieś 5-10 minut, ale ja zazwyczaj trzymam ją dłużej - gdzieś tak ok 30 min. Czasami zakładam czepek, czasami nie. Generalnie najlepsze rezultaty tą maską osiągam, gdy zakładam czepek, czekam ok 30 min i co jakiś czas podgrzewam maskę suszarką (otwierają się wtedy łuski włosa). Maska bezproblemowo spłukuje się z włosów.
Żeby zobaczyć efekty stosowania tej maski trzeba trochę cierpliwie poczekać i przede wszystkim regularnie ją stosować. Nie jest to maska silikonowa, a bardziej emolientowa. Po pierwszym razie od nałożenia nie osiągniemy nią gładkich i pełnych blasku włosów. Będą one natomiast odpowiednio dociążone. Mam włosy cienkie, długie, szybko przetłuszczające się, farbowane, rozjaśniane. Maska, mimo swojej gęstej konsystencji, nie przeciążyła mi włosów, ani też nie sprawiła, że jeszcze szybciej się one przetłuszczają, także spoko. Włosy po kilku seansach z tą maską są mięsiste, nawilżone, dociążone i odżywione. Troszkę łatwiej się rozczesują, ale to bez szału, bo i tak muszę użyć jeszcze jakiegoś olejku. Maska w moim odczuciu nie jest tak dobra jak jej poprzedniczka z minerałami z Morza Martwego, ale też daje radę i z przyjemnością zużyję ją do samego końca. Jest bardzo wydajna, zwłaszcza przy moich, cienkich włosach, gdy wystarczy jej zaledwie odrobinka.
Zalety:
- bardzo dobry, bogaty, naturalny skład
- duża pojemność
- fajne działanie - dociąża włosy, ale ich nie przeciąża
- nie wzmaga przetłuszczania się włosów
- wydajna
- ładny zapach
- wygodne opakowanie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie