Catrice Ultimate Lip Glow (Pomadka do ust) 

Czytaj opinie na Wizażu a nie będziesz płakać...Tak właśnie można w jednym zdaniu zrecenzować ten produkt. Wszystko co tu przeczytałam jest prawdą i niew wiem doprawdy jaki diabeł mnie podkusił aby ten bubel zakupić ( tzn. wiem dokładnie jaki - promocja w Drogerii Natura - 40% na wszysto) Ale do rzeczy. Najpierw plusy + Faktycznie opakowanie bardzo fajne, metalowe (z małą plastikową wstawką), eleganckie, zamyka się z przyjemnym kliknięciem. Jeśli ktoś kupuje pomadki wyłącznie dla opakowania- to polecam (jest taki ktoś??) + sama pomadka wygląda ciekawie, jest przezroczysta w jaskrawym kolorze, dość niesamowity efekt + zapach przyjemny, ja tu czuję grapefruita + kolor- malinka, też ok. I na tym koniec plusów. Niestety cóż po miłym zapachu i ładnym opakowaniu jeśli nie da się tego używać - MASAKRYCZNIE WYSUSZA USTA. Usta pieką i bolą po kilku chwilach od nałożenia. Koszmar jakiś, tortura dla ust!!! - Faktycznie do tego dość tępo się rozprowadza na ustach, nie ślizga się wcale. PODSUMOWANIE Bubel jakich mało. Zanim kupisz czytaj opinie na Wizażu, nie będzie płaczu. Dobrze, że choć mniej za to zapłaciłam z okazji wspomnianej obniżki. Ogólnie Catrice ma dużo fajnych rzeczy- ale nie to. Radzę omijać z daleka Używam tego produktu od: Nie da się tego używać, bo po użyciu trzeba usta leczyć przez dwa, trzy dni. Ilość zużytych opakowań: Jedno jest i nie wiem co z nim zrobić. Nikomu nie podaruję, bo byłoby mi głupio taki bubel dawać.

Ładne, solidne opakowanie, niewysoka cena, sensowny pomysł - pomadka utlenialna, która wzmacnia kolor ust w sposob niepretensjonalny. Faktycznie - kolor jest przyjemny. Moje usta są naturalnie dość jasne, w kolorze różowo-brzoskwiniowym, po użyciu tej pomadki mają intensywny, malinowy kolor, który pasuje do mojej karnacji i wygląda świeżo. Niestety pomadka dramatycznie wysusza usta. Już po kilkunastu sekundach mamy na ustach wiór, a po godzinie usta zaczynają aż piec, są ściągnięte i nieładnie wyglądają. Trzeba je później ratować wazelinami i olejkami. Nie pomaga nakładanie pomadek ochronnych na kolor, ani błyszczyków. Dlatego nie polecam. Pomadki utlenialne Bell czy Sephora są o wiele lepsze. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: nie skończę jednego

Jestem do tego stopnia zachwycona tą pomadką, że od dwóch miesięcy a moich ustach nie zagościł żaden inny kosmetyk poza pomadką pielęgnującą. Podoba mi się kolor jaki daje na moich ustach i to, że mogę wedle potrzeb budować jego intensywność. Nawet jeśli mam na ustach jakieś such skórki to po nałożeniu tej pomadki ich nie widać wcale. Kompletnie nie czuję jej na moich ustach. Jest dość długotrwała. Jest super extra wydajna!!! KOCHAM JĄ!!! Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Pomadkę kupiłam jako ciekawostkę i sprawdza się całkiem nieźle :) Niestety może wysuszać usta przy dłuższym, codziennym używaniu. Na moich ustach daje poświatę różu, która w zależności od ilości produktu jest albo bardzo delikatna, albo mocniejsza przy większej ilości warstw. Naturalnie je uwydatnia :) Ma świetne opakowanie, które mimo ciężkiego życia w torebce dzielnie się trzyma i jeszcze nie wstydzę się go wyjąć publicznie :D Używam tego produktu od: używam od kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

