Uwielbiam kosmetyki, które trzymają się długo i nie wymagają częstych poprawek. Kiedy więc natrafiłam na tinty oddałam im moje serce ( i usta) od razu. Wcześniej miałam styczność jedynie z tintami z bell, które przypadły mi do gustu od pierwszego użycia. Firmę essence bardzo lubię, w swoim asortymencie mają naprawdę świetne produkty, a dodając moje zamiłowanie do mocno podkreślonych czerwonych ust wiedziałam, że również te tinty muszę wypróbować.
Zakupiłam więc kolor 02 DEEP RED. Miałam ochotę na całą czwórkę, ale po przetestowaniu jednego odcienia wiem jedno, nie skuszę się na inne. Dlaczego?
Na początek coś dla oka. OPAKOWANIE nieco mnie zdziwiło. Jak na Essence jest bardzo ładne i trwałe. Minimalistyczne, ale eleganckie. Produkt dostajemy w niezbyt dużej 5 ml przeźroczystej tubce wykonanej z twardego plastiku, dzięki czemu z łatwością można kontrolować ilość tintu w środku. Dodając do tego nakrętkę w kolorze srebra, dostajemy słodkie, małe opakowanie, które nie trąci kiczem i tandetą i które z łatwością zmieści się w najmniejszej torebce czy kosmetyczce. W drogerii jednak próżno szukać takich tubek. Produkt bowiem zapakowano w kolorowe kartonowe pudełeczko. Niby jego kolor powinien przybliżyć odcień wybranego tintu, w rzeczywistości jednak kolor pudełeczka i kolor tuszu nie mają ze sobą wiele wspólnego. Tubka wygodnie leży w dłoni, nie brudzi się. Jedynie do czego mogę mieć zastrzeżenia to do trwałości napisów - niestety lubią się zdzierać. No cóż, mało to estetyczne, ale w użytkowaniu nie przeszkadza.
APLIKATOR jaki znajdziemy w Essence jest raczej standardowy dla wszelkich błyszczyków i tintów. Z tym, że producent tym razem zaserwował nam spłaszczoną gąbeczkę. Za pierwszym razem myślałam, że natrafiłam na felerny egzemplarz, później zorientowałam się, że to efekt zamierzony. Aplikator jest dość wygodny i precyzyjny, do niego raczej zastrzeżeń mieć nie można.
Za to pewne obiekcje mam do APLIKACJI tintu na usta. Z racji tego, że jest od dość wodnisty, ciężko równomiernie nałożyć go na usta. Zostawia smugi, plamy, a na dodatek zawsze nabiera się zbyt dużo produktu. Nakładając tint na usta zachowuje się on podobnie jak błyszczyk, na początku czuć nawilżenie, z tym, że w przypadku tintu to wrażenie tylko na kilka minut.
KONSYSTENCJA totalnie mi nie odpowiada i nijak nie mogę się do niego przekonać, myślałam,że Bell wypuścił na rynek rzadką farbkę, ale Essence pod tym względem bije go na głowę. Tint jest bardzo wodnisty, przez co sprawia kłopoty przy równomiernym rozprowadzaniu. Dodatkowo okropnie irytuje mnie fakt, że bardzo powoli zasycha/ wchłania się. Cały czas jest wyczuwalny na ustach.
Całkowicie zakochałam się w jego ZAPACHU! Pachnie świeżo, nie chemicznie. W buteleczce jak i na ustach czuć słodkie malinki. Zapach uwiódł mnie od razu. Dzięki niemu, aplikacja jest bardzo przyjemna. Również SMAK jest całkiem przyzwoity. Nie czuć już takie słodyczy, a lekką gorycz jednak bez obawy - mordeczki nam nie wykrzywi.
DOSTĘPNOŚĆ raczej na plus, wszędzie tam gdzie szafy essence. Praktycznie rzecz biorąc powinniśmy go dostać w każdej drogerii po za Rossmannem. Swój tint dorwałam w Hebe.
Zawiodła mnie troszkę POJEMNOŚĆ. Essence oferuje bardzo niewiele, bo zaledwie 5 ml, wszelkie moje błyszczyki czy tinty standardowo mają 2 razy więcej.
Obawiam się, że może to odbijać się na jego WYDAJNOŚCI, zwłaszcza, że już widzę ubytki w produkcie, a często go nie używam.
CENA niby jest niska, tint kupimy za ok. 8, 10 zł. Mój w promocji kosztował całe 3.99 zł. Patrząc jednak na dość kiepską wydajność i małą pojemność, cena wcale nie powala na kolana.
GAMA KOLORYSTYCZNA w tych produktach nie oszukujmy się - jest uboga. Dostępne są tylko 4 kolory. Plus jednak za zróżnicowanie kolorystyczne, jako takie przynajmniej. Essence oferuje dwie czerwienie, róż i pomarańcz. Ja zakupiłam kolor 02 DEEP RED, czyli najciemniejszy z całego kompletu. Obawiałam się, że będzie to kolor taki jak podglądowo w tubce - głęboki czerwony, wręcz purpurowy. No w końcu to głęboka czerwień. Kolor jednak tak mocny nie jest. Po nałożeniu na usta, moja siostra stwierdziła, że wygląda jak krew a ja jak wampir. Na takie stwierdzenie złożył się nie tylko krwisto czerwony kolor, ale i rzadka konsystencja. Zawiedziona jestem faktem, że KOLORU nie można stopniować. Czy nałożę jedną, czy pięć warstw efekt mam ten sam. Może takie rzeczy tylko w moim kolorku?
Kupując coś co w nazwie ma słowo tint, oczekiwałam mega TRWAŁOŚCI. O jakże się zawiodłam. Pytam się gdzie ta mega trwałość? No gdzie? Tint właściwie w ogóle NIE BARWI ust, nakładam kolejne warstwy i nic. Nawet jeżeli cokolwiek chwyci, to po chwili kolor znika. Przez cały czas czuć go na ustach niestety, zachowuje się trochę jak błyszczyk. ŚCIERA się chociaż równomiernie, nie robi plam, najpierw blaknie by po chwili już nie było go na ustach. Właściwie gdyby nie jeść, nie pić i nie dotykać ust wytrzymuje ok 2, 3 godzin. W innym wypadku znika niemal natychmiast. A tinty tak się nie zachowują, oj nie.
Wiadomo, wszelkie tinty to nie pomadki ochronno - nawilżające, ale niestety Essence bardzo WYSUSZA usta i jest do odczuwalne, szczególnie gdy pigment schodzi z buzi. Krzywdy mi nie wyrządził, po prostu trzeba dbać o odpowiednie nawilżenie.
Przywykłam do tego, że rozmaite pomadki i inne specyfiki odbijają plamy na wszystkim co ma styczność z ustami. Lubię wykorzystywać ten fakt obcałowywać wszystkich w koło i zostawiać kolorowe odciski na policzkach. Zdziwiłam się, że ten tint również ZOSTAWIA ŚLADY i odbija się. Dziwne jak na tego rodzaju kosmetyk.
PODSUMOWUJĄC:
+ ładne eleganckie opakowanie.
+ przeźroczysty plastik, z łatwością ocenimy ile tintu pozostało.
+precyzyjny, spłaszczony aplikator
+dobra dostępność
+ ładne intensywne kolory, choć zaledwie 4.
+cudowny malinowy smak i zapach.
+schodzi równomiernie, nie tworząc plan
+/- niska cena, jednak produktu jest niewiele, na pewno mniej niż w produktach innych firm.
+/- trzeba uważać przy nakładaniu, bowiem może robić smugi.
+/- przy braku odpowiedniego nawilżenia ust niestety będzie wysuszał.
- czuć go na ustach, bardzo długo zasycha.
- okropnie brudzi i odbija się na wszystkim czego dotkną usta
- nie ma możliwości stopniowania intensywności koloru, przynajmniej w moim odcieniu. Nie ma znaczenia czy nałożę 1 warstwę czy 4.
- jest bardzo nietrwały! Znika niemal natychmiast. Bez jedzenia i picia wytrzymuje ok 3h.
To mój drugi tint z jakim miałam przyjemność, bądź też nieprzyjemność obcować. Pierwszy z LIP TINT Z BELL zachwycił mnie od razu. Essence pozostawia wiele do życzenia i wypada raczej słabo przy tym pierwszym.
Przede wszystkim Bell oferuje większą game kolorystyczną, chociaż zaledwie o 2 kolory więcej. Mam wrażenie, że Essence trudniej równomiernie nałożyć na usta, robi większe smugi, a dodatkowo długo dłużej zasycha na ustach i niestety czuć go na nich. Zdecydowanie jednak wygrywa z Bell pod względem zapachu, tutaj mamy do czynienia ze słodkimi malinkami, które czuć nawet po aplikacji. Bell w moim odczuciu pachnie nijako, właściwie wcale go nie czuć. Plus gel tint ma również za to, że schodzi przynajmniej równomiernie, nie robiąc plam. Największy zawód jaki sprawił mi produkt w kolorze DEEP RED to trwałość. Nawet nie dorasta do pięt tintowi z Bell, który trzymał się całą noc, przetrwał picie i jedzenie, a nawet pocieranie i oblizywanie ust.. Essence ściera się bardzo szybko, chwilę po aplikacji nie mamy go już na ustach, jakby nie wchłaniał się, a jedynie tworzył dodatkową warstwę. Usta są lekko zabarwione, ale efekt nie trwa tak długo jakby się chciało. Który jest moim faworytem nie trzeba chyba mówić.
Bardzo zdziwiłam się i zawiodłam na tincie z essence. Właściwie mam wrażenie, że słowo "tint" zostało użyte na opakowaniu trochę na wyrost i to trochę chwyt marketingowy, bo na opakowaniu znajdziemy informację, że to "długotrwały błyszczyk". Faktycznie jeżeli brać by go pod uwagę jak błyszczyk, a nie tint to byłby najtrwalszym tego typu kosmetykiem z jakim obcowałam. Niestety z nazwy to tint, a tinty mają wytrzymywać dłużej niż 2, 3 godziny.
Jeżeli chcecie na prawdę mega trwałości, czegoś co nie zejdzie po kilku chwilach z ust warto spróbować specyfiku z Bell. Essence pozostaje daleko daleko w tyle.
Używam tego produktu od: miesiąca
Ilość zużytych opakowań: pierwsze w trakcie. Kolor 02 Deep red