To prawda, że może wysuszać usta, ale od czego jest pomadka ochronna? Mam ją stale w swojej kosmetyczce ze względu na kolor jaki nadaje moim ustom, które z natury wpadają w zimne tony, a po zastosowaniu Catrice stają się bardziej wyraziste. Lubię ten nienachalny, bardzo naturalny efekt i subtelne wydobywanie cieplejszej barwy. Zdecydowanie polecam dla posiadaczek "zimnej urody", ponieważ na już i tak różowych ustach może wyjść efekt przesłodzony i landrynkowy... Używam tego produktu od: 3 miesiecy Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Ładne, metalowe opakowanie kryje w sobie pachnącą słodko (migdałami?) pomadkę utleniajacą, która będzie zmieniała kolor w zależności od pH ust. Sama z siebie jest przezroczysta, żelowa, odcieniem zbliżona do pomarańczowego (takie szminki, prezentujące się jak żelek-cukierek albo plastikowa biżuteria, nieczęsto się spotyka, a wrażenie robią). Na ustach - patrz wyżej - może się okazać czymkolwiek od bardzo jaskrawego różu po łagodny różo-koral. Podobny efekt zapewnia mój ulubiony różany błyszczyk od Bourjois, Rose Exclusif. Tyle, że błyszczyk od konkurencji lepiej pachnie, ma ciekawsze wykończenie i nie wysusza ust. Pomadka od Catrice niestety rozczarowała mnie i to bardzo, przede wszystkim dlatego, że wysusza wargi, które tuż po aplikacji zaczynają się łuszczyć. Nie widzę sensu w używaniu produktów, które negatywnie wpływają na stan mojej skóry (tu - skóry warg), skoro można znaleźć nieszkodliwe czy nawet pielęgnacyjne, i to zapewniające lepszy efekt. Poza tym bardzo niefajnie ta pomadka ściera się na zetknięciu warg - paskudnie to wygląda, taka zeżarta szminka. Wykończenie hmm kolor jest, u mnie czasami bardziej czerwony niż różowy, czasami po prostu różaśno-barbiowy. W aplikacji szminka jest według mnie raczej twardawa, tępawa. Zapach akceptowalny, ale nie urywa głowy. Ogólnie - ja jestem na nie, oczekiwałam czegoś choć w połowie tak bajecznego jak Rose Exclusif, a tu... puf... niewypał. Moim zdaniem. Aha, aha, jeszcze coś: nalepki na opakowaniu, ta w języku polskim i ta "ogólna". Tragedia, nie dają się zdjąć bez zostawiania lepkiego kleju. I tym sposobem ładne opakowanie musi być mniej ładne, bo poobklejane. To już tylko drobny szczegół, ale mnie osobiście drażni.

Jesienią bardzo zainteresowałam się tym produktem, bo czegoś takiego w sumie szukałam, znalazłam i nie wiem, czy dalej szukam. To nie jest typowa pomadka, to kosmetyk podkreślający, wzmacniający naturalny kolor ust. Więc kupiłam. Produkt jest fajny, ciekawy, już sama forma sztyftu- jak przezroczysta szminka z wosku (?) albo z plastiku, no nie powiem, żeby mnie to nie zdziwiło. Aplikacja jest dziwna- sztyft ciągnie się po ustach, pozostawia ślad niczym szminka bezbarwna, czyli żaden, ale po chwili pojawia się kolor. No właśnie, kolor "naturalny", ale trochę kontrowersyjny, moim zdaniem, bo naturalny to on nie jest. To jest dziki róż, wściekły taki. No, może akurat tylko u mnie?? Ale znalazłam na to sposób- odciskam jednak nadmiar na chusteczce, koloru jest mniej i staje sie on jakby "wypływający z własnej ~urody" ust i ten efekt jest do przyjęcia. Generalnie, powiedziałabym, że super, bo na ustach nie widać szminki, tylko kolor, zwłaszcza po odciśnięciu na chusteczkę. Ale dla wielbicielek ust w kolorze nude- absulutnie nie. Wychodzi róż malina. Nakładać radzę tylko na czyste, nietłuste i gładkie usta. Można oczywiście łączyć to z konturówką. Można te usta pociagnąć też jeszcze na wierzch błyszczykiem, też się dobrze trzyma i nie ulega rozwarstwieniu. Co dziwnego jeszcze zauważyłam- gorzki smak. I to jest chyba jedyny duży minus tego kosmetyku. Używam tego produktu od: ponad dwa mies. Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1